Niepotrzebne zaćmienie słońca, gdy mamy permanentne zaćmienie umysłów…

9:7 tak wygląda wygrana KO w sejmikach. Rządzić pewnie będzie jeszcze w dwóch może trzech w koalicji. Owszem w procentach symboliczna wygrana pisdzielców, którym wynik zrobiła ściana wschodnia- stare wąsate baby i rolnicy. Skompromitowana Nowak w Małopolsce dostaje się do rady sejmiku- jak to świadczy o wyborcach? Nie będę już się wyżywać, napiszę, że to totalne umysłowe i moralne zaćmienie tychże. Zresztą trwające już lata całe i żadne afery, żaden pisdzielczy syf tego nie zmieni. Oni po prostu wierzą w PiS, tak jak wierzą w księdza (nie w Boga), a z wiarą nie ma co dyskutować. Bo jaka to dyskusja z osobą, która wierzy w diabła?
To były wybory przede wszystkim na nazwiska, na konkretne osoby, niekoniecznie na partię. Jedyne co mnie dziwi, to mała frekwencja. Młodzi są niewyedukowani, i tyle. Obrażanie się na kogokolwiek jest głupie, również mówienie, że nie ma na kogo głosować i umywać ręce. Oczywiście, że można nie mieć swoich idealnych kandydatów, ale wybór zawsze jakiś jest, choć często trudny. Wystarczy się nad nim pochylić. Wkurzenie kobiet rozumiem, niepójście z tego powodu (jeśli taki był) do urn, już nie. Dla mnie to czysty egoizm. Nie daliście nam tego, co chciałyśmy, to my się odwdzięczymy i niech pisdzielcy biorą mandaty. Niepoważne. W wielu miastach to samorządy decydowały choćby o dofinansowaniu in vitro, gdy rząd dziadersa z Żoliborza zlikwidował ustawę o finansowaniu. To kto rządzi w danym mieście, kim jest dyrektor szpitala, jaka atmosfera polityczna panuje, zależy, jak interpretowane jest zaostrzone prawo aborcyjne, które mam nadzieję, w końcu zostanie zliberalizowane.

Za ciepło, więc osobiście cieszę się z nadchodzącego ochłodzenia, gdyż w kwietniu wolałabym wiosenne temperatury a nie letnie. Za nami najcieplejszy marzec w historii i raczej nie ma się z czego cieszyć… Klimatolodzy przestrzegają przed upalnym latem… mnie dzisiejszy dzień przyprawił o ból głowy, a konkretnie kilka chwil na tarasie, gdzie najpierw cieszyłam oczy zieleniną, a potem zeszłam na dół…i zaczęłam wyrywać chwasty wokół krzaka róży okopowej. I to był błąd… Ale! Przy okazji postanowiłam usunąć jeżynę, która już całkiem zdziczała, a część uschła i wymyśliłam, że coś tam wkopię ozdobnego na pniu. Najpierw jednak ktoś musi przygotować podłoże. Wkopywać oczywiście też nie będę sama.

To między tym daszkiem z lewej a tarasem mam kawałek przestrzeni. Na samym początku miałam tam winorośl o dużych słodkich owocach, które można było zrywać z tarasu, bo pięła się po budynku. Przez kilkanaście lat, ale Tata z czymś przedobrzył- chyba z cięciem bądź nawozem- i zmarniała. To samo zrobił ze szpalerem malin… Potem została wkopana jeżyna… do dziś, bo kiedy wyszłam wieczorem na taras, to OM już ją zdążył wykopać. Jeszcze zostało przekopać ziemię z korzeni… a zakup planuję w maju. Czy miałam już nic nie kupować i sadzić? Coś jakby…

Wczoraj ugotowałam pyszną zupę pieczarkową na dwa dni… ale dziś jeszcze zrobiłam sałatę z kurczakiem, serem pleśniowym, papryką, ogórkiem, pomidorem i pestkami z dyni…

A teraz coś cudownego z mojego miasta…

zdjęcia ze strony Urzędu Miasta Szczecina

I padł mi laptop. Zasilanie. Najprawdopodobniej. Mam dwa kable, oba sfatygowane, ale być może to wejście jest uszkodzone, bo już na żadnym nie da się włączyć. Pewnie dam zaprzyjaźnionym informatykom, by się nad nim pochylili, bo ekran duży i traktowałam go często jako odbiornik wiadomoczego. Byłam na nim zalogowana wszędzie, od lat, więc nie musiałam pamiętać haseł. Do bloga również. No i został mi tylko telefon i pisanina jednym palcem. No psiakość. W szpitalu próbowałam się zalogować na macu, ale poniosłam sromotną klęskę. Nie dlatego, że nie potrafię, ale dlatego, że bladego pojęcia nie miałam, jakiego hasła użyłam w 2017 roku. Od tego czasu się po prostu nie wylogowywałam, a srajfon jest na tyle przyjazny, że przy zmianie telefonu wszystkie hasła zachowywał. I to mnie rozleniwiło. Ale! Dziś przyciśnięta do muru ponowiłam kolejnych kilka prób i… udało się! I teraz uczę się sprawnego pisania na klawiaturze, bo jednak odrobinę się różni, a ja maca używałam tylko poza domem i raczej elaboratów na nim nie pisałam ;p

I poszłam za ciosem i dokonałam próby zalogowania się na moich ścieżkach, i jakie było moje zdumienie, że udało się od razu, bo podałam to samo hasło i dostałam kod na emilkę, na której na szczęście się nie jestem wylogowana w telefonie, z weryfikacją, że ja to ja. Ufff…

Aaa i na osłodę dnia, OM przywiózł świeżutką kartę parkingową. I wiecie ile jest miejsc parkingowych na naszym mini osiedlu składającym się z 4 bloków czteropiętrowych, w tym jeden jeszcze niezamieszkany, a drugi niewybudowany (tak, zamieszkane są tylko dwa)- dziewięć. Dziewięć dla osób z niepełnosprawnością. Jessso… a na moim osiedlu w DM składającym się z 8 wieżowców i spółdzielni mieszkaniowej… jedno!

i muchy jusz som!