Życzenia…

Czego najbardziej  życzyłabym sobie na ten Nowy Rok?  Jasne, że zdrowia. Dla bliskich, dla siebie. Resztę się jakoś załatwi 😉

Życzyłabym sobie również więcej solidności u tych, z którymi przychodzi mi współpracować, i nie tylko. Zaoszczędziłoby mi to wiele nerwów, pracy i czasu. Uczciwości. Przyzwoitości. Rzetelności. Na każdym kroku.

Również, a może przede wszystkim więcej życzliwości wokół, takiej zwykłej, ludzkiej.Bez  kalkulacji. Z każdej strony. Z mojej również.

A Wam Moi Drodzy,

życzę  dobrego i zdrowego 2014!

By każdy dzień rozpoczynał się radosnym powstaniem, a kończył się poczuciem spełnienia.  Był realizacją celów, marzeń i błogiego nicnierobienia 🙂

Szczęśliwego!

A i noc sylwestrowa niech Wam minie w szampańskim humorze!

Porzucony, bezrobotny…

Spotkałam go przy okazji zakupów. Wiedziałam, że od kilku miesięcy ma status „porzuconego”. Żona odeszła, mając dość obojętności z jego strony. Z decyzją nosiła się kilka lat, bo przecież od takiego faceta się nie odchodzi. Spokojny, pracowity, inteligentny, poukładany, oszczędny. Nudny…Odeszła. Kotami się podzielili, dzieci nie mają. Rozwodu również, na razie to tylko separacja. Bez złości, gniewu. Związek już dawno wypalony. Jednak on był mocno zaskoczony. Nigdy by nie pomyślał, że stać ją na taki krok. Pracodawca po prawie 30. latach zwolnił go z pracy. W nowej przepracował rok.  Do statusu „porzucony” może dodać „bezrobotny”…

Rozmawialiśmy kilkanaście minut. Nadrabiał miną, sztuczną wesołością. Znam go od lat, wiem, że nowa rzeczywistość go przerosła. Emocjonalnie.  To nie typ, który po 50. wszystko zaczyna na nowo, z wiarą w sukces. Przecież do tej pory wszystko toczyło się swoim rytmem. Rytmem, do którego był przyzwyczajony.

PIĘKNYCH, RADOSNYCH, RODZINNYCH ŚWIĄT!!!

DOBRYCH! CIEPŁYCH! MAGICZNYCH!

Życzę by nikt w tych dniach nie czuł się samotny. Nie był obok, tylko razem!

Wesołych!

 

 

 

 

O wdzięczności…

Nie lubimy być wdzięczni. Za nic i nikomu. Z prostego powodu. Nie lubimy zobowiązań, a wdzięczność jakby naturalnie je wymusza. Na nas. Oczywiście nie na wszystkich i nie zawsze.  Wdzięczność ma również inne oblicze, o którym najczęściej zapominamy. Oblicze szczęścia. Jest jego ważnym elementem. Niestety nie każdy tę umiejętność posiada. A  umiejętność odczuwania wdzięczności, powoduje, że odnosimy sukcesy i zwyczajnie lubimy swoje życie. Warto  o tym pamiętać, właśnie teraz, gdy zbliża się koniec roku,  dla wielu z nas czas podsumowań. Zbyt szybko przyzwyczajamy się do tego, co jest nam dane. Nie doceniając i skupiając się na tym, co się nam nie udało. Tracąc całą energię na zapamiętywaniu i rozpamiętywaniu własnych i innych porażek. A przecież dzień nie składa się tylko z nich. Mamy za co dziękować. Każdy z nas.  Kultywowanie wdzięczności -wbrew pozorom -nie opiera się na iluzji i życzeniowym myśleniu, marginalizowaniu problemów lub ich całkowitym wypieraniu. Chowaniu głowy w piasek przed kłopotami i udawaniu optymizmu. To jest umiejętność akceptowania swojego życia takim, jakie ono jest, bez biernej postawy wobec niego. Bo przecież nawet, gdy jest nam źle, bo życie akurat chce nam dokopać, to i tak jest wiele rzeczy, z których możemy się cieszyć. Tylko trzeba o tym pamiętać i kultywować.

Warto!

„Wszelkie niezadowolenie z tego, czego nam brak, płynie z braku wdzięczności  za to, co posiadamy. „

Już…?

…za 3 tygodnie święta i, to nie żart, niestety. Sprawdziłam w kalendarzu, nie wierząc własnym uszom. Bo jakże tak, już?! A ja jestem w czarnej d…dziurze. Ze wszystkim. Być może  jutro się okaże, że w  jeszcze większej niż myślę. A moje myśli mkną jak auta po autostradzie bez bramek z opłatami. Nie zatrzymując się i nie dojeżdżając do celu…

Po głowie chodził mi post  o tym, jak to wszyscy książki piszą. Nie wiem, czy to dobrze -a może wiem- pewnie lepiej by było, gdyby tak wszyscy książki czytali. Dla ludzkości lepiej.  Postu nie popełnię, bo nie mam czasu, by się rozpisywać. A pewnie bym popłynęła z nurtem, długo nie dobijając do brzegu. Napiszę tylko, że dziwię się, że niektóre pozycje się  sprzedają, a niektórym się w ogóle nie dziwię, że schodzą z półek księgarnianych jak ciepłe bułeczki w piekarni. Znane nazwisko robi swoje.  Znane z telewizji, gazet.  Ale nie generalizujmy. Niektórzy naprawdę mają coś do powiedzenia, opowiedzenia, nawet jeśli nie robią tego własnymi rękami i nie do końca własnymi ustami. A reszta nie chce być gorsza…I na tym kończę…ten temat.

Kaśki świętowały. Andrzejki się odbyły, a teraz czas na Baśki.

Najlepszego dziewczyny!