W tej sprawie czas nie jest naszym sprzymierzeńcem. Nikt nie wie ile go ma, ale każdy wie, że kiedyś się on skończy. Tak jak dla tych, którzy już od nas odeszli. Zawsze za wcześnie, zawsze nie w tym momencie. Bo czy może być dobry moment? Nawet jeśli skraca cierpienie? To my zostajemy pogrążeniu w bólu, w nieutulonym żalu z pretensją do losu, życia, Boga…Oni już są od tego wolni…Są po tamtej stronie… Czas mija, a do nich dołączają kolejni…nasi bliscy, znajomi, ludzie dla nas wiele znaczący, odgrywający ważne role w naszym życiu. Zostawiają po sobie pamięć …I miejsce, gdzie wspólnie z innymi można ich głośno powspominać… Dlatego, mimo że mamy ich w swoim sercu, na starych i całkiem niedawnych fotografiach, w rzeczach, które tak trudno wyrzucić, to w tym dniu pokonujemy nawet tysiące kilometrów, by w blasku świec ogrzać nasze o nich wspomnienia. Spotkać się też z żywymi, dla których ONI tak jak dla nas byli bliscy. Świat pędzi…święta pachną nie tylko gałązkami świerku i kwiatami, ale też komercją …Niektórzy mówią ,że pamięć nie pomniki się liczą. I nie ma znaczenia ilość zapalonych zniczy w tym jednym dniu…Ale życie jest kruche, ulotne jak listek na wietrze…Więc chyba warto się nad nim wspólnie zadumać…Z żywymi i tymi, co odeszli…
Dziś obudziły mnie krople deszczu…Jak to! przecież obiecywali słońce, powiedziałam na głos do męża…Jak obiecywali, to będziesz miała, odpowiedział 😉
Właśnie wyszło…więc idę z zaprzyjaźnioną „ciężarówką ” do lasu…łapać jego jesienne promienie…łapać każdą chwilę …Bo przecież „w życiu najpiękniejsze są tylko chwile „…