Leżę i czekam…

Szybko minął weekend, mimo zamknięcia w szpitalnych murach. Mnóstwo długich rozmów przez telefon, kilka wizyt, dobra kawa i ciasto orzechowe, domowy obiad, sen po 8 godzin… Szefowa- oddziałowa na niedzielnym dyżurze z szerokim uśmiechem na widok mojego wyniku. Na oddziale spokój, choć tylko w naszej sali niepełne obłożenie. Pewnie jutro się to zmieni. Ze znajomych tylko Sojusznik, któremu chemia nie służy… guzy i wybroczyny, więc czeka na decyzję i nowe leki. A tak się cieszył, że na tabletkach i w domu.

Całkiem zapomniałam, że to niedziela wyborcza, dopiero wiadomość od Tuśki mi to uzmysłowiła. I pięknie, bo w ościennej gminie menda przegrała, bo brak szacunku do ludzi dzięki którym masz pracę zawsze się zemści. A obiecywała złote góry, wiedząc, że grunt jej się pali pod nogami. Tyle, co ta kobieta krwi napsuła i narobiła przekrętów. Dopiero kilka minut po 23 włączyłam TVN24, by się zorientować, jak to wyglądało w kraju. No i chyba nic tak mnie nie uśmiechnęło, jak odbicie Tatr pisdzielcom ;p


Cudne… z netu

Zasypiam z nadzieją na szybki termin gastro… który powinien przynieść poniedziałek wraz z IMB powracającą do pracy. Śpimy przy uchylonym oknie, mimo arktycznego powietrza i minusowych temperatur. Ja w czapce na głowie i ze stopami lodowatymi, bo oczywiście nie chcą zasnąć schowane pod kocem… aaa i znowu podkradam mleko ;p I dostaję nadprogramowo sałatę. Kucharz naumiał się gotować kaszę, za to rozgotowuje makaron. Świetlicę nadal okupują panowie, ale już nikt nie włada samodzielnie pilotem. Zapanowała demokracja.

Dobrego tygodnia dla Was! I dziękuję za Waszą radość i obecność ❤️

DOPISEK z rana: gastro najwcześniej w środę, więc uprasza się 🙏trzymanie kciuków 👊👊, by tak było, bo w śnie narko robią tylko w Pn, Śr i Pt…🫤