Duch w narodzie zaginął. Mamy za to powszechny brak wiary, a raczej ogromną wiarę w to, że nie damy rady.
Rozumiem powody podniesienia wieku emerytalnego, ale podzielam obawy społeczeństwa z tym związane. Z prostej przyczyny, gdyż samo podniesienie wieku nie jest skuteczną reformą emerytalną. Ale to każdy wie. No może oprócz rządzących, bo jakoś nie sypią pomysłami, a co za tym idzie nowymi ustawami, które zapewnią obywatelom zdrowie i pracę, a co za tym idzie godziwą płacę. Bo nikt nie zaprzeczy, że te dwa elementy są nieodzowne, by bezpiecznie doczekać emerytury. Satysfakcjonującej.
Ale…
Irytuje mnie, gdy wszyscy wkoło z ludzi po sześćdziesiątce robią zniedołężniałych, schorowanych i niezdolnych do niczego starców. A na pewno niezdolnych do pracy. Wychodzi na to, że jesteśmy najbardziej schorowanym społeczeństwem w Europie. Z drugiej strony trudno się dziwić, jeśli w naszym kraju trzeba 3 miesiące czekać na wizytę u specjalisty- to oczywiście jest średnia, która stawia nas w ogonie europejskich statystyk. Na dodatek jesteśmy jednym z niewielu krajów, który nie ma ustawy o zdrowiu publicznym. A żeby mieć zdrowe społeczeństwo, muszą się znaleźć środki na profilaktykę.
Tylko ja mam takie przemyślenia, czy to wystarczy. Czy nie należy równocześnie edukować społeczeństwo, by z tej profilaktyki potrafiło korzystać. Bo nie wszystko można zwalić na system i kiepski dostęp do lekarzy. W naszym społeczeństwie jest znikoma świadomość o tym, że lepiej zapobiegać niż leczyć, lub w przypadku takich chorób jak np. nowotwory stopień zaawansowania, czyli czas wykrycia jest kluczem do całkowitego wyleczenia. Jak słyszę lub czytam, że nie badam się „bo po co”, „co ma być to będzie”, „lepiej umrzeć niż leczyć się i umierać w cierpieniu” – to się we mnie gotuje. Bo doskonale wiem, że wiele z tych osób jak w końcu zachoruje, to kurczowo trzyma się życia i robi wszystko by się wyleczyć. A to kosztuje więcej niż okresowe badania. Ostatnio w telewizji śniadaniowej był wywiad z profesorem onkologii, który ze smutkiem powiedział, że w nowo otwartej przychodni profilaktyki nowotworowej są pustki. Nie ma kolejek. Dopóki ten stan się nie zmieni, to w centrach onkologii będzie zawsze tłok. Profilaktyka nie uchroni nikogo od choroby, ale w większości przypadkach wykryje chorobę w zarodku. Nawet jeśli trzeba będzie zastosować leczenie, to dużo oszczędniejsze. I nie chodzi tu tylko o kasę, ale o to, że będzie ono oszczędniejsze dla zdrowia. Bo nie wiem, czy każdy zdaje sobie sprawę, że leczenie nowotworów jest leczeniem bardzo agresywnym i często powodującym różne zdrowotne powikłania. To również dotyczy innych przewlekłych chorób, takich jak cukrzyca czy nadciśnienie. Ludzie zbyt późno idą do lekarza i to najczęściej z własnego wyboru. Bo po co robić badania, jeśli się dobrze czuję? Tylko choćby w przypadkach nowotworów, uwidocznione objawy, które wymuszają wizytę u lekarza dopiero się pojawiają, jak choroba jest już mocno zaawansowana.
No dobrze, pewnie zaraz podniosą się głosy, że kto ma czas, by stać w kolejkach do lekarzy. Pracujący człowiek nie ma czasu. Dla chcącego nic trudnego. Naprawdę.
Doskonale zdaję sobie sprawę z niedoskonałości naszej służby zdrowia. Ale nie można nic nie robić i zwalać wszystko na przypadek. Uda się albo nie. Można wiele zrobić i może się nie udać, ale nie można z góry tego zakładać, że tak właśnie będzie.
No, ale łatwiej jest nic nie robić i z góry zakładać, że i tak nie starczy sił ani zdrowia, by dotrwać do wydłużonego wieku emerytalnego.
Rządzący muszą przejrzeć na oczy i wziąć się za reformę służby zdrowia, ale my sami również o to zdrowie powinniśmy zadbać.
By dotrwać w dobrej kondycji do emerytury.
Po to, by już na tej wymarzonej emeryturze być wciąż aktywnym fizycznie i intelektualnie.
Patrząc na dzisiejszych 60-latków mam osobiste przekonanie, że jest to możliwe.
Wszak, statystyki nie kłamią- wydłuża nam się życie. Więc dlaczego już dziś nie zadbać o to, by samemu być przyczyną rosnących statystyk.
Na przekór naszej służbie zdrowia 😉
Pokażmy, że duch w narodzie jednak nie zaginął 😉
Medycyna w szybkim tempie się rozwija, gdy w końcu w parze wraz jej rozwojem będzie szła dostępność do lekarzy, badań, leków, i nasza świadomość dbania o zdrowie- to praca w wieku 67 lat będzie dla większości przyjemnością, a nie przymusem.