Plusy i minusy salowej rotacji…

Obie towarzyszki za dnia i współspaczki w nocy, wyszły do domu, ale na ich łóżka czekały już kolejne dwie – i znów starsze ode mnie, jedna z tych, która do wieku się nie przyznaje*, choć powtarza co chwilę w tym wieku 😉 Druga pani (Ewa) na oko sporo starsza, które przywiózł mąż na wózku. Pięknie się nią zaopiekował, wykładając wszystko do szafki czy na łóżku, a ona jak ta królowa leżała, uważnie śledząc każdy jego ruch, by zapamiętać gdzie co ma. Mąż jeszcze się upewnił, że jej wygodnie, poprawił poduszkę, mówiąc, że może drzemka jest jej potrzebna, a ona czy przyjdzie do niej jutro. Wychodząc, pożegnał się ucałowaniem ręki i buziakiem w usta. Do jutra! Piękny obrazek, szczególnie gdy Baśka wcześniej oddzwaniała do męża ze słowami co on ode mnie chce i stwierdzeniem, że czego tu oczekiwać po ponad pięćdziesięciu latach, to przecież jak brat… No comments 😉 I Baśka jest kościółkowa, starej daty i tego się trzyma i o tym mówi. I że jest schorowana, choć się dobrze czuje.

Plusem jest to, że skorzystałam z wyjścia jednej z Elek i poprosiłam Salową o zamianę miejsc . I tak moje łóżko i cały bagaż oraz ja wylądowaliśmy (plus aparatura- pompa, do której akurat byłam podpięta) tak jak poprzednio przy oknie, co daje mi możliwość czytania, a ilość kontaktów ładowania wszystkiego (laptop, słuchawki, telefon) na raz.
Obiad zastał mnie uziemioną w łóżku, tym razem na 1,5 h, bo potem przerwa 1,5h i kolejne półtorej godziny przypięcia do pompy, bo potem już kolejne na zwykłym stojaku, z którym mogłam śmigać do toalety. Za zupę dyniową podziękowałam, a na drugie: ziemniaki i sos koperkowy, czerwona kapusta i ryba…

Wszystko zjadliwe 😀 Kolacja zjedzona cała, bo smaczna, bardzo mi ta cieciorka z kiszonym ogórkiem zasmakowała, a dostałam ją w ramach nadwyżki dla cukrzyków 😉, bo ja na diecie podstawową tym razem. Serek, pomidor i soczek, a że cały czas podpięta pod pompę to nie przyniosłam sobie papryki do tego- zjem na drugą kolację o 20.

Rano obudziłam się z bólem głowy, ale sam jakoś odpuścił. Za to zrobiłam się senna i oklapła, po pierwszych niechemicznych kroplówkach. Mam mieć rezonans głowy i bardzo się cieszę, gdyż chcę mieć pewność, że nic w niej nie mam a co jak się okaże, że nafet musku , bo z tyłu głowy mam to, że jajnikowy skorupiak daje często przerzuty do głowy, a te moje bóle są dość dziwne.

* aż panie zaczęły się licytować, która starsza i wyszło szydło z worka, że B- rocznik 47, E- 30. i wtedy mi szczęka opadła i mało co nie spadłam z łóżka , bo każdej z nich odjęłabym co najmniej 20 lat. No dobre geny mają dziewczyny.

A na koniec dnia, 94-letnia Ewa powiedziała, że cieszy się, że trafiła na tak fajne osoby, bo ostatnio było tak źle, że północy spędziła w świetlicy…

Wlewy skończyłam o 22.15, więc przejście na chemię dzienną jest niemożliwe, bo kto w poradni by ze mną siedział do nocy?

Ps. Zdjęcia chyba za duże, ale po aktualizacji srajfona zniknęła mi opcja wyboru małego, średniego bądź rzeczywistego formatu zdjęcia do publikacji. Zrobię porządek po powrocie do domu.