Prawie Halloween…

Poniedziałek mnie przeczołgał, przeciągnął przez szpitalną wyżymaczkę i wypluł… Z charakteryzacją ręki, która mogłaby robić za rekwizyt na Halloween. Liczyłam, że jak mam TK na 11., to o 12 będę już w mieszkaniu. Zalegnę, odpocznę, zjem i zapakuję Tatę i ruszymy do domu. Taaa… Wkłucie do portu było od razu wykluczone, więc było kilka prób w żyłę. Jedna w końcu się udała. Połowicznie, bo już na radiologii przy podaniu soli fizjo było widać, że nic z tego. No to kolejne próby wkłucia…. i decyzja, żeby jednak w port. Została ściągnięta Oskarowa z oddziału, a ja z łoża tomografu. I na tym powinno się skończyć, ale nagle się okazało, że nie idzie tak jak powinno, a na dodatek z wnętrza portu słychać było niepokojący dźwięk. Konsternacja. Trzy głowy pochylone i debatujące. Ja macana. Niby wszystko okej, ale coś stawia opór. W końcu decyzja, że podadzą kontrast. Poszło. Zamiast 15 minut, trwało to wszystko 1,5 godziny. Dobrze, że nie musiałam czekać na przewóz karetki, bo zawczasu uprzedziłam, że wrócę na oddział sama. No i praktycznie nawet nie usiadłam w mieszkaniu, tylko spakowałam walizkę i z powrotem do auta.

A w domu fachowiec z pomocnikiem, ten sam, który miał być w środę, potem w czwartek, a potem zamilkł. W sypialni. Ponad godzinę czekałam, aż mogłam zalec na łóżku i wyprostować nuszki. W międzyczasie nakarmiłam Tatę i OM krupnikiem na żeberkach, który ugotowałam rano w niedzielę tak na wszelki wypadek.

Jutro wtorek-potworek, czyli bardzo intensywny dzień. A chciałabym obejrzeć nocne mecze…jeśli nie zasnę ze zmęczenia.

Ogólnie to potrzebuję oderwania się i pobycia w swojej bańce. Dla resetu.

Sam zachwyt lasami w przepięknych jesiennych barwach mi tym razem nie wystarczył. Może dlatego, że nie miałam możliwości zatrzymania się… W niedzielę siąpiło, akurat jak jechałam, chodź widziałam sporo aut pozostawionych przez grzybiarzy. Ogólnie ruch był duży, bo jedni na cmentarze, a drudzy na grzyby. A z powrotem nie miałam sił na żadne spacery, no i wiozłam Tatę.

Dziury i luki…

Miałam tytuł i wyleciał mi z głowy. Pamiętam tylko, że miałam pisać o niepamiętaniu, że się napisało daną treść. Nie wczoraj, nie tydzień temu, nie miesiąc temu czy lata temu. Kilka godzin wcześniej. Własne słowa brzmią obco, choć na szczęście prawdziwie. Ale! Surrealistyczne uczucie, bo jakbym je czytała po raz pierwszy. W emilce, w komentarzach… Przez moment obawiałam się o własną głowę, właściwie lęk wciąż jest. I niezrozumienie co się dzieje…Dziury i luki… O mam tytuł, choć tamten miał brzmieć inaczej.

Z nieba siąpiło cały dzień. Fachowiec miał być w środę po południu, potem w czwartek, może przyjdzie dziś. No cóż taki mamy klimat. Mokry i niesłowny. Jutro pojadę na cmentarz, sprawdzić czy chociaż tam zostało zrobione.

Logistyczne negocjacje z Tatą odnośnie przyjazdu, pobytu, wyjazdu zostały uzgodnione. Dzieci Młodsze zadowolone, bo wezwały mnie na pomoc, że udało się rozwiązać po ich myśli. Dialog. On wiele rozwiązuje, jeśli wszystkie strony chcą się dogadać. No, ale nie zawsze przecież chcą.

Opozycja przed i podczas wyborów się dogadała i mam nadzieję, że będą razem współrządzić mimo nieuniknionych tarć. I oczekiwań, które są ogromne. Przede wszystkim w pierwszej kolejności liczę na unormalnienie, czyli przywrócenie praworządności. I na cierpliwość wyborców, ich mądrość i zrozumienie. Tego burdelu, chaosu, rozkradzenia i odarcia z godności nie da się naprawić w 100dni.

Panna Krysia jak zwykle w formie. I w doopie bym to miała, gdyby ta osoba nie zasiadała w Trybunale Konstytucyjnym. No cóż, ja też nie współczuję wyborcom pisu. Ośmieszani są na każdym kroku. Ale to ich wybór. Sami wybrali.

Wokół żółci się i rudzieje, ale w przy cerkiewnym parku wciąż jeszcze zielono… choć może już nie, bo zdjęcie z niedzieli…

I grzyby są. Się suszą u LP. A do mnie przyszły sowy, wystarczyło zejść do sklepu i zostałam obdarowana. Dobrze mieć dobrych ludzi wokół siebie. I szczodrych 😉

Wystarczyło na dwie kolacje 🙂

Miałam mnóstwo planów na nieobecność OM (śmiesznie to brzmi, bo OM ani mnie w niczym nie ogranicza, ani nie przeszkadza) i… niewiele z nich udało mi się zrealizować. Dobrze, że chociaż wtorek przebimbałam, co też było w planach jakże ambitnych ;p, środa wycisnęła mnie jak cytrynę, a sen zmorzył mnie grubo przed północą. Czwartek z Najmłodszymi… piątek to kolejny dzień w rozjazdach, a w to wszystko jeszcze oglądanie wybranych meczów. Nie odpuszczę, bo lubię. I poczytać trzeba. Też. Na razie chyba filmy i seriale pójdą w odstawkę. Na jakiś czas.

Według Ważniaka, który ma swoje 5 minut 196 =248, co wygłosił z poważną miną. Facet postanowił być do końca żenującym osobnikiem, ogłaszając dwóch kandydatów na premiera. I można byłoby się pośmiać, gdyby nie fakt, że znów prywata partyjna jest ważniejsza niż dobro państwa. I mając tu dobro kraju na myśli, tak się zastanawiam, czym się kierują wyborcy pisu, bo że nie dobrem, to na pewno.

A w PISie lecą głowy, a główny strateg bredzi o urojonej rzeczywistości. Tyle że on sam w niej tkwi… I niech tkwi ku chwale a raczej upadku własnej partii.

Lubmy się…

OM pognał z kolejnym autem, by przerzucić go za naszą wschodnią granicę dla walczących o wolność i niepodległość z rosyjskim agresorem, a przy okazji spędzi kilka dni u przyjaciół i wróci pociągiem. Złapie oddech, bo ostatnie tygodnie były mocno absorbujące i intensywne w różne decyzje, przeplatane dobrymi emocjami, bo jakaś równowaga musi być. Ale ogólnie życie nie lubi próżni i dobro miesza się ze złem.

I zostałam sama na włościach, co mi zupełnie nie przeszkadza. Jutro mam dzień w rozjazdach, a być może kolejne spotkanie z fachowcem. Deszcze niespokojne zalały mi odbiór telewizornii w sypialni, a konkretnie kabel. Wczoraj był specjalista i wymienił mi spaloną wtyczkę, po czym stwierdził, że problem jest na zewnątrz, czyli w przetarciu się na dachu kabla i brak połączenia z anteną może znów wystąpić i to dość szybko. No i dziś rano już się pojawiły pierwsze symptomy, a że prognozy na kolejne dni są deszczowe, to obawiam się, że w końcu znów obraz zniknie całkowicie, a co gorsza jakieś spięcie spowoduje większe straty. Na razie ciągle w łóżku z kawą w ręku oglądam WTA Elite Trophy 2023, to jest turniej najlepszych tenisistek od miejsca 9-20 miejsca w rankingu race na dany rok. I po raz pierwszy zagra w nim nasza Magda. No to ta działająca telewizornia jest mi potrzebna, niezależnie od tego, że działa na dole i ewentualnie zostaje laptop. Tyle że ja lubię oglądać… w betach we własnym łóżku ;pp A dziś mam dzień lenia i nicnierobienia.

Politycznie tkwię w oczekiwaniu bez nakręcania się, a jak gdzieś je widzę, to staram się tonować, proponując wyłączyć emocje, a włączyć rozsądek i logiczne myślenie, po czym sama ulegam emocjom, bo trudno dyskutować z kimś, kto żywi się nienawiścią. Nieważne, że ta nienawiść jest skierowana wobec ludzi podłych i nikczemnych. Nienawiść przysłania ludziom obiektywne spojrzenie i jest pożywką do stosowania manipulacji. Do wyciągania pochopnych, nieprawdziwych, a czasem wręcz głupich wniosków. Sama jestem ofiarą jednego z nich, gdyż w dyskusji dostałam taki komentarz: „Mam wrażenie, że PiS był Ci na rękę.” Bez komentarza.

A mnie się bardzo podoba nowe rozszyfrowanie 0śmiu gwiazdek przez Matyldę Damięcką. KOHOM WAS, UDAŁO SIĘ, SZANO WAĆ i najlepsze to LUBMY SIĘ.

Łatwo nie będzie. Bo nie tylko pisowskie blogi wciąż straszą i zieją nienawiścią. Nie wchodzę, nie czytam. Bardziej mnie jednak uwiera, gdy to straszenie, inwektywy, ciągłe podsycanie wojny plemiennej widzę po tej drugiej stronie. Słusznej. Jestem tym mocno zmęczona i zniechęcona.

Nie zamykaj oczu…

Białe chryzantemy w doniczce przeczekały na tarasie ulewne i wietrzne dni. Nie, żebym się bała, że nie przetrwają na cmentarzu. Bałam się, że ja nie przetrwam. O hortensje w wazonie się nie lękałam. Nie słusznie. Została tylko jedna. Pozostałe nie porwał wiatr ani nie zmył deszcz, tylko zabrał człowiek. Zły. Człowiek. Wiatr od sąsiada nawiał na posesję połamanych świerkowych gałęzi. Zamiast złorzeczyć, to wzięłam sekator i ucięłam do wazonu dla Mam.

Posadzka przy pomniku zieje dziurą. Deszcz wymył fugę, ale, co gorsza, wypłukał też ziemię. Próbowałam zasypać kamykami, ale zorientowałam się, że nie jest to dziurka i podmycie może być głębsze. Zajechałam do kwiaciarni, wiedząc, że mogę zastać w niej właścicielkę i jednocześnie szefową zakładu pogrzebowego, która obsługuje grób Mam. W poniedziałek zajrzy ekipa i naprawi.

Życie pisze różne scenariusze to niby oczywiste. Nawet jak coś przeczuwasz, czegoś się spodziewasz to i tak może cię zaskoczyć. Patchworkowe rodziny to dziś normalność. Również takie, bez wspólnych dzieci, ale z dziećmi ze związków z byłym partnerem i z byłą partnerką. I te dzieciaki muszą się jakoś dogadać. Ale najpierw poznać. Gorzej, jeśli dorośli tak nie uważają i fundują im wspólne zamieszkanie znienacka. A jeszcze gorzej, jak jedna(?) para z tych dzieci nawet nie poznała matki/ojca tych drugich. Ale przynajmniej się wyjaśniła tajemnica zakupu domu z siedmioma pokojami.

Kolejna okrutna śmierć dziecka. I kolejne doniesienia, że było wiadomo, że dzieje się źle- z Gdyni. Z Poznania, że wiedziano, iż ten człowiek jest agresywny. I kolejny raz nic nie wynikło z tej wiedzy, nie zadziałało.

Czytam, oglądam, spaceruję, a dziś będę rodzinnie biesiadować w restauracji. Polityka nie znika, ale do wszystkich doniesień podchodzę z dystansem, oczekując.

Zostaw już te świnie w spokoju i czyń pan i wstydu sobie oszczędź.

W sieci ekscytacja tym, co powiedział prezes na temat partii Polska 2050 i PO, że ta pierwsza to projekt rosyjski, a druga niemiecki, na co można tylko uśmiechnąć się z politowaniem, gdyż przecież wroga trzeba jakoś określić, nadać mu cechy i pochodzenie, a lider partii oddającej władzę musi swój elektorat postraszyć, bo innej opcji trzymania go w ryzach niż teorie spiskowe, nie praktykuje. Ach zapomniałabym o przekupstwie, ale tego mu wyborcy uniemożliwili, przynajmniej przez kolejne lata, a może już na zawsze. Ale! Dyrektor Instytutu Dziedzictwa Myśli Narodowej Jan Żaryn powiedział, że demokracja stanowi zagrożenie dla katolików, czyli, innymi słowy, przyznał, że za czasów rządu PIS tej demokracji było niezbyt wiele, a wszystko to w obronie wiernych KK.

Gorzkie żale…

No doprawdy zabawne jest, jak były minister od konfetti i hawajskich tańców, żali się na nierówną kampanię wyborczą. Oskarżając swoich rządowych kolegów o wykorzystywanie państwowej machiny na promocje siebie. Biedaczek, został wcześniej odsunięty od ministerialnego żłobu i nie mógł doić państwa na promocję siebie, więc ma pretensje do swoich kolegów i koleżanek o tę nierówną walkę na ringu o nazwie PIS. Pewnie zaraz byłych, bo takiej zniewagi prezes nie wybacza ;p No i doprawdy zabawne są słowa satyryka Wolskiego, który przez lata brutalnie atakował opozycję, wspierając tym PIS, że partia posła z Żoliborza posługiwała się propagandą gorszą od komunistycznej i stalinowskiej. No koń by się uśmiał…

I co na taką niesubordynację, woltę swoich idolów wyborcy PISu? Chciałabym usłyszeć i się pośmiać ;p

Jestem dumna, jestem uśmiechnięta, ale do radości takiej mocno nierozerwalnej z optymizmem jest mi wciąż daleko. Dopóki władza ludzi podłych i niekompetentnych będzie u steru, mój uśmiech w stronę rzeczywistości jest taki półgębkiem. I kurczę męczy mnie to, trochę się w tym nie poznaję, nie odnajduję. Źle byś smutnym człowiekiem, a mam wrażenie, że niepostrzeżenie się takim stałam. Ale! Trudno z optymizmem patrzeć i wierzyć, że przez kolejne dwa miesiące, bo tyle będą trwały przepychanki z PADem i z wucem na Nowogrodzkiej, nie będzie zacierania śladów po dokonanych przekrętach, a pewnie i nowych narobią. Ech. Nie mamy na to wpływu, trzeba się uzbroić w cierpliwość. I to są moje gorzkie żale ;p

Uśmiechu dla Was 🙂

PS. Nie dam sobie wmówić, że 7.583.543 głosujących na PIS to obywatele, którzy nie mają dostępu do innej telewizji niż TVP, nie mają Internetu, nigdy nie byli za granicą, nie podróżujący po kraju, że to ciężko pracujący ludzie, którzy nie mają czasu uczestniczyć w życiu społecznym, mający swoje poglądy polityczne, za które dostawali łomot od wyborców opozycji demokratycznej, bo przecież popierali tylko władzę wyrażającą ich poglądy, nic nie wiedząc o jej przekrętach i strukturze mafii politycznej. I należy im się rozgrzeszenie. Tak jak niektórzy rozgrzeszają księdza pedofila, bo przecież to swój ksiądz. No nie!

Dobre zmęczenie…

Wymiętosił mnie wtorek-potworek, choć potworkiem nie był, gdyż mimo szoku po powstaniu o upiornej godzinie 6.45 i rozpoczęciu na pełnej petardzie dnia, był bardzo uśmiechnięty. Szoku doznałam po spojrzeniu na termometr za oknem kuchennym…

…robiąc kanapki na śniadanie dla Pańcia i placuszki bananowe dla Zońci. Podzieliśmy się z OM obowiązkiem dostarczenia Najmłodszych do ich placówek, czyli OM zawiózł Pańcia, a ja 40 minut później Zońcię i już nie wracając do domu pojechałam do ŚM. Kilka spraw załatwiłam szybko i sprawnie i jak już wróciłam, to padłam na łóżko i właściwie tak przeleżałam, aż trzeba było jechać po dzieci. Niedospana, zmęczona, ale uśmiechnięta…

czyż rude nie jest piękne?…

Mam dwa kocie gałgany, a już złapałam w domu dwie myszy. Normalnie szok! I skandal. Bo od kilku lat nie było myszy w domu, a w tym roku (czyżbym miała być sroga zima?) mamy jakąś inwazję. Nie my, bo dwie to jeszcze nie tragedia, ale chodzą słuchy, że ludzie na wsi wykupili trutki w sklepach.

Udało nam się dwóm małym kociakom znaleźć przyjazny dom. Teraz w domu jest trójka przeszczęśliwych dzieci i dwa kociaki. Wiem, bo ich mama mi donosi (czasem spotykamy się w placówkach) i jest bardzo wdzięczna, bo kociaki zostały dobrze ułożone. I wszyscy szczęśliwi :)))

Zdjęcie zrobione po południu jak już mgła opadła, a temperatura zrobiła się dodatnia- jesienne barwy hortensji…

Z radością oddałam Najmłodszych ich mamie, która z wakacji wróciła… zmęczona. No cóż, jak się robiło codziennie 20km by nacieszyć oko widokami…

i jakże ważny akcent w październiku…

Pierwszy raz była we Włoszech i wróciła zachwycona.

Chciałabym już delektować się ciszą…powyborczą. Ale! No nie mogę przejść bez głosu nad tym, że Mejza dostał w mojej gminie 29 głosów, w powiecie 215, a w całym okręgu niewiele ponad 10 tys. i to wystarczyło, by się znalazł w Sejmie. Ludzie, co z wami jest nie tak? A jak ktoś liczył, że prezydent wybije się na niezależność buhahahaha… no to donoszę, że rzutem na taśmę wręczył 72 nominacje sędziom rekomendowanym przez KRS. Tę upolitycznioną, jakby ktoś nie pamiętał.

I jak zawsze Heniu w punkt!: ponieśliśmy zwycięstwo

Miłego dnia :))

Pospolite ruszenie…

Noc. Jakże już inna niż poprzednia, spokojniejsza… Obok mnie słodko śpi Zońcia, a ja co chwilę spoglądam na jej śliczną buzię i szepczę: będzie pięknie, maleńka… Obok w pokoju śpi jej starszy brat, który już dużo rozumie z otaczającej go rzeczywistości. Bo dzieci w miłości do kraju, poczucia przynależności, obowiązkowości wychowuje się od ich urodzenia. W pokazywaniu co dobre, a co złe. By potrafiły odróżnić, dokonywać wyborów. Własnych. Nie narzuconych.

Młodzi ludzie 15 października pokazali, że mają dość podłych ludzi u steru kraju. Bo tu nie chodzi tylko o spór o poglądy. Do 2015 roku tak było. I można było się zżymać, że ta czy inna partia dostała więcej głosów, ale wśród Polaków nie było wojny plemiennej, żadnego Rowu Mariańskiego. To Pis stworzył narodową szczujnie, a sam został największym aferzystą Rzeczypospolitej Polskiej. Został partią mafijną. Śmiał się Polakom w twarz, uważając wszystkich obywateli za głupków. Tak, również, a może przede wszystkim własnych wyborców. Ciemny lud to kupi. I kupił. I do ciemnego ludu nie miałabym pretensji. Zawsze jakiś odsetek w narodzie się znajdzie, który nie pojmuje zawiłości tego świata. Ale, żeby odróżnić dobro od zła, pogardę od szacunku, złodziejstwo od uczciwości, życzliwość od nienawiści, zwykłą przyzwoitość od nieuczciwości, umiłowanie bliźniego od wrogości, to nie trzeba doktoratów. Tego się nie da obronić. Mam prawo mieć wkurw na tych, którzy popierają rządy mafii politycznej. Nie POGLĄDY PRAWICOWE! Bo to oni swoim wyborem nie dają mi żyć po mojemu, w spokoju i godności. A przede wszystkim w poczuciu bezpieczeństwa. I nie ma to nic wspólnego z tym, jak sami żyją. Kościołkowo bądź nie, słuchając Zenka, bądź nie, oglądając M jak miłości i Rolnik szuka żony…

To nie była/jest wojna na poglądy. O nie można się sprzeczać na argumenty, dyskutować, próbować przekonać, a na koniec dalej się różnić. Zostać każdy przy swoim i żyć w zgodzie obok. Tak jak to było do 2015 roku.

Cały dzień odświeżałam stronę. To zdjęcie jest zrobione w momencie spłynięcia danych z 99,47% obwodów głosowania o 23:34…

I nie będę ukrywać, że pomimo dużej radości, wciąż nie mogę pojąć, że ponad 7,5 miliona ludzi popiera polityczną mafię i jest przeciw demokracji. Koniec. Kropka.

Cały demokratyczny świat nas podziwia. Bo jest za co. Do wyborów poszło 74,2% obywateli. I większa część opowiedziała się za demokracją. Za normalnością. Za Polską w Europie. Nieskonfliktowaną. Nawet na giełdzie się ruszyło i nasza nędzna złotówka się ciut umocniła. Zasnę z uśmiechem, z wtuloną we mnie Zońcią i ze spokojem pod powiekami, gotowa by powitać rano nową rzeczywistość… Powiew zmian. Tym razem na lepsze.

Wzrusz…

Ogromny. Nie będę pisać o tych 36,8% (mam nadzieję, że to ulegnie zmianie), bo wypowiedziałam się na ten temat u Rybeńki i Teatru, że mnie to przeraża i smuci, gdyż nawet biorąc pod uwagę istnienia stałego twardego betonu, to jednak od roku 2007 on się rozrósł, niestety. Wzrusza mnie pospolite ruszenie rodaków do urn. Młodych ludzi stojących w kolejce do 3. nad ranem. Zimną nocą. Dla rozdających pizzę i ciepłe napoje. Wzrusz na widok pani z komisji dziękującej ze łzami w oczach, że ludzie wytrwali, stali i zagłosowali. Nawet tak za mięsem w czasach słusznie minionych ludzie nie stali po nocach. Sama stałam raz całą noc. Za paszportem.

zdjęcie z profilu Sympatycy KOD.

To była piękna niedziela. Najpierw trzysetowe emocje z Hubi w Szanghaju, gdzie zdobył swój 7. tytuł i drugi tysięcznik. Radość i duma. Potem przeprowadzonych kilkanaście rozmów telefonicznych w tym dwie bardzo długie z moimi przyjaciółkami. Każda z nas kogoś przekonała, kogoś zmobilizowała. A same się pocieszałyśmy, że jednak nadejdzie zmiana, a jak nam to ukradną, to wyjdziemy na ulicę, bo inaczej nam dzieci wyjadą z kraju.

Jak będzie wyglądał Sejm, dowiemy się jutro.

A teraz pora na kawkę albo herbatkę…

I się delektować…

Pięknego poniedziałku dla Was i jeszcze piękniejszych kolejnych dni. Jesień jest ruda!

Idź i ty…

Uczestnictwo w wyborach uważam za przywilej, ale i obowiązek. To jest element patriotyzmu, większy niż machanie białoczerwoną chorągiewką na Marszu Niepodległości. Dlatego od kilku dni chodzę z taką przypinką

a OM w koszulce z odpowiedni napisem. I nigdy nie zrozumiem tych, którzy na wybory nie chodzą. Może dlatego, że żaden padający z ich ust argument mnie nie przekonuje. Trzeba być naiwnym, że znajdzie się jakaś partia, która odzwierciedli nasze poglądy, zrealizuje nasze potrzeby w 100 procentach. Czy tego chcemy, czy nie, to zawsze w grę wchodzi kompromis. Tak jak w życiu. Codziennym.

Te wybory są szczególne, bo będą świadczyć o tym, ilu z nas jest przyzwoitych ludzi niegodzących się na pogardę, kłamstwa, nieuczciwość, nieudolność, złodziejstwo. Ilu z nas nie zaciśnie zębów, nie zamknie oczów, jak radzi była pisowska premier, bo co ci szkodzi, to tylko kolejne cztery lata grabieży Polski i Polaków z ich pieniędzy i godności, i powie NIE. Tej władzy.

Idź. Sprzeciw się złu! Ja idę. Jak zawsze.

Zapach jesieni…

Las. O tej porze pachnie grzybami… Dom również, bo część grzybów się suszy, część wylądowała w sosie, a jedna porcja w zamrażarce.

Debata…która nie miała nic wspólnego z debatą, obnażyła obsesję i hipokryzję Pinokia, ale też pokazała, że opozycja trzymając się razem, zyskuje i osiąga cel. Demokratyczna opozycja, bo tak zwani bezpartyjni samorządowcy i konfederaci taką nie są. Zresztą na przemowę Bosaka w kwestii Ukraińców mam w odpowiedzi tylko środkowy palec, bo szkoda słów.

Zadzwonił pan z sondażowni i przeprowadził ze mną wyborczą ankietę. Jedno pytanie mnie uśmiechnęło, a mianowicie, czy swobodnie rozmawiam o swoich poglądach z bliskimi, znajomymi…

OM przywiózł kolejny plakat, który powiesiła koleżanka na swoi płocie, naprzeciwko wyborcom łajzy z jego plakatem ofc.. A sąsiad plakat wyborczy (nie jeden) śmiecia wziął i ściągnął. Nie sądzę, by nie zagłosował na PIS, ale chyba mu się jednak zrobiło wstyd.