Jestem dresiarą…?

No właśnie…jestem czy nie jestem?

Mam nadzieję, że nie mentalną, a przynajmniej nie tą ze stereotypów. Wszak nie wisi na mej szyi gruby, złoty czy też srebrny łańcuch, nie słucham disco polo, ani rapu, a muzykę klubową jedynie w jakimś klubie, i to raz na ruski rok…Nie mieszkam w bloku ani nie przesiaduję” pod nim” na jakieś ławce rzucając w różne strony świata wulgaryzmy- czyli to, co myślę o innych i o otaczającej mnie rzeczywistości. Choć nie ukrywam, że  czasem wyrwie mi się dosadne słowo w odpowiedzi na głupotę, bezmyślność, tudzież inne „okropieństwa”. Więc…No właśnie…właśnie sobie uświadomiłam, że na zakupione ostatnio 4 sztuki spodni-  cztery sztuki  to spodnie dresowe…!

To chyba jeszcze nie powrót…

….to impuls, by w końcu zajrzeć pod ten adres…

Czy zdawałam sobie sprawę z upływu czasu? Jasne, że tak! I tyle. Wiem, że powinnam- moje poczucie obowiązku i sympatii mi o tym przypominało- dać znać!

Daję! Żyję! 🙂

To lato naprawdę było, jest intensywne. Obfitujące w różne wydarzenia, różnorodne emocje. Coś, o czym chętnie bym napisała, coś obfitujące w absurdy, zwroty akcji, czyli, jak najbardziej nadające się, by to skomentować publicznie, jednocześnie wiąże mi ręce. A właściwie to rozsądek i przeświadczenie, że tak naprawdę nikt w necie nie jest anonimowy. A już na pewno nie ktoś, kto bloguje już prawie 10 lat.

Wczoraj doszło jeszcze coś. Nie wiem, jak bardzo to nowe coś jest groźne. Na razie podchodzę do sprawy jak kot do jeża 😉 Ale wiem, że nie mogę odwrócić się plecami i udawać, że sprawy nie ma. Choć pewnie przez jakiś czas tak będzie…Bo mimo załamania pogody, lato wciąż trwa! Cudowny czas, mimo że coś uporczywie dostarcza nam atrakcji, podnosi adrenalinę, ciśnienie skacze, czasami my skaczemy do siebie…Dzieje się!

Nie nadrobię zaległości. Nie obiecuję czegoś, czego nie jestem w stanie spełnić. Ale wrócę!