Będąc w listopadzie w rodzinnym mieszkaniu w DM, byłam świadkiem, jak moja własna Rodzicielka „przysposobiła” bezdomnego. Facet zagnieździł się na piętrze klatki schodowej w bloku, w którym mieszkają rodzice. Na 11. pięter wybrał akurat to. Nie wiem, czy miał od razu takiego farta, czy też metodą prób udało mu się znaleźć to „intratne” schronienie. Intratne- bo nikt go stamtąd nie przeganiał, a wręcz przeciwnie, gdy zadzwonił do drzwi z prośbą, to zawsze został wysłuchany i obsłużony. Sama byłam świadkiem, jak moja Mam najpierw robiła mu herbatę do termosu, potem kanapki, a na koniec kawę. Szczerze? No byłam mocno zaniepokojona tym faktem. Na klatce jest kilka mieszkań, ale oprócz jednego, wszystkie zamieszkane przez starszych ludzi. Na moje pytanie, czy nie obawia się z jego strony nachalności, czy też agresji, usłyszałam od Mam, że: facet zachowuje się cicho, nie przychodzi pijany, w miarę swoich możliwości wygląda schludnie (w porównaniu?), odzywa się kulturalnie…posiedzi dwie godziny i znika. Nie wiem, ale jakoś mnie to nie uspokoiło i, zaleciłam mamie ostrożność, uważając, że nigdy nie wiadomo, co może przyjść do głowy komuś, co i tak nie ma nic do stracenia. Zaraz po mojej wizycie, przez weekend, u babci była Tuśka, którą również zaniepokoiła cała ta sytuacja.
Kilka dni temu Tata oznajmił mi, że przegonił bezdomnego. Siłą. Zamarłam, z powodu dezaprobaty, ale nie wynikającej z samego faktu, tylko ze sposobu usunięcia intruza (delikatnie mówiąc), wyobrażając sobie nie wiadomo co. Nie mogłeś zadzwonić po Policję? – spytałam gdy odzyskałam głos. I tu się dowiedziałam, że Policja interweniowała kilka razy- bezskutecznie. Panowie w mundurach wyprowadzali delikwenta, a on jak ten bumerang zaraz wracał. Wiesz, mówi tata, w mieście są przytułki, i są w nich miejsca, ale jednym z podstawowych warunków by móc w nich przebywać jest abstynencja alkoholowa, dlatego tak wielu bezdomnych wybiera „wolność”. A my tego smrodu, wręcz odoru roznoszącego się po klatce już nie mogliśmy znieść.
Zadzwoniłam do Mam, by dowiedzieć się więcej szczegółów tej historii. Szczerze mówiąc zdziwiona byłam, że Tata nic nie wspomniał, że za swój czyn dostał od mamy ochrzan, więc ciekawa byłam, co przyczyniło się do zmiany nastawienia Mam wobec człowieka w potrzebie. No to się dowiedziałam, że Pan Bezdomny zrobił się arogancki i nachalny. Już nie prosił, a żądał. Coraz dłużej i częściej przebywał na klatce, a nawet nocował. Czuć było od niego alkohol. Przeważyło to, że chcąc skorzystać z toalety w mieszkaniu, wydzwaniał natarczywie do drzwi po kilka razy, mimo że dostał kategoryczną odmowę. A najbardziej moją mamę zdenerwował fakt, że od sąsiadki chciał wyłudzić pieniądze. Nie mówiąc już o tym, że woń z korytarza była nie do zniesienia. Policja interweniowała kilka razy, ale nic to nie pomogło. Wracał. Aż w końcu mojemu tacie puściły nerwy i siłą go wyprowadził. Na razie mają spokój, choć Mam twierdzi, że chyba się przeniósł na inne piętra. W najlepszym razie do innego bloku.
Jak widać, mój niepokój był uzasadniony. Tacy ludzie nie kierują się żadnymi zasadami i zawsze wykorzystują sytuację oraz dobroć innych ludzi. Trudno się dziwić, że są przeganiani. Zła jestem na Mamę, że nie przewidziała całej tej sytuacji. Ciepły napój, kanapki -tym zawsze można obdarować, ale pod warunkiem, że ten ktoś otrzyma to pod blokiem, a nie pod mieszkaniem na klatce. Podanie ręki w takiej sytuacji może skończyć się jej pożarciem…