Pożegnanie…

…to już drugie w tym roku. Jednak to wczorajsze było bardziej emocjonalne. Odszedł „drugi filar” swoistego poczucia bezpieczeństwa. Ktoś, kto zawsze kojarzył się z pewnymi sferami  mojego życia.  Ktoś, kto uczestniczył w nich od samego początku…Ktoś, kto był autorytetem i służył nieocenioną pomocą. Moja konstrukcja wydaje się stabilna, ale…bez tych „dwóch filarów” czuję się zwyczajnie opuszczona. Szczególnie że to ktoś z „półki” moich rodziców…

***********

Klik, klik…Kilka kliknięć, w międzyczasie dwie rozmowy telefoniczne i…

za kilkadziesiąt godzin będę miała piasek pod stopami, słońce na bezchmurnym niebie i szum oceanu w uszach…Tegoroczny maj zbyt kapryśny jest, więc zapadła  decyzja- na wpół spontaniczna- by wakacje zacząć wcześniej…Wypoczynku nam trzeba jak grzybom deszczu, więc niech pada tu, gdy nas nie będzie 😉

Będę, jak wrócę, wszak wrócić muszę, choćby po to, by końcem maja spotkać się z ludkami z mojego rocznika. A, że to najlepszy rocznik (sprawdzone po wielokroć!), to nie mogę tego odpuścić…

Słońca dla Was!- jakby co wyślę kurierem 😉

 

 

Zarządzam…

…bynajmniej nie blogiem przez już jakiś dłuższy czas. Wpadam tu przelotem, goniąc uciekający czas. Po drodze minęłam czas przedświąteczny i świąteczny, pełen spotkań, uśmiechu i słońca…Ot, zwykły- niezwykły czas nie tylko przy stole, gdzie królik spotkał się z gąską 😉  Potem chwila oddechu, i gimnastyka w ogrodzie i, już następny świąteczny czas. Minął…a przede mną kolejne spotkania, wyjazdy, rocznice… Bez i kasztany zakwitły w tym roku szybciej niż zazwyczaj…Trzydzieści lat minęło jak…kilka zaledwie  wiosen. Matury! A jakże, będę świętować!

Zarządzanie własnym czasem, czasem nie wychodzi, ale przecież nic nie muszę. Więc wybieram, przebieram, ale nie grymaszę 😉 Zielono jest, zielono mi…!