Nie ułatwia niczego w życiu. Choć uważam, że zasady trzeba mieć i się nimi kierować, to bez tej zaciętości i zawziętości, bo wtedy nie dostrzega się niuansów. Istotnych. Również w sporach wszelakich, gdy jedna baba drugiej babie jak na jarmarku wykrzykuje swoje racje, myśląc tylko jak tu mocniej przypier.. Słownie, ale kto wie, gdyby była taka możliwość, to może wzięłyby się za kudły. Och faceci nie są lepsi, wręcz naprzeciwko, ale dyskurs a’la magiel to domena kobiet, niestety. Czuć w nim jakieś urazy, doszukiwanie się drugiego dna, choć od razu widać, że porosło mchem i paprociami i śmierdzi na odległość. Niechęcią do osoby i chęcią dokopania. Bo przecież moja racja jest racją i moja prawda jest prawdą. Bezkompromisowo.
Mam takie wrażenie, nie od dziś, że najłatwiej jest uderzać w słabszego i to jego winić za całe zło. Hasło „zabierz babci dowód” odbija się do dziś. Czkawką. To moherowe berety są obwiniane za współudział pedofilii w kościele i wybranie tak złej władzy, jakiej kraj nasz nie doświadczył po 1989 roku. Czasem trudno się z tym nie zgodzić. Nie złościć. Nie wkurzać. Ale! Co z pozostałymi, którzy są większością? Ich obojętnością. Źle się dzieje w kościele, to odejdę, wybory oleję, bo nie będę wybierać między dżumą a cholerą. I dumna(y) z siebie będę, bo nie biorę udziału w tym cyrku. Ja Polka, Polak patriota. Idiotka. Idiota.
Bywam bezkompromisowa. I się zapętlić, też potrafię. Nie potrafię zrozumieć tolerancji zła, gdy wiedza o nim jest dość powszechna, i nie da się jej zamieść pod dywan i udawać ślepą, głuchą. Milczeć. Tyle że nie mam monopolu na to, jak to zło naprawić. Nie mam monopolu na prawdę, bo ona często jest zbudowana na emocjach. Własnych. I wiem, że nie da się wejść w czyjeś buty, ale próbuję, gdy chcę zrozumieć.
Jestem zwolenniczką radykalnych rozwiązań. Tak już mam. Wycięcia guza, który okazał się złośliwy razem z tym gdzie się usadowił. To w medycynie. W życiu tak najczęściej się nie da. I choć ubolewam, to akceptuję i staram się zrozumieć, że naprawianie to proces, a nie palenie od razu na stosie. Wszystkich jak leci z przyklejonymi łatkami: katoliban, antyszczepionkowiec, dziadres, pisdzielec… Żmudny i bolesny, czasem rozczarowujący…
Łagodności w nas samych na ten NOWY ROK, który łatwy nie będzie. Życzliwości dla się i dla innych. I zdrowia, które nie warto tracić na słowne przepychanki w sieci, przy stole, gdziekolwiek. Naprawdę wokół nas więcej jest dobra niż zła, nawet jeśli mocno się w czymś różnimy. Niech ten Nowy Rok będzie dla nas sprzyjający obfitując w dobro. I pokój.