Rakiety nie tylko tenisowe…

Budzę się zazwyczaj w przedziale 7-9, co gdy zamykam oczy tuż przed 23 (ostatnio zasypiam na SK) daje poczucie względnego wyspania się. Jeśli, bo często gaszę światło po północy. Budzę się i jest mi prawie obojętne, jaki mamy dzień tygodnia, który i tak zaraz minie, przyjdzie sobota i niedziela, a po nich kolejny tydzień. Nuda…

Chłopaki z prawicy zaś się nie nudzą, organizując balangę w hotelu sejmowym. W staropolskim zwyczaju, czyli leje się wódka i głośne śpiewy. Patriotyczne rzecz jasna. Przynajmniej na początku, bo później tak zwane biesiadne. A że głośno? A że zakłócają spokój innym? Pewnie sztywniakom z lewicy to przeszkadza. Poseł przecież to normalny człowiek. Luzik. Na pewno znajdzie zrozumienie w narodzie. No cóż… Niejedno prawicowe dno jest akceptowane.

Wojna w Ukrainie trwa, na Bliskim Wschodzie coraz bardziej robi się niespokojnie. Iran zaatakował dronami Izrael. Ludzie w Iranie wyszli na ulicę z wyrazami poparcia. Czy mamy się tym niepokoić? Czy jesteśmy tylko straszeni widmem wojny, która może rozlać się szerzej i przekroczyć granicę do tej pory nieprzekraczalne. Niezależnie od tego, co się wydarzy, to dziś każdy i tak żyje swoim życiem codziennym, bo trwające już wojny nas przyzwyczaiły, oswoiły strach i chyba znieczuliły na kolejne wydarzenia…

Niedzielny ranek bolesny, a za oknem pochmurny i wietrzny. Cieszy kwitnąca jabłoń za oknem, która dzielnie zastępuje przekwitłą już śliwę. Rośnie trochę koślawo, jak wszystko u nas, bo ją trochę orzech przytłoczył, ale OM już jedną gałąź przyciął…

Poczytałam sobie statystyki dokonywanych aborcji w krajach ościennych i u nas w czasach PRLu. To tak mniej więcej 100 tysięcy rocznie (PRL, Niemcy), choć Francja ma dużo wyższe statystyki. Według mnie w całym tym aborcyjnym sporze dla tych o konserwatywnych poglądach nie jest ważna ochrona życia poczętego, bo zakaz aborcji w kraju nad Wisłą nie powstrzymuje Polki od dokonania aborcji, tylko świadome, rzadziej nieświadome zniewolenie kobiety. Jeśli tego sobie nie uświadomią (przede wszystkim same kobiety), to walkę o prawa kobiet przegrają. Spór o dostęp do legalnej aborcji, nie jest sporem, od którego momentu zaczyna się życie, a prawicowe konserwy, ale i stare wąsate baby z każdej opcji, próbują ten spór sprowadzić do tego. Każdy ma prawo do swoich poglądów. Nie ma tylko prawa narzucać ich innym, szczególnie ustalając prawo, które ma tak drastyczne konsekwencje. Jeśli zrozumie to większość, to ten bój o wolność, niezależność kobiet zostanie przez nie wygrany.

Podobno ma wejść do szkół przedmiot edukacja zdrowotna, który będzie miał za zadanie zwiększyć świadomość młodzieży o profilaktyce. Mam nadzieję, że elementy edukacji seksualnej również będą w nim zawarte. Jesteśmy bardzo zaniedbanym społeczeństwem w tej kwestii. Dla mnie niezrozumiałe jest na przykład to, że ktoś dopiero dziś odkrywa, jak wygląda płód w 12 tygodniu (matki/babcie), i uważa, że pewnie ci, co są za legalną aborcją, nie są tego świadomi. Ba! Że kobiety były nieświadome, co do tej pory usuwały. Namawiając innych do oglądania zdjęć płodów w dyskusji o legalnej aborcji, niczym się nie różnią od oszołomów z Ordo Iuris, którzy jeżdżą z plakatami płodów po całym kraju. Śmiałabym się z tego, gdyby to nie było tragiczne i dotyczyło sporu o wolność kobiet, o prawo do własnych decyzji. Edukacja.

Wczoraj dużo radości i wzruszenia dała wygrana Polski 4:0 ze Szwajcarią i awans do rozgrywek finałowych BJKC. Ach jak pięknie się cieszyła nasza drużyna. Iga zrobiła swoje, a mecz sobotni Madzi z Celine to był gejzer emocji i spektakularna radość samej tenisistki, ale i kapitana drużyny 😀 Wisienkę na torcie dodały już w meczu o pietruszkę Kasia i Maja, wygrywając w deblu 2:0. A na koniec Casper pokonał Djoko i dziś gra ze Stefkiem finał w Monte Carlo. Finał marzeń byłby, gdyby to Grzesznik był zamiast Greka, ale już samo wyeliminowanie Serba mocno uśmiecha.

Śniadanie zjedzone, kawa już wypita, leki wzięte, post napisany, to się zanurzę pod kołdrę z książką. Dziś muszę lekkostrawnie jeść, więc zrobię sałatę z paluszkami krabowymi, szparagami, rzodkiewką… z wczoraj mam przepyszną zupę buraczkową 🙂 Chwila odcięcia się od świata zewnętrznego, który robi się coraz bardziej ciężkostrawny…