Post, którego miało nie być ;)…

Bardzo spokojny wtorek, a mimo to dzień zleciał szybko. Książka, rozmowy salowe (całkiem fajne), rozmowy przez telefon i zakupy online, trochę polityki- wywiad premiera z Waszyngtonu- a potem już mecze i oczekiwanie na mecz nocy, czyli naszej światowej jedynki. Ale najpierw „pojedynek mam”, czyli mistrzyń wielkoszlemowych z korzeniami polskimi, które wielokrotnie rywalizowały ze sobą w przeszłości, zanim zrobiły sobie dłuższą bądź krótszą przerwę na macierzyństwo- Caro& Ange. I komu tu kibicować?
Ale! Chcę się już do domu! Bardzo! Mam nadzieję, że nic nie stanie na przeszkodzie i ze środy na czwartek będę już spać we własnym łóżku. Szczególnie że OM ma urodziny i miło byłoby spędzić ten dzień razem. Bo, że wychodzę, to dostałam potwierdzenie od mojej pani doktor o 19.30, jak schodziła z dyżuru.

Czuję się całkiem przyzwoicie. Nieustająco mnie to zaskakuje, ale przede wszystkim raduje. Wyniki krwi jak do tej pory też są bardzo przyzwoite. I to jest też przykład tego, że w zależności od podawanych leków różnie się przechodzi leczenie, ale też im głębiej w las może samopoczucie się pogorszyć, wyniki mogą polecieć na łeb i szyję, więc na nic się nie nastawiam. Piszę o tym, bo zbyt często spotykam się z wypowiedziami osób, które zakodowały sobie własny wizerunek osoby chorej onkologicznie, leczenia i nie przyjmują do wiadomości tego, że ich wyobrażenie jest często mylne. Nie zdają sobie sprawy, jakie wypisują bzdury, podważając zdanie pacjentów onkologicznych, bo coś im się wydaje niemożliwe. Świadectwa osób chorych mogą też dać jakieś pojęcie w tym temacie, szczególnie tym osobom, które dopiero co rozpoczynają swoje życie ze skorupiakiem w tle, a czytając takie banialuki, dostaje wypaczony obraz. I dość przykry, bo podważając i uznając, że coś jest niemożliwe, gdy chory walczy o swoje zdrowie jest… nie użyję określenia, jakie ciśnie mu się pod palce. Głupie!

Przeczytałam, że uczelnia Collegium Humanum współpracowała z putinowską akademią w Moskwie. Jakie to znamienne dla byłego pislandu. Rektor uczelni był nagradzany na rosyjskim uniwersytecie i był powiązany z prorosyjskimi działaczami. Uczelnię polubili politycy, szczególnie z Pisu- czy kogoś to dziwi?

Czytam komentarze o powrocie 5% vatu na żywność, czyli koniec z vatem zerowym, które często są pełne oburzenia, co mnie tylko śmieszy, bo to znów powrót do oklepanej treści: wina Tuska. Ekonomia, głupcze, ekonomia! I tyle w temacie.

Kolejne doniesienia o katowaniu dzieci przez rodziców z Przemkowa. I kolejny raz wszyscy coś widzieli, słyszeli i uznawali ich za patologię. Lata mijały i co? I znowu nic. Kolejne pytania bez odpowiedzi.

Baśka dziś dostała dwa strzały insuliny na raz, bo cukier skoczył jej na 340. Po całej paczce krakersów. Pani doktor zabroniła jej jeść truskawki, ze względu na zmiany w buzi, które leczy. Musiała wyjąć protezę, narzeka, że trudno jej się je, ale co dziś zrobiła? Zjadła cały pojemnik truskawek. No niereformowalna kobieta-pacjentka. Ale unikam w tym temacie konfrontacji, bo o innych sprawach rozmawia nam się fajnie. Szczególnie o jedzeniu. Goloneczki rozpaliły moje kubki smakowe do imentu… 😂 Uwielbiam zieleninę i wszelkie wariacje sałatek, ale mięsiwo również, choć nie muszę jeść go codziennie, szczególnie wędlin.

Jest na oddziale Grześ- pielęgniarz, który niekoniecznie jest dobry w zastrzyki, więc jak ma dyżur i przychodzi mi zrobić p. zakrzepowy, to nie pozwalam i robię sobie sama. No, ale wenflonu już sama sobie nie mogłam założyć, choć muszę przyznać, że mnie pozytywnie zaskoczył, że znalazł żyłę za pierwszym razem, no ale efekt końcowy taki:

I dzisiejsze wieczorne ciśnienie… 🫣😅

Liczę na tenisowe emocje, które mi go podniosą.
Kto dziś nie śpi tylko ogląda?