Zima wciąż nie zdecydowała czy sypnąć u nas śniegiem, czy pozostać przy niskich temperaturach z szarym niebem. (Deszcz, deszcz potrzebny od zaraz!). I nie bardzo by mnie ten powrót zimy na przełomie marca i kwietnia oburzył, bo z perspektywy wciąż ogrzewanego domu (nie wiem, co będzie w przyszłości, bo rząd zapowiedział, że ani węgla, ani gazu rosyjskiego już nie będzie) kilkudniowe ochłodzenie jest do przeżycia, a na pewno przeżyją moje bratki i stokrotki, a hebe najwyżej przenocuję na werandzie/ganku czy jak to się zwie, bo ja się zdecydować nie potrafię. W tej materii. Ale! W kontekście wyjazdu do DM, to ta zimnica robi się problematyczna. No boszzz kurna ja już się pożegnałam z zimowymi kurtkami!
Gdy zima z wiosną toczą swą bój o dominacje w pogodzie, to NFZ ogłasza, że COVID-19 stanie się zwykłą infekcją. Od 1 kwietnia, więc nie wiem czy to jakiś żart, czy wręcz naprzeciwko. W rzeczywistości, w jakiej przyszło nam żyć, w ogromie newsów, które po kilku minutach mogą już być nieaktualne, nic już nie jest pewne. A raczej pewne jest jedno: niepewność. NFZ nie tylko ogłosiło, ale nie zamierza też płacić ani za testy, ani za testowanie… Nie no chyba to jednak żart.
Czytam, że 78% obywateli uważa, że mimo różnic politycznych w sytuacji zagrożenia należy wspierać rządzących, gdyż nie czas na spory. No piękne! Żarty. Wciąż uważam, że w obecnej chwili to rządy pisowskie są naszym największym zagrożeniem, bo tu i teraz niszczą naszą demokrację, praworządność, gospodarkę, która na szczęście jakoś jeszcze się broni przed tymi niekompetentnymi psujami (jastrząbkami) czego tylko się nie dotkną. Ani amnezji (społeczeństwa), ani amnestii (dla przewinień pisowskigo gangu) nie może być- nie ma na to zgody!
Nieprzewidywalność jest podobno, a raczej było wadą Polskiego Ładu. Było, bo ładu już nie ma, ale pozostał chaos. No cóż, być może rządzący doszli do wniosku, że społeczeństwo lubi niespodzianki, choć niespodzianką dla nikogo nie jest, że mamy jeden z najgorszych systemów podatkowych na świecie, a obecnie to chyba nawet trzy funkcjonują. Ja już się pogubiłam. Ale co tam, grunt, że Sasin powołuje giganta spożywczego. Nawet nie wnikam co to za stwór. Przytuli i przewali kolejne miliony. To pewne.
Słodki jeżu, ale się rozpisałam w tym marcu. A wolałabym zamilknąć. Nie, żeby jakoś tak na wieczność, ale mogłoby się w mojej głowie już przestać kotłować z nadmiaru emocji. Mogłabym pogłowić się o czym tu albo w ogóle nie mieć o czym i zrobić sobie bezterminową przerwę; choć może i nie mam, tylko mnie się tak wydaje, bo- bez urazy (serio! serio!)- ileż można o pisie, covidzie i wojnie…
Ale o piętrzących się problemach, które mnie bombardują z każdej strony… nie mam siły pisać. Przykrywam więc je gadulstwem o tym co powyżej…