Powsinoga…

Wyszedł wieczorem i nie wracał…Za oknem ciemno…wiało…świstało…gwizdało..cała orkiestra. Postanowiłam poczekać na niego, włączyłam telewizor, położyłam się na kanapie i popijając herbatkę…czekałam. W TV leciał jakiś film, a ja nasłuchiwałam czy nie wraca…Nie. Zasnęłam, obudziły mnie odgłosy wiatru i wciąż grający telewizor…Spojrzałam na zegar…za 15 minut 5 -rano…Cała obolała, bo nieprzyzwyczajona do spania na kanapie tylko w swoim wielgachnym łożu, zaczęłam się martwić, że już nie wróci. Przecież nigdy coś takiego się nie zdarzyło. Już nie spałam, wstałam, zrobiłam sobie kawkę i tak jakoś smutno mi było na duszy…no i co powiem dzieciom? Wyszłam do sklepu…rozejrzałam się wkoło czy go gdzieś nie widać…może już nadchodzi? W sklepie spotkałam sąsiadkę, która mówi, że był u niej…no to gdzie polazł teraz? Zła już byłam, ale wiedziałam ,że nic mu nie jest, nie potrącił go żaden samochód…Wrócił w południe…z podkulonym ogonem…powsinoga jeden. Przespał cały dzień i następny…

8 myśli na temat “Powsinoga…

  1. Mój kot wybył kiedyś na 5 dni…dzieci się martwiły pytały pozostałe koty gdzie Robin ( a miał wtedy 5 miesięcy, więc baby nie wchodziły w grę )szóstego dnia rankiem usłyszałam znajomy wściekle rozpaczliwy miauk…:)Ktoś kota przypadkiem zamknął w pustym domu z sąsiedztwa…był niemożliwie głodny…dziecii szczęśliwe za to bardzo i ja też….)))

    Polubienie

    1. No tu baby tez nie wchodzą w grę bo ma pół roku więc wiek przedszkolny , a całą noc spędził na podwórku u sąsiadki, nie miał jak wyjść, ale dziwne ,że z samego rana nie przyleciał, pierwsza nocka poza domem;-)

      Polubienie

  2. Brzmi znajomo…Mam nadzieję że mój zawsze będzie wracał…czasem patrzę mu w oczy i czuję jakby miał prawdziwą duszę, oczy tak wiele mówią…

    Polubienie

Dodaj komentarz