Inaczej tego mijającego- na szczęście- roku nazwać nie mogę. Paskudny w ogóle i w szczególe. Ciężki. Fizycznie i emocjonalnie. Irytujący poprzez „dziwne jazdy” i z tego powodu rozczarowujący. A pomiędzy, obfitujący w perełki dobra, miłości, życzliwości, wsparcia, wyrozumiałości i ogromnej ilości śmiechu…W wirtualnej i realnej rzeczywistości. Za co niezmiernie losowi jestem wdzięczna.
Może przez moje literki tu pisane, przez marudzenie i monotematyczność ( znowu o skorupiaku etc…) przez” jojczenie” i „rozczulanie” ( gdzie mam się rozczulać jak nie tu ?) nad swoją słabością, ktoś się zdziwi…Ale! Ja się śmieję często! Do rozpuku też ;D
Gina (druga ulubiona pielęgniarka- Gina i Oskarowa są typowo od chemiczek na oddziale) zawsze każdej nowej pacjentce każe brać przykład ze mnie, mówiąc: ona (tu pada imię) nawet jak rzyga to z uśmiechem! I znowu kolejna pacjentka dziękuje mi za wszelkie informacje podane lekko, żartobliwie, za wsparcie i humor. A dla mnie to ogromna radość, że ktoś, kto przychodzi po raz pierwszy na chemię, przerażony do imentu, wychodzi podbudowany i z uśmiechem. Nie jestem lekarzem, nie jestem psychologiem, ale jakoś potrafię wyczuć co powiedzieć, dotrzeć do osoby, aby ta zmieniła swoje nastawienie. Teraz się śmiałam, że moje współtowarzyszki dostały chemię, a ja się za nie wyrzygałam. Bo poranne rzyganie mi jeszcze nie przeszło.
Unikam podsumowań, rozliczeń i…planów na przyszłość, kiedy rok się kończy. Tak było od zawsze…Ale! W tym roku, poprzez nowe doświadczenia, ugruntowałam się w tym, co od zawsze wiedziałam: NIC NA SIŁĘ! I że asertywność w cenie. I że pochopnie się nie akceptuje. Nikogo i niczego. Dla zdrowotności! Mimo tego i tak pewnych rzeczy, zachowań nigdy nie zrozumiem. Na szczęście mogę to olać wraz z przynależnym do nich kadłubem 😉 Nie lubię małostkowości i staram się taka nie być i nie odpłacać tym samym komuś, jak również staram się być lepsza w ogóle, choć wychodzi mi różnie. Niektórzy pewnie by powiedzieli, że słabo. Ale w tych staraniach nie poprzestaję. Dla się, dla innych. Bo warto. Rzadko nie warto- wtedy, kiedy nic nie dociera…i szkoda energii, zdrowia, czasu…Nic na siłę! Aczkolwiek, jak rok paskudny to i ja pewnie ( rzadko ;)) paskudna bywałam ;p Bijam się w moje silikonowe piersi:D
Dziś mija osiemnaście lat jak podczas kąpieli wymacałam sobie guza ( 1,5 cm tkwiło w późniejszym opisie ), i na prawie wieczność zastygłam w stuporze, nie zauważając, że woda zrobiła się zimna. Kiedy się ocknęłam, to stwierdziłam, że skorupiak ( byłam pewna) nie będzie mi bruździł w planach- na drugi dzień jechaliśmy na Sylwestra do Przyjaciół do Hannoveru. I pojechaliśmy. I nie był to smutny Sylwek, ale za to…się upiłam winem ,szampanem najprawdziwszym i czekoladkami z likierem ;p I wypowiedziałam wojnę gadowi! Po tygodniu już byłam po operacji.
Nie po raz pierwszy jestem w szpitalu pomiędzy Świętami a Nowym Rokiem. Zdarzyło mi się już raz, i to w miejscu oddalonym 300km od domu. Wtedy miałam leżeć tydzień a leżałam miesiąc, z tym że na Święta a potem na Nowy Rok dostałam przepustkę. No i trafiło mi się drugi raz…dzięki „dobrej zmianie”. Najpierw p. Minister podwyższył cenę leku, ale to było do przełknięcia, a teraz w porozumieniu z NFZ zaostrzył procedury otrzymywania go. Gdybym dostała zastrzyk po chemii, to moje płytki nie spadłyby tak drastycznie. Wprawdzie oprócz czerwonych krwinek jeszcze coś mi tam spadło do niebezpiecznej wartości, ale to i krwinki idą w górę, a płytki nie. Nawet poszły w dół już po dostaniu krwi. Tak było wczoraj. Dziś na wizycie jeszcze nic mi nie powiedzieli, ale po godzinie dostałam wiadomość. Tadam! Płytki ruszyły w górę! W takim tempie, że jeśli utrzyma się to…spędzę tu co najmniej jeszcze tydzień. Tfu, tfu…Tak! Zostaję. Sylwester i Nowy Rok jako zombi na białej sali 😉 Tego jeszcze nie grali 😉 Ktoś reflektuje? Zapraszam 🙂 PT już się zgłosiła na ochotnika, a Młoda p. Doktor informując mnie, że zostaję, powiedziała, że szampana wypiję na oddziale razem z personelem ;D Tak że tak.
OM jedzie do mnie, ale jutro go nie będzie, bo razem z Pańciem ( Dzieci Starsze przyjeżdżają do DM bawić się na domówce ) będzie witać Nowy Rok. To będzie nasz drugi Sylwek bez się, na 32 w naszym wspólnym życiu ( jako para i małżeństwo ). Były w akademiku, na domówkach, na mniejszych i dużych balach, wyjazdowe nad morze, a nawet tylko we dwójkę, różne. Zawsze udane, bo w wyśmienitym towarzystwem. Nigdy nie miałam parcia by tę noc spędzać jakoś szczególnie, bo tak trzeba. Akceptowałam to, co przynosił los swoimi propozycjami. Zawsze lubiłam tańczyć, obojętnie czy na balu, czy w swoim lub czyimś domu. Miejsce nieważne, ludzie wokół są najważniejsi!
Tym razem będzie trochę inaczej. Ale jakoś nie robię z tego „afery”, nie wkurzam się, przyjęłam to na spokojnie. Wiem, że to dla mojego dobra, i, że sama nie doszłabym do siebie. Byłam już tak długo słaba, że już się chyba przyzwyczaiłam, nie wiedząc, jakie wrażenie robię na bliskich. Szczególnie na Tacie, który zamartwiał się przeokropnie, a teraz przez to moje zatrzymanie w szpitalu szczególnie, bo zaczął podejrzewać, że go oszukujemy, że musi być ze mną bardzo źle- bo on to widzi-, i chciał lecieć do Doktórki. No źle było, ale nie w sensie skorupiaka…Nie on mnie zbijał, ale chemia…Dają mi sterydy w pigułach i w żyłę. Odżyję 😉
Życzę Wszystkim obfitego 2017 Roku w samo dobro: w dobre zdrowie, w dobrych ludzi wokół, dobrą aurę i przekornie w „złą zmianę”, coby nam na dobre wyszło 😉 Niech Wam się darzy! Szczęśliwie pomyślnego, niech się plany realizują, a marzenia spełniają! Tym, co balują- szampańskiej zabawy, tym co w domu- spokojnej, miłej nocy. Wkroczcie w ten Rok z uśmiechem, optymizmem, wiarą, nadzieją i w zdrowiu! Pamiętając o tym, że nie ma wyjścia bez wyjścia, tego złego co by na dobre się nie zmieniło, że niemożliwe jest możliwe, tylko potrzebuje czasu. Nie zapominajcie o dystansie i akceptacji przede wszystkim do Się i Się. To dużo ułatwia. Niech ten Rok będzie po prostu lepszy! Pod każdym względem!
P.S.
Ten mijający rok był jeszcze pod jednym względem paskudny- odeszło sporo znanych, cenionych, lubianych osób- artystów i nie tylko- które swoją twórczością, wiedzą wzbogacali nasze życie. Żal.