Większość młodego pokolenia pierwsze dni maja kojarzy z Wielką Majówką i bynajmniej nie chodzi tu o tytuł kultowego filmu, tylko z obowiązkowymi wypadami za miasto i ogólnym narodowym grillowaniem. Jednym słowem długim weekendem i wypoczynkiem. Bardziej zaradni i obrotni już od nowego roku planują gdzie i jak spędzą te dni. A gdy kalendarz sprzyja i pracodawca da kilka dni urlopu, to nawet ponad tydzień leniuchowania można uzyskać. W swoich wspomnieniach mają poprzednie mniej lub bardziej udane spędzanie majowego czasu. Towarzyskie spotkania, biesiadowanie…lub ten bardziej luksusowy, czyli pobyt w SPA lub za granicą…
Jestem pokoleniem , które we wspomnieniach ma inny przebieg tych dni.
1 maja zapamiętałam oczami małej dziewczynki w czerwonym płaszczyku trzymającej w ręce balonik i maszerującej wraz z rodzicami w pochodzie. Bardzo mi się wtedy dłużyło, bo w dużym mieście taka defilada trochę trwała, a przecież ja miałam obiecane lody. Zapamiętałam tylko ten jeden raz z dzieciństwa i ten drugi przed samą maturą. Nasza klasa poszła tylko dlatego ,że prosiła nas o to wychowawczyni, bojąc się o konsekwencje, które mogliśmy ponieść podczas egzaminów od dyrekcji i innych nauczycieli. Bardzo lubiliśmy naszą polonistkę i ją szanowaliśmy, więc bunt i dyskusje odłożyliśmy na później. A później to był miły czas wspólnie spędzony na Wałach…Nie wiem, w ilu pochodach uczestniczyłam. Ale chyba niewielu, bo moi rodzice nie byli zwolennikami tego typu akcji. Ale wtedy to był przymus, przed którym czasem nie udało się uciec. W dorosłym życiu nie zaliczyłam ani jednego.
3 maja tamtych czasów kojarzyć zawsze mi się będzie z zagazowanymi ulicami mojego miasta. Z wiecami i protestami. Z czasem niebezpiecznym , gdzie milicja była wrogiem obywatela. Wtedy to nie był dzień wolny od pracy czy szkoły. Choć było to święto kościelne, jak i państwowe. Dopiero od 20 lat możemy się cieszyć dniem wolnym.
Ale odkąd go mamy, to razem w kupie z 1 majem kojarzy się na pierwszym miejscu z długim weekendem, którym trzeba jak najlepiej zagospodarować. Podstawowym tematem w tym czasie jest …POGODA 😉 Niewielu obywateli tak naprawdę świętuje. Charakter obchodów przez lata się zmienił. Nikt nikogo do niczego nie zmusza.
Na pewno?
Bo ja mam wrażenie, że teraz też jest nacisk, tyle że społeczny jak spędzić te dni.
Obowiązkowo na łonie natury.
Obowiązkowo z grillowanym mięsem i kuflem piwa.
Obowiązkowo w podróży, najlepiej poza granicami kraju.
Obowiązkowo morze, góry, jeziora…
Obowiązkowo…jakoś trzeba 😉
Tylko ta pogoda bywa taka nieobowiązkowa 😉