Niech to będzie dobry czas…

Rodzinny… prawdziwie wiosenny, słoneczny i ciepły. Smaczny w strawne baby i jaja, obfity w radość. Zdrowy i spokojny, wolny od trosk i niepokojów, ale pełen pozytywnych wrażeń. Relaksujący. Świąteczny.

Dużo dobroci dla Was, zawsze mnie tu wspierających, obecnych, mimo zabiegania w codzienności ❤️

A za szpitalnym oknem taki widok…

IMB już na porannej wizycie oznajmiła mi, że wypis zrobi jeszcze dziś, że jutro nie będę miała robionych wyników krwi i jak dziś podczas wlewu nie będzie żadnych sensacji, to jutro lekarka na dyżurze wręczy mi wypis i heja do domu. No to zaczęłam ustalenia kto i kiedy po mnie przyjedzie. Zadeklarowała się Tuśka.

Janina wyszła jeszcze przed obiadem, a Ela dopiero po 16. Na świetlicy o tej godzinie na wypisy czekały jeszcze dwie osoby. Do kolacji na oddziale zostało 5 osób, a na święta zostaną tylko dwie. Jak już wspomniałam o posiłkach, to na obiad była kalafiorowa, a na drugie godna uznania zielona fasolka, bo o kotlecie rybnym wolałabym zapomnieć 😉

Pierwsze podłączenie było o 13.09 kroplówką wspomagającą na półgodziny przed chemicznymi wlewami, a przy pierwszym 1,5-godzinnym wlewie się zdrzemnęłam na tyle mocno, że nie obudził mnie pomiar ciśnienia. Wieczorna wizyta w postaci poprzedniej mojej pani doktor, więc ucięłyśmy sobie dłuższą pogawędkę o tym i o owym 😉Wlewy zakończyły się grubo po 23 przy oglądaniu kolejnych odcinków Problem trzech ciał.

Jak było do przewidzenia rezydent w pałacu, zawetował ustawę o pigułce dzień po. Ani żona nauczycielka, ani córka nie wytłumaczyły mu, że jeśli 15-latka może współżyć, a 16-latki mogą zawierać małżeństwo, to pigułka im się po prostu należy! Bez komentarza!