…”bo co ma być to będzie i nie jesteśmy w stanie uciec przed naszym przeznaczeniem…i za to doceniajmy to, co mamy, bo nawet jeśli dzieje się źle, to dzieje tak w jakimś celu…” to słowa napisane w komentarzu Coffelover…I wiele razy czytałam, że przed przeznaczeniem nie da się uciec, sama zresztą podobnie myślę w momencie, gdy coś się już stało… Choć wiem i zdaję sobie sprawę, że sami możemy wiele zmienić…Że mamy wpływ na nasze życie…Tylko że działa to w jednym kierunku…jeśli chodzi o przyszłość…Przeszłości nikt nie jest w stanie zmienić…Kto by nie chciał mieć gumkę-myszkę, taki swoisty korektor do zmazywania i poprawiania tego, co nam w życiu nie wyszło…Zapomnieć…Ja jednak myślę, że ważniejsza niż zapomnienie jest umiejętność nierozpamiętywania, niegdybania, nierozkładania na czynniki pierwsze, nierozdrapywania ran…Gdyby…i dlaczego…Te słowa najczęściej cisną się na usta, gdy coś się stało…Zawsze…Przeważnie nie znam odpowiedzi na pytanie dlaczego?…A gdybanie…prowadzi na manowce…Uciekam przed tym…Staram się jak mogę. Przecież samo nieszczęście, które nas spotyka jest na tyle bolesne, że gdy dołożymy do niego obwinianie siebie i cały świat…możemy się nie podźwignąć…A na pewno mamy dłuższą drogę do normalności…Dłużej uczymy się z tym żyć…Wiem, że nic nie będzie już takie same, bo na nasze życie i na postrzeganie go ma wpływ każdy mijający dzień…