Sorry,

ale takie mamy Państwo 😉 A właściwie, to takich mamy polityków. Strach się bać! Najnormalniej w świecie boję się oszołomów pod każdą postacią. A polityczną, co to pod wpływem emocji chce i może zmieniać prawo, to każdy powinien się bać, nie tylko ja. Potem mamy kolejny prawny bubel, który  uderza w praworządnego, uczciwego obywatela, bo wszystko dzieje się zgodnie z literą prawa. Często dowolnie interpretowanego, gdyż ustawodawca znowu czegoś nie przewidział, czegoś nie uwzględnił, coś przeoczył…W pośpiechu, w emocjach, pod wpływem mediów i opinii publicznej,  nasi politycy przerzucają się populistycznymi pomysłami. I gdyby tylko na tym poprzestali…Człowiek by się tylko ewentualnie pośmiał. A tak do  śmiechu wcale mi nie jest. Choć szczerze mówiąc, wczoraj uśmiałam się z wypowiedzi pani wicepremier: sorry, taki mamy klimat. Wczoraj nawet   się z nią  zgadzałam. A uśmiałam się, bo przewidziałam jak media i opozycja będą się pastwić nad tym niefortunnym stwierdzeniem. Dziś sytuacja wygląda jednak  trochę inaczej i wciąż jest rozwojowa. To z kolei przewidziała pani wicepremier. Zresztą nie trzeba być jasnowidzem, żeby przewidzieć to, co się będzie działo na polskich drogach i kolei, gdy zima się ocknie z letargu.  Wszak co roku o tej porze…zima jest zimą. Nie jestem klientką PKP, za to użytkownikiem dróg,  jak najbardziej. I przewiduję. Dlatego jadąc” jak po szklance”, gdy z nieba pada coś, co  zamarza już w locie, ani razu nie rzucam ” mięsem” w kierunku…no właśnie, kogo? Zimy oczywiście, bo tej nazłorzeczę grubo, zanim przyjdzie, a jak już jest, to się dostosowuję do warunków panujących 😉

 

Dasz palec…

Będąc w listopadzie w rodzinnym mieszkaniu w DM, byłam świadkiem, jak moja własna Rodzicielka „przysposobiła” bezdomnego. Facet zagnieździł się na piętrze klatki schodowej w bloku, w którym mieszkają rodzice. Na 11. pięter wybrał akurat to. Nie wiem, czy miał od razu takiego farta, czy też metodą prób udało mu się znaleźć to „intratne” schronienie. Intratne- bo nikt go stamtąd nie przeganiał, a wręcz przeciwnie, gdy zadzwonił do drzwi z prośbą, to zawsze został wysłuchany i obsłużony. Sama byłam świadkiem, jak moja Mam najpierw robiła mu herbatę do termosu, potem kanapki, a na koniec kawę. Szczerze? No byłam mocno zaniepokojona tym faktem. Na klatce jest kilka mieszkań, ale oprócz jednego, wszystkie zamieszkane przez starszych ludzi. Na moje pytanie, czy nie obawia się z jego strony nachalności, czy też agresji, usłyszałam od Mam, że: facet zachowuje się cicho, nie przychodzi pijany, w miarę swoich możliwości wygląda schludnie (w porównaniu?), odzywa się kulturalnie…posiedzi dwie godziny i znika. Nie wiem, ale jakoś mnie to nie uspokoiło i, zaleciłam mamie ostrożność, uważając, że nigdy nie wiadomo, co może przyjść do głowy komuś, co i tak nie ma nic do stracenia. Zaraz  po mojej wizycie, przez weekend, u babci była Tuśka, którą również zaniepokoiła cała ta sytuacja.

Kilka dni temu Tata oznajmił mi, że przegonił bezdomnego. Siłą. Zamarłam,  z powodu dezaprobaty, ale nie wynikającej z samego faktu, tylko ze sposobu usunięcia intruza (delikatnie mówiąc), wyobrażając sobie nie wiadomo co. Nie mogłeś zadzwonić po Policję? – spytałam  gdy odzyskałam głos. I tu się dowiedziałam, że Policja interweniowała  kilka razy- bezskutecznie. Panowie w mundurach wyprowadzali delikwenta, a on jak ten bumerang zaraz wracał. Wiesz, mówi tata, w mieście są przytułki, i są  w nich miejsca, ale jednym z podstawowych warunków by  móc w nich  przebywać  jest abstynencja alkoholowa, dlatego tak wielu bezdomnych wybiera „wolność”.  A my tego smrodu, wręcz odoru roznoszącego się po klatce już nie mogliśmy znieść.

Zadzwoniłam do Mam, by dowiedzieć się więcej szczegółów tej historii. Szczerze mówiąc zdziwiona byłam, że Tata nic nie wspomniał, że za swój czyn dostał od mamy ochrzan, więc ciekawa byłam, co przyczyniło się do zmiany nastawienia Mam wobec człowieka w potrzebie. No to się dowiedziałam, że Pan Bezdomny zrobił się arogancki i nachalny. Już nie prosił, a żądał. Coraz dłużej i częściej przebywał na klatce, a nawet nocował. Czuć było od niego alkohol. Przeważyło to, że chcąc skorzystać z toalety w mieszkaniu, wydzwaniał natarczywie do drzwi po kilka razy, mimo że dostał kategoryczną odmowę. A najbardziej moją mamę zdenerwował fakt, że od sąsiadki chciał wyłudzić pieniądze. Nie mówiąc już o tym, że woń z korytarza była  nie do zniesienia. Policja interweniowała kilka razy, ale nic to nie pomogło. Wracał. Aż w końcu mojemu tacie puściły nerwy i siłą go wyprowadził. Na razie mają spokój, choć Mam twierdzi, że chyba się przeniósł na inne piętra. W najlepszym razie do innego bloku.

Jak widać, mój niepokój był uzasadniony. Tacy ludzie nie kierują się żadnymi zasadami i zawsze wykorzystują sytuację oraz dobroć innych ludzi. Trudno się dziwić, że są przeganiani. Zła jestem na Mamę, że nie przewidziała całej tej sytuacji. Ciepły napój, kanapki -tym zawsze można obdarować, ale pod warunkiem, że ten ktoś otrzyma to pod blokiem, a nie pod mieszkaniem na klatce. Podanie ręki  w takiej sytuacji może skończyć się  jej pożarciem…

 


 

O relacjach…

…czyli samotności, jakaś ty przeludniona…

Córka Przyjaciółki jest w wieku Miśka. Obie dziewczyny przyjechały do nas w piątek wieczorem. Przyjaciółka, bo tak się umówiłyśmy, a Jej córcia, bo po prostu chciała. Zamiast uczyć się do egzaminu w pustym domu, wolała przyjechać z matką. Bo mnie lubi, a zostanie samej w domu, wiązało się z różnymi pokusami. Towarzyskimi. A wtedy nauka poszłaby  w las 😉 Dziewczę większość czasu spędziło  na górze, a my  obie- OM był wielkim nieobecnym-   pichcąc w kuchni albo leżakując  w salonie, i omawiając po raz kolejny te same problemy, dyskutując o otaczającej nas rzeczywistości, wspominając, i gadając również o niczym. Znamy się od czasów, kiedy jeszcze naszych dzieci nie było  na świecie. We czwórkę( z naszymi chłopakami, a potem mężami)  spędziliśmy  wiele niezapomnianych chwil, budowaliśmy nasze relacje, które po pojawieniu się dzieci mimo naszej- mojej i OM- migracji z miasta, jeszcze bardziej się zacieśniły. Dzisiaj na spacer poszłyśmy we trójkę i mimo ostrego tempa  nie zamykały nam się buzie 😉 Rozmawiałyśmy sporo o relacjach międzyludzkich, a właściwie córcia Przyjaciółki opowiadała nam jak często  nie rozumie postępowania swoich bliskich koleżanek, a wręcz bywa, że czuje się oszukiwana, manipulowana czy rozczarowana. Powiedziałam Jej, że nie jest łatwo stworzyć głębokie relacje, bo to wymaga zaangażowania, ale również i umiejętności zrezygnowania z czegoś dla kogoś drugiego. W czasach gdy ilość znajomych często przekracza  kilka setek osób,  z ułatwionym kontaktem poprzez bycie on-line,  z nawałem wydarzeń, w których koniecznie trzeba uczestniczyć, a przynajmniej wiedzieć o nich, bo inaczej  odstawisz się  na boczny tor relacji towarzyskich, w myśl zasady: nie bywasz, to nie istniejesz- tworzą się powierzchowne relacje, które nie wytrzymują prób czasu. Najczęściej. Bo nie sztuką powiedzieć: „Jestem!”. Trzeba jeszcze być.

Gdyby między mną a moją Przyjaciółką nie było głębokich relacji, to nie byłby możliwy powrót do nich po kilkuletniej nieobecności jej w moim  i mojej w jej życiu. I nieważne co było przyczyną tej nieobecności, ważne, że jedna rozumiała drugą, dlaczego tak, a nie inaczej się zadziało.

To nie powinno się wydarzyć…

Stała się tragedia, która nie miałaby miejsca, gdyby pijany człowiek nie prowadził samochodu. Gdyby jego pasażerka uniemożliwiła mu tę jazdę. Ona, czy jakiś inny świadek tej tragicznej w skutkach decyzji. Tragicznej dla wielu rodzin, również sprawcy. Być może naturalną reakcją – z prawa, lewa, każdego obywatela- jest dyskusja o zaostrzeniu kar dla sprawców wypadków prowadzących pod wpływem alkoholu. Tyle że mnie się wydaje, że wysokość kary nie ma tu, aż takiego znaczenia. Nikt nie zakłada- pijany- ten, kto wsiada za kierownicę, że spowoduje wypadek, a już na pewno nie ze skutkiem śmiertelnym. Tego, jego pijana wyobraźnia nie obejmuje. Trzeźwa chyba również. Policja, podczas rutynowych kontroli  zatrzymuje  rocznie dziesiątki, jeśli nie setki kierowców na tak zwanym podwójnym gazie. Mandat, grzywna, punkty, zabranie prawo jazdy-  to są  kary ustawowe dla potencjalnych zabójców. Bo każdy, kto wsiada za  kierownicę samochodu pod wpływem alkoholu lub na tak zwanym kacu może przyczynić się do tragedii. Według mnie to właśnie te kary należałoby zaostrzyć. Dotkliwie. Zabranie prawo jazdy, jeśli nie jest to prawo jazdy zawodowe, tak naprawdę niczego nie załatwia. Większość osób i tak wsiada za kółko, nie mając uprawnień, licząc na łut szczęścia. A mandaty, grzywny są śmiesznie niskie, często nieściągalne. Policja twierdzi, że statystyki spadają, więc ich działania przynoszą skutki. Kontrole drogowe, kampanie uświadamiające skutki jazdy pod wpływem alkoholu. Tyle że wciąż mamy za dużo  pijanych kierowców na drogach. I wciąż zbyt małą świadomość zagrożenia, nie tylko samych sprawców, ale przede wszystkim ich otoczenia. Jak to zmienić? I tu jest pole do dyskusji. Bo najłatwiej jest podwyższyć karę utraty wolności  za spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym, i zamknąć  temat.