Złośliwość czy…?

Najpierw odmówił posłuszeństwa samochód.

Później komputer.

Na końcu komórka.

Złośliwość sprzętu wysokiej klasy;))…

Samochód zgasł, gdy wycofywałam z parkingu, tarasując połowę przejazdu. Przez 40 minut nawet nie drgnął, a ja musiałam robić odpowiednią minę i z czarującym uśmiechem tłumaczyć, że to nie moje fanaberie ani brak umiejętności. Gdy mój mąż dojeżdżał już do mnie (30 km), by mnie z holować, łaskawie odpalił…I ktoś tu zaprzeczy, że nie była to złośliwość??

Wczoraj rano jeszcze popracowałam na komputerze, zostawiłam go włączonego na pół godziny, przychodzę, a tu obraz zniknął…czarno na ekranie. Sprawdzam monitor, świeci się kontrolna lampka, czyli to nie to, włączam komputer…cisza…Wyjmuję wtyczkę z gniazdka i ponownie uruchamiam wszystko…NIC. Dzwonię to informatyków, mówią, żeby przywieźć. Dziś odebrałam, nic nie zrobili, bo im po włączeniu działał. I ktoś tu zaprzeczy, że nie była to złośliwość??

Komórka po minucie sama się wyłącza.Taki ma kaprys.Jedzie właśnie do naprawy i jeśli znowu nic nie zrobią, bo będzie działać, to co ja mam sobie pomyśleć???