Powietrze zatrzymało oddech. W piątkowy wieczór znieruchomiało, zawisło, przydusiło swym zapachem kwitnących jabłoni, dając jednocześnie nadzieję…na mokre niebo, z którego spadnie deszcz. Ponad miesiąc ani jednej kropli, tak jakby niebo uznało, że wystarczą moje łzy… Ziemia wysuszona na popiół, w lasach ogromne niebezpieczeństwo pożarów, których zresztą w naszej okolicy niemało, bo debilni nieodpowiedzialni ludzie wypalają trawę. Szczęście, że z dala od domostw, ale i tak do ugaszenia potrzebne było kilka zastępów straży pożarnej.
W nocy po grzmiało, powiało, ale wody spadło jak na lekarstwo. Niewystarczająco by ziemia odżyła. Poranek rześki, pochmurny… dzień dużo chłodniejszy.
Piękna pogoda, słońce, wysokie temperatury cieszą, szczególnie kiedy w perspektywie kilka dni wolnego z majówką w tle. Ech… A mnie uradowałyby dni deszczowe, nawet kilka z rzędu…
Jajka w koszyczku poświęcone, sezon na szparagi i na fasolkę szparagową już otwarty, a truskawki zaczynają smakować jak truskawki. Jak ten czas przyspiesza. Były święta, są święta i zaraz poniedziałek z podróżą do DM po piguły. Przecież dopiero co byłam… Ale na razie to muszę się uporać z ciastem, którym zostaliśmy obdarowani- skutki przyjaźni z piekarnią, której właściciel pamięta o naszych świętach… Miłe.
Zońci wszędzie pełno, gdzie tylko może to próbuje się wdrapać, wspiąć, coś uchwycić. Żywe sreberko odkąd dobrze opanowała sztukę raczkowania. Za rok to pewnie ona z radością zastąpi swojego starszego brata i poniesie koszyczek do święcenia…
Nie mam żadnych planów na majówkę, zresztą jak każdego roku. Choć z przyjemnością pojechałabym w jakieś piękne, nieprzeludnione miejsce, to czas, kiedy cała Polska rusza w Polskę, nie zachęca. Musi mi wystarczyć wyjazd do miasta, które lubię i za którym tęsknię. Bo paradoksalnie ja kocham miasto, jego pęd, ruch, zgiełk… Nie lubię tylko tych chwil w szpitalu, które za każdym razem zamieniają się w długie godziny oczekiwania w niepewności.
Żyję w kraju gdzie na zdrowie i oświatę, przeznacza się najmniej środków z budżetu w Europie. I tak się dzieje od lat, a obecny rząd ma własne, bardzo specyficzne priorytety… Smutne to wszystko i przerażające, choć często komiczne i absurdalne jak kwadratowy okrągły stół. To się wypowiedzieli, i tyle…
Dla Was miłych chwil na łonie i przede wszystkim odpoczynku od codzienności, rutyny… Wymarzonej pogody. Mnie się marzy deszcz…
P.S Ach, zapomniałabym, znowu na rynku pojawił się nowy specyfik na wszystko! Również na raka. No nie jest całkiem nowy, lecz zapomniany, a teraz wraca do łask. KOMBUCHA- mówi Wam to coś? Inaczej grzybek herbaciany. Lekarze ostrzegają, ale lud wie swoje 😉