Większość z Was już dawno zmieniła portal i trudno się temu dziwić. Na Onecie już od dawna blogowanie jest męką okrutną. Onet jak ten magik, co to w każdej chwili potrafi sprawić, że dana rzecz znika i pojawia się często odmieniona, zamiast śmieszyć- wkurza! Oj, mnie również i to czasem mocno! Więc dlaczego wciąż tu jestem? Bo ponad siedmioletnia pisanina do czegoś zobowiązuje. No i z natury jestem lojalna, ale tu nie chodzi o tę cechę 😉 Chcę mieć blog w jednym kawałku, miejsce wspomnień o zdarzeniach, myślach i…ludziach! O tych, co kiedyś czynnie brali udział w blogowaniu, dziś już ich tu nie ma, choć wiem, że niektórzy wciąż mnie czytają.
Miesiąc: Maj 2012
Nie tylko piłka jest jedna, bramka również…
Nie jestem fanką piłki nożnej, co nie znaczy, że nie kibicuję narodowej drużynie. Kibicowałabym nawet wtedy, gdyby wybranej przez selekcjonera” jedenastce” był tylko jeden „Prawdziwy Polak”- cokolwiek to znaczy. W końcu w barwach narodowych z orzełkiem na piersi reprezentują mój kraj. Z przyczyn osobistych również kibicuję jeszcze innemu narodowi i nie rozbieram składu na czynniki pierwsze, doszukując się rodowodu kilkanaście pokoleń wstecz. Świat to globalna wioska, nie mówiąc już o Europie. Choć po części rozumiem tych, którym żal jest, że musimy posiłkować się zawodnikami, którzy Polakami zostali najprawdopodobniej tylko ze względu na sportową karierę. No cóż, takie czasy. A Polska tylko dla Polaków brzmi dość złowieszczo. Tak jak nawoływanie do bojkotu Euro, imprezy w końcu sportowej, która powinna łączyć, a nie dzielić.
Subtelne różnice pomiędzy „nasz” i „ten”
Gdy na świat przychodzi pierwszy wnuk czy wnuczka, to radość jest przeogromna, i nie mniejsze od niej nasze zaangażowanie- nasze, czyli babci i dziadka. Nareszcie jest maluch do kochania, rozpieszczania, hołubienia 😉
Przeplatane…
W pokratkowanym tygodniu, w którym dni robocze przeplatają się z dniami wolnymi, czas albo snuje się wolno, albo przyspiesza jak pociąg ekspresowy i to nie naszych państwowych linii kolejowych, ale co najmniej tych zza zachodniej granicy 😉 Nie należymy do tych szczęśliwców, którym pisany jest( bo wciąż trawa) najdłuższy w tym roku weekend.