Obok…

Chce mi się NIC. Wielkie pojemne NIC. Tkwię w swej nieMOCY i pielęgnuję myślenie o wielu rzeczach, by o wielu nie myśleć.

 Nawet obdarowanie mnie znienacka,  dziesięcioma kilogramami, naturalnymi bez żadnych nawozów, w odpowiednich  kształtach ( długość i grubość akuratna) oraz w kolorze (soczysta zieleń i żadnych oznak żółci)- urzędnicy unijni żadnej skazy by nie dojrzeli – nie wycisnęło ze mnie żadnej pracy twórczej. Bo nie jest nią  zapakowanie całego tego zielonego majdanu, dorzucenia mu własnoręcznie rwanego i wykopanego towarzystwa, i wywiezienie w dobre, sprawne ręce.
Mnie pozostała ulga, że co dobre nie poszło na marne. Ba, nawet przemieniło się w jeszcze lepsze 😉 I co najważniejsze!- całkowity dostęp, czyli możliwość degustacji, kiedy się chce. A to akurat mi się chce, tak jak mi się inne nie chce 😉
Podobno lenistwo skraca życie.
Z drugiej strony patrząc, życie nie polega tylko na tym, by stale zwiększać jego tempo…
W każdym razie chwilo jestem…No właśnie, trudno to sprecyzować, bo…
Mimo trwania w przekonaniu, że wszystko mija (nawet najdłuższa żmija), więc jak nic łeb do słońca wystawić trzeba, to jednak tkwię gdzieś obok i mam wrażenie, że trzymanie głowy do góry jest tylko po to, by życie  założyło na nią stryczek.
Za dni kilka  wyruszam w podróż sentymentalną. Cieszę się okrutnie, choć nie opuszcza mnie wrażenie, że jadę się żegnać z żywymi…

Ten ślub się odbędzie…

Pośpiech jest dobry przy łapaniu pcheł, ale nie męża 😉

 
I znowu  w weekend się weselę.
Tym razem jednak ani Młoda, ani  Młody nie są po przejściach. Łączy ich dłuuuuuuga  wspólna przeszłość i perspektywa  o wiele  dłuższej przyszłości. Takiej, co cię nie opuszczę aż…
Bez żadnych wątpliwości.
Jednak coraz częściej słyszy się, że ślubu jednak nie będzie…
Tak, tak…Biała sukienka, welon, zaproszeni goście i, nagle refleksja: czy na pewno tego chcę, czy na pewno kocham właśnie tego mężczyznę?
Coraz częściej to kobiety porzucają przed ołtarzem albo prawie przed nim…
Lęk przed zobowiązaniami, utratą wolności jest silniejszy niż chęć bycia żoną i matką.  Gospodynią domową i strażniczką ogniska domowego.  Odechciewa się  szczególnie wtedy, gdy ma się w domu rodzinnym lub bliskim otoczeniu, umęczoną życiem, zależną od mężczyzny: matkę, ciotkę, babkę. Cierpiętnicę.
Strach przed odpowiedzialnością, niechęć przed kompromisem powoduje, że zamiast” tak”, mówią „nie”.
Podobno odwołanych ślubów jest kilka tysięcy rocznie.
Oczywiście motywy są różne.  Jednak   to szeroko pojęte wątpliwości przed ślubem, są  głównym motorem.  Szczególnie gdy niedoszła panna młoda   nie  ulegnie oczekiwaniom rodziny,  presji otoczenia, ani  chęci bycia z kimś za wszelką cenę, po to, by nie być samotną. Wtedy dochodzi do rozstania przed a nie do  rozwodu po. 
Bo rozwodów  jest coraz więcej. I to z powództwa kobiet.  Więcej też jest związków bez ślubu. Z wyboru kobiet.
Chyba  bezpowrotnie  minęły czasy, kiedy każda kobieta marzyła, by choć raz być księżniczką w białej sukni z welonem…
No, ale ten ślub na pewno się odbędzie 🙂  

Przyjemne zmęczenie…

Jestem zmęczona zmęczeniem przyjemnym, więc mimo że unikam lustra, to wiem, że uśmiech błąka się na mojej twarzy.

Zmęczona bywam upalnym, dusznym powietrzem, które nawet gwałtowna nocna burza nie zmieniła. Ale co tam, lepsze ono niż zimne porywy wiatru i temperatury jesienne.
Zmęczona bywam   goszczeniem innych, i  goszczeniem się  u, przez ostatnie kilka tygodni. Ale mówię, chwilo trwaj wiecznie 😉 Bo jest piękna!
Zmęczona bywam  opieką Pyziolka. Ale jest to najsłodsze i najbardziej oczekiwane zmęczenie, jakie może mi się teraz przytrafić. I nigdy go dość!
Zmęczona jestem po krótkiej jeździe rowerem. Ale ile mam satysfakcji, że dałam radę!
Zmęczona i niewyspana bywam po zarwanej nocy nad książką. Warto!
W tej chwili każdą wolną chwilę pochłania mi  „PASSA” Daniela Passenta w rozmowie z Janem Ordyńskim. Polecam!
Jestem w stanie separacji, choć nie wiem na jak długo:
z  wieczną troską, nie tylko o najbliższych;
z niekompetencją u innych;
z myślą , ile to  ja mam do zrobienia, i  wciąż odkładaniem tego  na później;
z  informacjami o cierpieniu, chorobach, przegranej walce- tu najtrudniej, bo wyskakują zewsząd.
 
 
Więc cieszę się zmęczeniem zwyczajnego życia. Oby trwało jak najdłużej!
Nawet te cholerne upały. W końcu OM naprawił  klimę w moim aucie i zmienił opony na letnie. Niech więc lato trwa jak najdłużej i jak najgoręcej!