Dziesięć miesięcy…

Tak niedawno siedziałam w Jej opustoszałym pokoju i ocierałam łzy. Choć od dawna było wiadomo, że wyjedzie do miasta, by kontynuować naukę w liceum, że zamieszka sama obok swoich dziadków, to jednak gdy ta chwila nadeszła nie obeszło się bez emocji. Minęło 10 miesięcy i jutro Ją przywożę. Córcia zdała swój egzamin z odpowiedzialności i samodzielności. Na początku ciężko było jej się przyzwyczaić, w końcu zmieniła całkowicie swoje otoczenie. No i szkoła wymagająca nauki. Do tej pory nie była przyzwyczajona się uczyć. Zresztą co tu ukrywać, po wiejskim gimnazjum skończonym na piątkach i szóstkach na własnej skórze przekonała się, jakie ma braki. Efekt taki, że pierwszy raz świadectwo bez paska z trzema trójkami. Ale i Ona i my znieśliśmy to dzielnie ;))Najważniejsze, że się odnalazła w tym innym świecie, że zaprzyjaźniła się i jednocześnie nie potraciła przyjaciół tu na miejscu. Dziesięć długich miesięcy, a minęły tak szybko…Obie bardzo się cieszymy, że już wakacje pukają do drzwi;))).

Misiek kończy podstawówkę…kolejny czerwony pasek do kolekcji;) Oby jak najwięcej ich jeszcze było dla własnej satysfakcji. Nie dla nas rodziców, bo my wiemy, że nie to w życiu jest najważniejsze, że uczyć się należy dla siebie, a nie po to, by zadowolić innych. Myślę, że moje dzieciaki to wiedzą.
I jestem z nich dumna.
I mogę wziąć głęboki oddech i poczuć zapach…intensywny zapach lata i wraz z nimi cieszyć się, że w końcu nadeszło …