Formalizacja… ;)

Przedstawiam Wam kochani szefową naszej grządki buraczanej, bo każdy szanujący się Burak klan, musi mieć swojego prezesa bądź prezeskę. Jest gadułą, kocha swoje koty, najbardziej lubi książeczki, jak słyszy muzykę, to od razu tańczy i kocha… jeść- również buraki, więc należy jej się absolutne posłuszeństwo, bo inaczej można zostać pożartym 😉

Nie jest mi obce „wzięcie sprawy w swoje ręce”, bo nikt nie zadba o Cię tak jak ty sam/sama. I również to, „że jak nie drzwiami to oknem”. Tylko to wbrew mojej naturze i za każdym razem czuję w sobie wewnętrzny bunt, że znów trzeba gdzieś zadzwonić, upomnieć się, poprosić, wybłagać…Zmęczona jestem tym wszystkim, bo przecież nie tylko w sprawach zdrowotnych toczy się bój, ale akurat w moim przypadku to one zdominowały mi życie, a jest to już wojna 25-letnia i końca nie widać…

Gdzieś tak w podświadomości czułam, że termin badania izotopami zbiegnie się z terminem przyjęcia do szpitala, co bardzo skomplikowałoby sytuację. Z drugiej strony brak badania przed przyjęciem i tak skutkowałby przesunięciem terminu podawania chemii, co i tak może nastąpić, więc byłam w podwójnym zawieszeniu. Telefon milczał, a dni mijały, więc postanowiłam zadzwonić w czwartek i zapytać się jak sytuacja wygląda. Zostałam poinformowana, że w piątek mieli zaplanowane zadzwonić, że badanie mam na 18 kwietnia. Tak, w dniu przyjęcia do szpitala. Zapytałam się, czy jest taka możliwość przesunięcia na 17, ale pani powiedziała, że jest to niemożliwe z racji tego, iż badanie robione jest dwa razy w tygodniu. DWA! W poniedziałki i czwartki. Z pewną dozą nadziei zapytałam się, czy jest możliwość na poniedziałek, wyłuszczając moją skomplikowaną sytuację: badanie przepustką do kontynuacji chemii. Pani mi odpowiedziała, że tylko wtedy, jeśli ktoś zrezygnuje. No cóż. To zbyt bliski termin bym mogła liczyć na cud…A jednak! Nie minęło półgodziny, jak dzwoni telefon i pani z informacją, że badanie mam w poniedziałek na godzinę 8. Hip, hip, hurra! Teraz tylko trzeba mi dotrwać w zdrowiu do poniedziałku. Żadnej wyrywności… w środę wieczorem znów uskuteczniałam, kiedy poszłam wąchać bez i przy okazji zobaczyłam, że hortensja dębowa puszcza liście i z tej radości zaczęłam wokół niej wyrywać zielsko… No i oczywiście odchorowuję natężonym kaszlem i katarem…

Nie przysłuchiwałam się uważnie debacie w Sejmie o projektach ustaw w sprawie aborcji, choć sporo do mnie docierało, mimo, iż nie siedziałam przed telewizorem, gdyż kursowałam pomiędzy pokojem biurowym na półpiętrze, gdzie oglądałam mecze panów a kuchnią, w której gotowałam gulasz. Telewizor był na tyle głośny, że docierały do mnie wypowiedzi i tu, i tu… I muszę przyznać, że dobrze, iż to same kobiety (facetów nie słyszałam) zabierały głos. I ogólnie uważam debatę na plus, nie było żadnych napierdalanek 😉 Przynajmniej ja ich nie słyszałam (w jakieś powtórkowej migawce pan z konfy mówił o niewiastach), choć później usłyszałam, że obrady ponoć były burzliwe. Potem obejrzałam Czarno na Białym… ileż dramatu i nieszczęścia, którego przyczyną było/jest zaostrzenie przez pisdzielców prawa aborcyjnego.
Przewodniczący episkopatu przestrzega przed fizycznym i psychicznym zagrożeniem, jakim jest aborcja dla kobiet. I oczywiście nic nie wspomina o śmierci kobiet, które musiały donosić ciążę, mimo iż ona zagrażała ich życiu, bo lekarz nie usunął płodu, dopóki on nie obumarł. O bólu straty dla bliskich, często osieroconych dzieci. Nic nie wspomniał o bólu dzieci z ciężkimi wadami, które po porodzie i tak umierają… Dziś wysłuchałam w Jeden na Jeden ministrę zdrowia, i tak jak ona mam nadzieję, że wszystkie projekty (projekt Trzeciej Drogi jak dla mnie do kosza!) będą procedowane w komisji z udziałem wszystkich specjalistów, tak by zmienić ten porażający brak świadomości, jakim jest dostęp do bezpiecznej aborcji.

Swoje zdanie na temat aborcji, czyli prawa kobiet do dokonywania wyboru, niejednokrotnie wypowiadałam, więc nie będę się powtarzać. Tak jak w sprawie referendum.

Za to wspomnę, że oprócz tego, iż moja biblioteka została uznaną za Bibliotekę Roku w województwie, to i jedna z pań w niej pracujących, została Bibliotekarką Roku województwa. Ogromnie się cieszę, bo faktycznie zasłużenie!

Pięknie wiosennego weekendu dla Was! 🙂





18 myśli na temat “Formalizacja… ;)

  1. Szefowa grządki super! ❤ Nawet czapkę ma odpowiednią do funkcji.

    Wojna 25-letnia… Była i 100-letnia, więc ja Ci życzę zmierzania w tym kierunku. 🙂 Szczególnie, że była i jednodniowa, więc ten…. 😛
    Badania 2x w tygodniu… Domyślam się, że z braku fachowców, ale jednak jest to potworna marnacja drogiego przecież sprzętu. To mnie boli w logikę.

    Nawet się nie zainteresowałam, co w tych poszczególnych projektach aborcyjnych siedzi, bo czterech naraz i tak nie uchwalą, więc czekam na efekt końcowy. Jak każdy kompromis, będzie i tak niezadowalający, ale wszystko lepsze niż stan obecny. A i tak najbardziej cieszy ta wczorajsza uchwała Parlamentu Europejskiego. Dokładnie po to głosowałam za wstąpieniem do UE – żeby, jak nasi zgłupieją, było komu wziąć ich krótko za pysk. Tylko liczyłam, że uchwyt będzie mocniejszy. 😛
    A co głupiego wymyśliła TD w temacie?

    Wiosna to jest przepiękne zjawisko ❤ Tylko weź mi wytłumacz, co ma wyrywanie chwastów do kaszlu i kataru. Bo co ma do bólu kręgosłupa, to wiem doskonale sama. 😀

    Polubienie

    1. Wiedziałam kogo mianować na tę funkcję😉

      Nie mam pojęcia z jakiego powodu. No marnowanie jak nic. Z drugiej strony te dwa dni w ŚM to i tak plus, bo od niedawna jest PET.
      TD chce powrotu do tego co było plus referendum, nic poza tym. A Hołownia już gdzieś chlapnął, że jako prezydent nie podpisałby liberalizacji do 12 tyg. Kosiniak zaś mówi, że dekryminalizacja- pierwszy projekt lewicy- to tak faktyczne przyzwolenie dla aborcji.

      No cóż, u mnie ma, bo to dla mnie zbyt duży wysiłek, to raz, a dwa choroba wywołuje u mnie siódme poty, a wiatr zawiewa. Jeśli nic nie robię, to od razu uciekam do domu, a jak mnie dopadnie przy takim wyrywaniu, no to…a jeszcze to, a to ostatnie etc… aż w końcu dociera do mnie, że mogą być z tego konsekwencje i są…Strasznie mnie to wkurza!

      Polubienie

      1. No i dlatego ufam, że Hołownia prezydentem nie zostanie. Ministrant na tym stanowisku jest zbędny. Choć podejrzewam, że kontrkandydata będzie mieć jeszcze gorszego…
        Kurde, no niedobrze z tym zawiewaniem… 😦 Też by mnie wkurzało na maxa.

        Polubienie

        1. Czemu gorszego? Trzaskowski ma startować i wygrać!
          W te ciepłe noce spałam przy uchylonym oknie, a mam spore skrzydło i łóżko dość blisko, więc miałam smerfetkę na głowie. OM się śmiał, bo stopy oczywiście poza kołdrą, a bliżej okna niż głowa… No dopóki tak dziwna pogoda to muszę uważać. Niby przyzwyczajona jestem, bo jak brałam piguły i miałam sporą anemię, to zawsze odchorowywałam wypady do DM… Na szczęście nie przeradza się to w jakieś choróbsko.

          Polubienie

  2. Od ponad 20 lat mój blog stał się polem do politycznych polemik. I to się właśnie skończyło. Na razie miotam się pomiędzy zajęciami ogrodowo – działkowymi i grą w szachy. Nawet obowiązki głównego kucharza odpuszczam przekazując je żonie.
    Moją działkę leśną opanowały krzaki i chaszcze, nie robię porządków, bo rosną tam jakieś dzikie odmiany egzotyczne, które łatwo pomylić z chwastami.

    Polubienie

    1. Fajnie się „miotasz” 🙂 Każda odskocznia od polityki jest dużym plusem dla zdrowotności 😉 Bardzo lubię takie „dzikie” ogrody. Bardziej niż te wypielęgnowane pod linijkę. Owszem zachwycają mnie przede wszystkim ilością przepięknych roślin etc… ale większość z nich nie ma nic z „ tajemniczego ogrodu”😉
      W szachy grasz sam ze sobą, czy masz konkretnego przeciwnika, i czy to jest granie online, czy jednak nie? Znam zasady, ale jakoś w moim towarzystwie to brydż królował.

      Polubienie

      1. Ta działka leśna jest wykorzystywana przez rodzinę i przyjaciół. Każdy stara się coś tam posadzić/zasiać. Do tego jeszcze prezenty robi wiatr i zwierzęta, w zw. z tym każdego roku pojawiają się nowe rośliny i marnieją stare. I to fascynuje. Brydż także królował w moim domu, aby szanse były równe, ja grałem z mamą, a siostra z ojcem, ile potraw przez to zostało przypalone trudno zliczyć 😀 . Teraz zająłem się szachami, ale głównie dla higieny umysłowej. 😉 I na razie nie jest źle.

        Polubienie

        1. Fajnie mieć taki leśny azyl. Szachy na ćwiczenie umysłu to bardzo dobry sposób, jak ktoś lubi. Ogólnie fajnie, jeśli spędzamy czas tak jak lubimy, a gdy jeszcze pożytecznie, to dodatkowy plus🙂

          Polubienie

  3. Szefowa uroczą i zabawną ma kurtkę. A Ty piękne tulipany.

    Roksanko szlag mnie trafia, że osoby chore onkologicznie mają pod górkę, zwłaszcza że w tej chorobie czas gra główną rolę. Ty jesteś mega ogarnięta, świadoma w chorowanie i masz wokół wspierającą rodzinę i ludzi. Nie wyobrażam sobie jak chorują osoby nieporadne, nie ogarnięte, bez wsparcia. Ech…

    Debatę o aborcji oglądałam do czasu wystąpienia tępej baby(oczywiście z wąsem) z pisdzielców. No, nie mogłam słuchać jej głupot, wkurw mnie złapał i wyłączyłam.

    Roksanko nieustannie trzymam kciuki za Twoje zdrowie. Najlepszości, radości i uściski. ❤️😘Dorota

    Polubienie

    1. Czekam aż wyjdą czarne czy ciemny fiolet, bo one jakoś co roku jaśniały…
      Jestem ogarnięta, bo trudno nie być jako weteranka. Ale też na początku drogi miałam swoich dwóch opiekunów śp. Profesorów, którym zawdzięczam, że ta ścieżka była dużo łatwiejsza. Wczoraj właśnie ich wspominałam rozmawiając z OM.
      Chyba mój mózg jej nie zarejestrował, oprócz jednego, że nie chce by marszałkini nazywała ją posłanką a nie posłem. Riposta była świetna😃
      Dziękuję 😘❤️

      Polubienie

  4. Dobrze że udało Ci się rozwiązać (pogodzić) te dwa terminy, badania i przyjęcia do szpitala. A ja myślę że często tak jest że ktoś w ostatniej chwili odwołuje czy zmienia termin badania, sama mam już taki plan zmiany jednego badania, bo nie odpowiada mi wczesna ranna godzina, a ponieważ nie jest to badanie jakieś pilne, zadzwonię na kilka dni przed, łatwiej jest mi wykręcić się w ostatniej chwili.

    No i zazdroszczę Ci że masz taki piękny bez, możesz patrzeć, zachwycać się, wąchać, możesz to robić podwójnie że za mnie też, bo ja tak zdrowo zazdroszczę że cieszę się Twoim bzem razem z Tobą.
    Teresa

    Polubienie

    1. Jak wyjdzie to jeszcze czas zweryfikuje, bo pozostaje jeszcze kwestia miejsc na oddziale, ale ja zrobiłam wszystko, żeby być przyjętą.

      Ten pierwszy trochę zdziczał, ten drugi jest w lepszym stanie, trzeci mocno przycięty i nie wiem co z nim dalej… Na pewno to uczynię😃
      Serdeczności 🙂

      Polubienie

  5. Szefowa wygrywa!

    Nie mam siły żeby tłumaczyć ludziom, że PRAWO do aborcji to nie aborcja i tylko kobieta wie, jak powinna uczynić. Episkopat niech się buja, zawsze w dupie miał kobiety, mają tylko dziwigać krzyże a oni muszą biedactwa mieszkać w pałacach ze służbą.

    Polubienie

  6. Buraczana Szefowa rządzi 🙂 jest cudofna !!

    i ma coś ze mnie bo i ja lubię buraki jeśc i nosić(mam takie skarpetki))

    o tych episkopatach to nawet nie warto gadać Roxy, w końcu sami się zlikwidują….własnymi rencami i bezczelnościa, i głupotą. i okrucieństwem.

    i powtórzę za innymi kobietami:prawo do aborcji, to nie aborcja !! głośno i wyraxnie innym kobieto zwłaszcza, bo warto, żeby wiedziały, że niczego złego nie robią decydując o własnej wolności.

    oraz podziwiam ciebie. ale i rozumiem, ze masz czasem dosyć. wczoraj się dowiedziłam, ze koleżanka będzie na neurochirurga czekać…4 lata.

    Pieknego łikendu kochana.

    Polubienie

    1. Co do skarpet się nie wypowiem, ale być może któreś z rodziców prezeski też ma takowe😉No a ja dziś gotuję buraczaną dla vice- prezeski bo lubi😅

      Ja jestem zasmucona jak wciąż dominuje niewiedza, a gdy padają argumenty o morderstwie dzieci, to mi ręce opadają- bo nie o to toczy się spór. Chciałabym temat zamknąć, ale chyba się nie da…

      Wzajemnie 😘

      Polubienie

Dodaj komentarz