Zatrzymany w kadrze czas…

Jestem niewyspana, a w głowie cały czas jeszcze gra muzyka…brzmią wypowiedziane słowa, a przed oczami…gesty…twarze…sylwetki. Żadnego szoku, żadnego rozczarowania, choć od matury minęło ho, ho ho…ale dla nas czas jakby się zatrzymał…nadzwyczaj łaskawy…nasi panowie bez brzuszków( no jeden wyjątek)…co niektórzy jeszcze bardziej przystojni i tak samo szarmanccy jak kiedyś. Dziewczyny również uroczo się prezentowały, choć niektóre potraciły swą dawną figurę…ale blask w oczach i uśmiech na twarzy, a przede wszystkim humor pozostał. Zawsze potrafiliśmy się śmiać ze wszystkiego nawet z samych siebie. Przyszła tylko połowa klasy…bez swoich połówek jakby wyczuli instynktownie, że to nie byłby najlepszy pomysł. Znowu się bawiliśmy wszyscy razem…jak kiedyś śmialiśmy się do łez…wspominaliśmy…śpiewaliśmy. Kolega puszczał nam muzykę z naszej studniówki…z imprez…prawie każdy utwór wywoływał jakieś wspomnienia… My naprawdę byliśmy blisko ze sobą i każdy z nas z kimś tam utrzymuje kontakty przez cały czas i choć to jest dopiero nasze trzecie w szerszym gronie spotkanie, a z jednym kolegą widziałam się ostatni raz rok po maturze, to czuliśmy się tak jakby nie minęło tyle lat…pozostaliśmy nadal duchem młodzi. Atmosfera była gorąca w tę dość mroźną noc…Tak mocno, że wszyscy stwierdzili, że takie spotkania należy organizować częściej…padła nawet propozycja, że co miesiąc ;-))) Ustaliliśmy jednak termin po wakacjach…Z Przyjaciółką, rano przy kawie dłuuugo wspominałyśmy ten wieczór… tę noc.. to spotkanie zapadło już w naszych sercach na zawsze…