Wystarczy o czymś innym i już jest pięknie :)

   Niedawno spotkałam dawno niewidzianą znajomą. Spotkałyśmy się przed gabinetem lekarza specjalisty.
 Znajoma zaraz po przywitaniu (niepytana) opowiedziała mi swoją historię związaną z powodem wizyty. Z  jej ust, pełnym strumieniem wyleciały  różne terminy medyczne, których nawet nie próbowałam zrozumieć, opisy operacji, dolegliwości itp. Z każdą minutą coraz bardziej byłam tą wiedzą przytłoczona, a w głowie świdrowała mi tylko jedna myśl: po co mi to wiedzieć? I nagle usłyszałam pytanie:
– No a Ty z czym ?
– Co z czym ?- w pierwszej chwili nie zaskoczyłam, bo szczerze mówiąc, próbowałam się jakoś wyłączyć.
I w tym momencie  otworzyły się drzwi do gabinetu, zwalniając mnie z odpowiedzi.
 Gdy z ust pani doktor usłyszałam podobne pytanie, to odpowiedziałam, że ja tu tylko z wynikiem, który na szczęście jest dobry i choć boli dalej, to chyba musi boleć. No bo kogo dziś kręgosłup nie boli? 
Pani doktor  niezupełnie moją tezę poparła i przepisała rehabilitację.
Gdy wyszłam z gabinetu, znajoma znowu mnie dopadła, ale tym razem próbowałam zapobiec informacjom zdrowotnym, pytając jak tam dzieci i co ogólnie słychać. Niestety po  kilku zdaniach oznajmujących  gdzie które  się uczy i jakie ma zajęcia dodatkowe, znajoma znowu weszła na temat zdrowotny, tym razem dotyczący dzieci.  I kolejny raz  otwarcie  gabinetowych  drzwi  uwolniło mnie od kontynuacji tematu. Jednak  zanim  znajoma zniknęła za drzwiami, jeszcze zdążyła mnie zaprosić bym ją odwiedziła.
Nie wiem tylko po co? Nie jestem ciekawa zmagań ze zdrowiem całej jej rodziny. Krótkim spotkaniem zwyczajnie byłam przytłoczona. Nie widziałyśmy się kilka dobrych lat i nie byłam nastawiona na takie zwierzenia. Wracając  do domu, w myślach szukałam jakiegoś usprawiedliwienia zaistniałej sytuacji. W końcu miejsce spotkania mogło mieć wpływ na  poruszony temat, a moje zdawkowe yhm, hmm i inne pomruki zachętą do tego typu zwierzeń. Być może.
Tylko do tej pory miałam takie wrażenie, że to osoby starsze, nudząc się pod drzwiami gabinetu, lubią rozprawiać o swych rozległych dolegliwościach.
Znajoma jest młodsza ode mnie  o kilka lat.
A może temat zdrowia to temat zastępczy jak ten o pogodzie?
Znajoma  przecież nie jest wyjątkiem, bo często  jestem świadkiem rozmów o chorobach. 
Przeważnie niemym, ale zdarza mi się w nich  też uczestniczyć. (Niestety taki urok częstego bywania w poczekalniach do lekarza).
Mam  wtedy wrażenie, że człowiek chory o niczym innym z drugim chorym nie potrafi  rozmawiać.
By uniknąć takich sytuacji i jednocześnie zabić czas oczekiwania, zawsze  zabieram  ze sobą  coś do czytania. Przez ostatnie dwa lata moich wędrówek po różnych  gabinetach, tylko  jeden raz,  jakiś pan zapytał  mnie o recenzje tego, co czytam. I zanim wszedł do lekarza, to sobie miło pogawędziliśmy, bynajmniej nie o tym  co nam dolega 😉 Wychodząc z gabinetu uśmiechnął się do mnie i życzył pięknego dnia. I w tym momencie ten dzień takim był 😉
 
Ale żeby nie było, ja  doceniam uzyskane  pod gabinetowe  informacje: o lekarzu, metodach, lekach i różnych placówkach. Czasem są bezcenne! Ale jak słyszę coś w stylu: ale co tam pani/panu, mnie to dopiero… i  w tym momencie leci szczegółowa opowieść  o stanie zdrowia, często bardzo  intymna, to mam ochotę zwiewać, gdzie pieprz rośnie.
 
Ale i tak najbardziej mnie osłabiają  bezpośrednie pytania, osób, które nie zwracają w ogóle uwagę na to, że ktoś nie ma ochoty na tego typu rozmowę.
 Odbieram je jako pytania bezczelne, naruszające  moją czy innych prywatność.
 
 

189 myśli na temat “Wystarczy o czymś innym i już jest pięknie :)

  1. Uciekaj od natretow i tych,ktorzy nie szanuja prywatnosci innych! Mam kolezanke, ktora ma zdolnosc „zjednywania sobie ludzi” tym, ze opowiada swoje historie rodzinne. Ton glosu, nuta tajemniczosci, ze mowi to „tylko Tobie”, w „wielkim zaufaniu” sprawia, ze naprawde czujesz sie wyjatkowo! Ba, nawet jak przyjaciolka! Tylko pozniej okazuje sie, ze ona tak rozmawia ze wszystkimi. O mezu, dzieciach, problemach z tesciowa czy szkole. I ze naprawde nic nie jest „wielka tajemnica”. Boje sie jej, gdy w sobotnie poranki witamy sie i ona „obcalowuje mnie” na powitanie. Nie ma czasu opowiadac i jakos juz mnie nie zaprasza do siebie ( jak byly kontakty tylko telefoniczno- listowe i ja nie jezdzilam autem- to zapraszala co miesiac!) . Nie zaluje jednak braku spotkan. Ba, nawet sie z tego …ciesze!

    Polubienie

    1. Unikam jak tylko mogę 🙂 Znam ten typ co to wszystkim w tajemnicy mówi. I wiesz, kiedyś było mi przykro, bo ja tu kłódkę na gębę, ba raz musiałam się z tego powodu rozminąć z prawdą do kogoś innego, a tu się okazuje,że ta osoba wie o wszystkim. Ech…teraz to unikam takich rozmów i jak słyszę, ze chce mi coś powiedzieć w tajemnicy, to mówię, że lepiej niech nie mówi, bo mogę ciężaru wiedzy nie wytrzymać i wypaplam 😉 Śmieję się, ale skutecznie zamknęłam buzię. Pozdrawiam Cię ciepło:)

      Polubienie

      1. brak ci empatiido innych ludzizdrowie jest najwazniejsza sfera zyciawiec nic dziwnego ze jest jednym z glownych tematowsama twierdzisz ze korzystasz z tak pozyskanej wiedzy tyleze ty nie przekazujesz jej dalej ani nie udzielasz informacji wlasnej innymot taka paniusia zapatrzona tylko we wlasny nostaka historia z serialu o studentce-niani i tesciowej z pudelkiem w kole gospodyn wiejskichdobrze obrazuje „paniusie”

        Polubienie

    2. jestem kobietą ale jak widzę takiego babsztyla opowiadającego historie rodzinne to mi się niedobrze robi…terle fere, traala, a to synowa taka a corka to i tamto, nienawidzę takich ludzi!

      Polubienie

  2. Witaj.Dla nas- rodaków temat zdrowia- jest niewyczerpalny. A nade wszystko opowiadanie ze szczegółami, co komu dolega. Mam taką „męczącą” znajomą, która by „nieżyła”, gdyby była zdrową. Choroby- opowiadanie o nich, częste wizyty u lekarza- to jej pasje, dziwne :(Ja tego tematu unikam, bo to moja sprawa jest i już 🙂 a zdrowie mnie i rodzince dopisuje- zatem po co „krakać”…Miłego dnia życzę.

    Polubienie

    1. Na zdrowiu i na polityce znamy się najlepiej 😉 Jeśli moje doświadczenie z walki z chorobą komuś może się przysłużyć to zawsze udzielę odpowiedzi. Porozmawiam, nawet z obcą mi osobą, bo nie unikam tematu. Ale irytują mnie takie ogólne dysputy pod drzwiami gabinetów. Obnażanie sie bez powodu.Zresztą są to informacje przeważnie dołujące a nie podtrzymujące na duchu. Życzę by zdrowie Wam zawsze dopisywało 🙂 i miłej środy też życze 🙂

      Polubienie

  3. Ja też sie nie ruszam bez książki do miejsc tego rodzaju! Też nie lubię słuchać co kogo boli i jeszcze bardziej, gdy ktoś mnie o to wypytuje. Będę chciała – to sama powiem, ale tylko tym, którym będę chciała 🙂

    Polubienie

  4. Oj nasłuchałam się ja takich opowieści (bardziej ze względu na miejsce, w którym pracowałam)… A że mało asertywna byłam, nie potrafiłam ich skrócić… Analogiczną sytuacją jest oglądanie cudzych zdjęć. Może kogoś interesuje, bo mnie nie- jaką śmieszną pozę zrobił na tamtym weselu szwagier siostry męża… Pozdrawiam

    Polubienie

  5. mam taką ciotkę.Ona to uwielbia o chorobach jęczącym tonem. A ona jest chora na wszystko.Kiedy byłam w połowie ciązy z Ryśkiem, przyszła z łaczem, że jej siostrzenica poroniło dziecko – będąc w 5 miesiącu. Opowiadla mi dokladnie wszystko. Nie pomagały prosby, ze nie chce tego słuchac…Potem dwa tygodnie spac nie moglam, bo wizyte mialam dopiero za 14 dni!!!! Masakra!!!

    Polubienie

    1. O matko, bym chyba zadusiła, ale na pewno ostro przerwała. Niestety niektórzy w ogóle nie zwracają uwagi na odbiorcę słów z siebie wylewanych, jak na to jakie są to słowa.Byle by mówić.

      Polubienie

  6. współczuje, zanm te rozmowy, ludzie o niczym innym nie rozprawiają pod gabinetem lekarskim…ja od roku chodze do prywatnej przychodni i tam nikt nie czeka pod drzwiami dłuze niz 10 minut i nie rozmaiwaja ludzie ze soba…mam to szczęście bo nasza firma nalezy do tej przychodni a ja za dodatkowa opłata mam dostep do wszystkich specjalistów….własnie musze sie wybrac….zapomniałm ze termin badan sie zbliża. Ciesze sie ze u Ciebie dobrze….uściski

    Polubienie

    1. Wiesz, że ja bywam tam gdzie już sama obecność wystarczy by się dołować, słów nie potrzeba, widok wystarczy…Czasem nawet ciężko skupić się na książce, atmosfera taka gęsta od ludzkiego nieszczęścia.. Buziaki i kontroluj się kontroluj nie wolno zapominać!.

      Polubienie

      1. Dokładnie tak jak piszesz wystarczy popatrzec po co mówic….Wiem ,ze nie wolno zapominac….ale moje ostatnie wyjazdy troche moją czujność osłabiły….buźka

        Polubienie

        1. Kochana Ty masz przynajmniej usprawiedliwienie będąc tysiące kilometrów od wizytowanych gabinetów, a mnie gdy skończyły się obowiązkowe miesięczne wizyty to teraz ciężko zebrać się w sobie, a czas najwyższy. Bużka.

          Polubienie

  7. Brrr..te opowieści w poczekalniach, brr..i taka biedna schorowana osoba ile zawsze ma siły i energii aby tak opowiadać i opowiadać…Koleżanka zakrawa na hipochondryczkę 🙂 Toć to tylko uciekać:)Buziaki

    Polubienie

    1. Uciec nie mogłam, bo wizyta dla mnie była bardzo ważna, ale wiesz- nieraz miałam taką ochotę i widząc mnóstwo ludzi robiłam tył zwrot, nie dlatego, że czekać mi się nie chciało, ale wiedziałam, ze danego dnia tej atmosfery po prostu nie wytrzymam. Buzia.

      Polubienie

  8. Jeśli czytałaś „Kukłę” lub po prostu lubisz opowiadania o dosyc nietypowej tematyce, serdecznie zapraszam na walijski-kwiat.blog.onet.pl!Przepraszam za spam, ale jakoś trzeba się reklamowac 😉

    Polubienie

  9. To prawda, licytacja o stan zdrowia to chleb codzienny w poczekalniach. I mam wrażenie, że kto bardziej chory, ten lepszy…Do lekarza – jeśli trzeba – tylko z czytadłem.Pozdrawiam.

    Polubienie

  10. I oto jeden z powodów, dla których do lekarza chodzę jedynie wtedy, gdy muszę. Ja wiem, że Ty nie możesz się od wizyt wymigać, a tego bym Ci z całych sił życzyła. Kiedy się bowiem człowiek tak nasłucha, boli go jeszcze mocniej. Ba, boli go nawet to, co wcześniej nie bolało.A wizytę u znajomej olej, potem się czymś wymówisz i tyle.

    Polubienie

    1. Dziękuję Tanyu, mam po dziurki w nosie, choć wszyscy bliscy za wzór mnie stawiają, że tak dzielnie sobie po tych lekarzach poczynam. Oni na samą myśl już cierpią 😉 Na co dzień zapominam, a każda wizyta to przypomnienie, a każde spotkanie z innym chorym to pewne uświadomienie, że człowiek wciąż nie może się do zdrowych zaliczyć. Choć według ZUS jestem i tego będę się trzymać! 😉 Wizytę olałam…nie widzę sensu, ani przyjemności 😉

      Polubienie

    1. Kochana Ty wiesz , że ja i o chorobie mogę namiętnie i długo, i ze szczegółami mówić, pisać, słuchać i czytać. Wszystko zależy kto jest odbiorcą i adresatem, i od okoliczności ;)A Twoje literki nigdy mnie nie nudzą :*

      Polubienie

      1. Jak to wygląda przed drzwiami gabinetów i te pouczenia,ze tylko to czy tamto pomaga.Ja należę do osób,które same podejmują decyzje względem swego zdrowia.Tak było 11 lat temu kiedy endokrynolog stwierdził,że konieczne jest częściowe usunięcie tarczycy,nie zwlekałam z decyzja i wcale tego nie żałuję.To samo było 2 lata później kiedy okazało się,że kamień zatkał przewód w woreczku żółciowym,decyzja operować i to natychmiast.Koleżanka bała się i omal nie przypłaciła tego życiem.Najbardziej rozbawiły mnie jednak pouczenia kiedy półtora roku temu zdecydowałam się na endoprotezę stawu biodrowego.Usłyszałam nawet wersje,że teraz to rokrocznie będę poddawana operacji.Cieszę się,żezdecydowałam się na taka operacje bo funkcjonuje normalnie nic nie boli i tym samym psychicznie ubyło mi 10 lat.Tak więc każdy MUSI sam podejmować decyzje,ale wkurza mnie takie wścibskie włażenie w nieswoje życie.Chociaż są ludzie,którzy uwielbiają wprost pouczać innych i wiedzieć co u nich słychać,przecież jak ktoś zechce to sam powie.Pozdrawiam

        Polubienie

        1. Mnie najbardziej irytują „porównywania” choroby, szczególnie nowotworowej, każdy przypadek jest mniej lub bardziej indywidualny, a gdy słyszę słowo „na pewno” to już mnie telepie. Nawet lekarze choć statystyki mówią to co mówią, nie nadużywają tego słowa. Z drugiej strony czasem od pacjentów można dowiedzieć się o alternatywnych sposobach leczenia. Pozdrawiam

          Polubienie

          1. Masz rację,aj od 20 lat choruję na nadciśnienie tętnicze ile razy nasłuchałam się od”fachowców” przed drzwiami gabinetu co pomaga, że nadciśnienie jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki znika??!!!Znam kilka osób w obecności których NIE warto wspominać o jakiejkolwiek chorobie bo one tez są na to……………….chore.Dlatego staram się jak mogę nie wdawać w tego typu dyskusje,albo nie odpowiadam na pytania.Kilka razy posłyszałam,że jestem nieuprzejma bądź niegrzeczna,ale się tym nie przejęłam.Mam koleżankę ,która nie ma piersi (nowotwór) i jak tylko ktoś zaczyna idiotyczną dyskusję na temat raka piersi to Ona zaraz czy NIE MA innych o wiele ciekawszych tematów do rozmowy.jak to mówią moje dorosłe już córki(maja własne rodziny) są ludzie i taborety,ludzie potrafią zrozumieć wszystko.Niestety taboret niczego nie jest w stanie ogarnąć!!Pozdrawiam

            Polubienie

            1. Można wyczuć osoby, które gadają o chorobach po to by gadać i osobie, która po nowotworze już dwa lata jest bez wznowy od razu powiedzą, ale u mnie to wznowa po 4 latach przyszła, a u jeszcze innego po 5, 8 itd…i zabierają te resztki nadziei choć wiadomo, ze chora o tym wie, że tak może być, ale po co na każdym kroku przypominać? Wizyty pod niektórymi gabinetami dodatkowo są stresujące właśnie przez takich pacjentów. Można wyczuć kto potrzebuje wsparcia i porady, a kto bezmyślnie epatuje swoją chorobą…Można się dowiedzieć o alternatywnej metodzie..Ale można niepotrzebnymi informacjami przytłoczyć drugiego człowieka. A często w błąd wprowadzić..

              Polubienie

  11. Po pierwsze zawsze do przychodni, poczekalni starać się brać coś do czytania. Cokolwiek. I czytać, czytać. Jak znajoma zaczepi… spotka… to się patrzy na zegarek… i mówi „jeszcze jej nie ma”.. znaczy czekamy na kogoś. Albo bierzemy telefon komórkowy do ręki i smsujemy. Albo czekamy na ważny telefon. W końcu możemy wstać z kolejki wyjśc, trudno, wejśc później….Są sposoby na namolne,chore baby w tym kraju.

    Polubienie

      1. Prawdziwa psycholożka nie użyje słowa „struga”, bo jest wykształcona. :PPewnie to taka co siedzi w poczekalni…. do psychologa i robi wstępny wywiad psychologiczny nadchodzącym pacjentom. O 18:00 idzie do domu nieusatysfakcjonowana faktem, że każdy miał mniej poryte w głowie niż ona.Trzym Rox!

        Polubienie

        1. I tak Ci wyszło, że na wszystkich patrzę z góry? no i teraz nie wiem czy mam sobie brać to do serca czy nie 😉 a może ja nie mam i serca? tak między wierszami 😉 Pozdrawiam…

          Polubienie

  12. jeżeli choroba kogoś zaskoczyła to oswają ją przez mówienie o niej… często z pasją maniaka… ale to jest dla niego taka psychoterapia, czasami grupowa… nie wszyscy tacy są, nie wszyscy to lubią… mój ojciec unikał rozmów na temat swojego zdrowia, wogóle… szokiem było kiedy zabrało go pogotowie, okazało się że ma rozległy zawał i po 2 dniach zmarł… natomiast mama jest płaczliwa, cokolwiek jej dolega odnosi to bardzo osobiście jako wielką krzywdę… opowiada i delektuje się jak to ktoś miał operację, co mu wycieli… teściowa natomiast podchodzi racjonalnie do tematu i potrafi obejrzeć od dechu do dechy film o operacji mózgu…

    Polubienie

    1. Tak, każdy z nas jest inny i każdy po swojemu oswaja chorobę…Tylko jak zawsze w pewnych sytuacjach potrzebny jest umiar, bo nie każdy odbiorca ma ochotę słuchać…

      Polubienie

  13. Spotkałam koleżankę ze szkoły ,z którą nie widziałam się kilkanaście lat.Zamiast powspominać dawne czasy ona zasypała mnie opowieściami o swoim mężu z którym była po rozwodzie…Opisywała go w jak najgorszych słowach.A ja pamiętałam go jako miłego ,uczynnego i gotowego do poświeceń człowieka.Od jej opowieści rozbolała mnie głowa i miałam wrażenie że się uduszę -tyle jadu było w słowach ,którymi opisywała byłego..I nie dopuściła mnie do głosu ,chociaż co chwila pytała „co u ciebie ?”.Kiedy miała już dosyć zwierzania,zaproponowała następne spotkanie i odeszła…Spotkałam ją kilka dni później w sklepie…i udałam że nie widzę.Nie dziwie się jej mężowi ,że ją zostawił…

    Polubienie

    1. No kobieto wyluzuj a czego się spodziewałaś, dla Ciebie jej mąż był zajefajnym kolegą a dla niej? nie wiesz co sie działo w 4 ścianach, jeśli ktoś jest świeżo po rozwodzie a nwet i kilka lat pożniej opisuje co pamięta i nie musi sie to podobać rozmówcy. Jak tak bardzo Cie zirytowała swoim zachowaniem trzebabyło zakończyć szybciutko spotkanie i po kłopocie. A komentarz w stylu, ze nie dziwisz się, ze ją zostawił swiadczy tylko o Tobie. Sama nie chciałabyś być na jej miejscu.

      Polubienie

  14. A co komu szkodzi wysłuchać kogoś w poczekalni, wykazać się zrozumieniem? Tak to teraz jest – każdy w swoim domku, zamknięty na ludzi, na potrzeby osób samotnych, niewygadanych, odrzucanych. Owszem, niesmakiem mnie napełnia wywnętrzanie się, ale uważam, że takie miejsce jak poczekalnia u lekarza jest właściwym miejscem na wysłuchiwanie historii o chorobach… nie każdy ma dostęp do odpowiednich forów …. Trochę zrozumienia i cierpliwości…

    Polubienie

    1. Ech…wydawało mnie się, że mam jej dużo, ale…Ale spotkałam kogoś kogo nie widziałam kilka dobrych lat i co się dowiedziałam? Nawet nie pamiętam ilości operacji i wszystkich schorzeń. Wiem co masz na myśli i ja to rozumiem, tylko takie rozmowy powinny mieć jakiś swój poziom, zachowana równowagę… Pozdrawiam.

      Polubienie

        1. Trajkocząc jak najęta? Myślisz , że olałabym kogoś znajomego gdyby faktycznie potrzebował mojego jakiegokolwiek wsparcia? ech…No to myśl tak dalej…

          Polubienie

  15. ja twierdze,że najlepsze są rozmowy w poczekalni do ginekologa:) od pań nieznajomych można się wiele dowiedzieć tak o ciąży jak i o wielu innych chorobach;P

    Polubienie

  16. ech, czekając pod gabinetem i słuchając rozmów przesiadujących tam ludzi często zadaje sobie pytanie ‚jakim cudem oni jeszcze są w stanie się poruszać. przecież są tacy chorzy’.ale i tak najbardziej rozśmieszyło mnie pytanie pewnego pana skierowane do mnie kiedy siedzieliśmy pod gabinetem kardiologicznym (on z jakąś ‚poważną’ chorobą, ja z wynikami badań). Pan po opowiedzeniu mi historii swojej choroby, spojrzał się na mnie ze zdziwieniem i zapytał: „Pani to się stara o rentę?” – myślałam że spadnę z krzesła (miałam wtedy 18 lat)

    Polubienie

  17. Chyba to nuda powoduje, że zagajamy obcego w poczekalni, a jak jeszcze czeka do tego samego specjalisty to znak, że nie jesteśmy sami z podobną dolegliwością i tak od słowa do słowa, właśnie owe „hmm, yhy” i słyszymy całą historię medyczną. Nawet nie znając swoich imion.Czasami szczególnie osoby starsze, samotne tylko właśnie w poczekalni mogą się wygadać.Co do koleżanki – wydaje mi się, że „zdając Ci relację” z życia skupiła się tylko na jednym aspekcie – chorób. Wydaje mi się, że gdybyście się spotkały np. w supermarkecie usłyszałabyś jak jej się dobrze/źle powodzi materialnie, co jest na promocji, a czego nigdy do ust nie weźmie

    Polubienie

  18. zbędne gadulstwo jest naganne, ale z drugiej strony nie wiem co gorsze: osoba nadmiernie rozmowna, czy te mumie siedzące w poczekalni i udające, że inni ludzie to przedmioty, a „dzień dobry” należy się jedynie personelowi.

    Polubienie

    1. O właśnie, o kulturze też można byłoby długo…bo ile razy ja zaobserwowałam przyjście kogoś bez przywitania i wejście bez kolejki, bo on/ona tylko z wynikiem lub po skierowanie i wtedy okazuje się, ze ma „język w gębie”

      Polubienie

  19. Mam koleżankę, która jak się dowiedziała, że mam bolesne okresy też zaczęła takowe mieć……Pomijam to, że codziennie boli ją głowa, plecy, klatka piersiowa….słowem wszystko, a do tego chce się jeszcze licytować kogo bardziej boli. W związku z tym staram się zmieniać temat jak tylko dochodzi do tematu co ją dzisiaj boli

    Polubienie

    1. Nie wiesz co ja pomyślałam, a opowiadała to z taka werwą i uśmiechem, że odniosłam wrażenie, ze psychikę ma bardzo silną…Zresztą zawsze miała, co nie oznacza, że na pewno zdrowotnie swoje przeszła..

      Polubienie

  20. Trochę tutaj fałszem zalatuje. ‚Nic mi nie było i z dobrym wynikiem czekałam do lekarza?’Ktoś ze strachu opowiadał co mu jest i radził gdzie najlepiej pójść.Tak się składa, że należę do ludzi zdrowych ale chodzę czasem z mamą do lekarzy. Często wysiadujac w poczekalniach spotykam właśnie takie skore do rozmów osoby, często zanudzone wyczekiwaniem w kolejkach, przejęte soba, wystraszone. Jeśli drażni mnie rozmówca to poprostu wstaję i przejdę się trochę lub jeśli mnie to wkurza to daje do zrozumienia, że nie mogę rozmawiac bo czytam.Jednak nie mam mam im za złe, że chce im się jeszcze rozmawiać.Często właśnie świetnie radzą gdzie warto iść a gdzie nie.

    Polubienie

  21. Cisnęły mnie buty więc usiadłam na ławce obok starszych pań i czekam na autobus.Głośno rozmawiały „myślałam że już umarłaś”.Druga do nie niej „a męża to już pochowałaś” ta pierwsza „‚zyje”.Trzecia wtrąca się „moja sąsiadka dzisiaj prawie umarła i był lekarz i powiedział,że i tak umrze to nie bedzie już nic przy niej robić”!Staruszkom wyczerpały się tematy i trzy jak na komendę zwróciły się do mnie z pytaniem”co słychać i czy wszyscy żyją?!”Na szczęście nadjechał autobus a one zostały!

    Polubienie

  22. jakby ta znajoma sie do ciebie nie odzywala, to pewnie bys ją opisala, ze taka niekulturalna i udale ze cie nie zna. to troche nie milo z twojej strony, ze nam ją opisujesz, moze ona potrzebowala sie wygadac, bo ma problemy i sie martwi. zadna z ciebie kolezanka.

    Polubienie

    1. Żadna…nie widziałyśmy się kilka dobrych lat i nie utrzymujemy żadnych kontaktów ze sobą, nigdy nie była moją koleżanką tylko znajomą…A opisałam pewne zjawisko…na przykładzie.

      Polubienie

    2. Ale takie wygadanie to wypada zrobic w gronie przyjaciol, a nie z osoba, z ktora jest sie na czesc i ktorej nie widzialo sie od lat nie wiadomo ilu. Wiadomo, ze mozna pogadac, o tym co sie robi, o sprawach rodzinnych ale chyba sa jakies granice prywatnosci. Ja nie gadam ze wszystkim znajomy o swoich chorobach, bo to sa rzeczy intymne i tyle!!!

      Polubienie

  23. Módl się, żebyś w szpitalu nie musiała poleżeć, bo tam to już zwariować można. Jakby same najgłupsze baby leżały, puste i bez zainteresowań. Mówię – pani poczyta i chcę pożyczyć książkę, a ona patrzy jakby z choinki spadła i że nie – woli pospać, ale nie śpi tylko gada. Jednej wali w uszy „Radio Z” cały dzień na okrągło, druga zaciąga zezwłok i wrzuca do telewizora całą pensję chłopa rozmienioną na drobne i to im zupełnie nie przeszkadza informować o szczegółach chorób cioci Władzi i wujka Waldka. Wiesz ile ma wrażeń taka po 3 poronieniach i trojgu dzieciach w czwartej zagrożonej ciąży? A do komórki to mówi tylko „No” na różne tony, czasem dodaje „o k..wa!” i tyle…. Może nie wszystkie Polki są takie denne, ale chyba takie głównie chorują. W prywatnym szpitalu, to dopiero myślałam, ze spadnę z łóżka z wrażenia. Pani Lodzia miała kasy jak lodu, nawet chora była, ale tylko dwa słowa mówiła poprawnie „ja pierd….lę”.

    Polubienie

    1. Hmmm niestety i w szpitalach bywam, ale na szczęście nie mam takiego „dennego” obrazu. Fakt różne bywają pacjentki, ale częściej to brzuch od śmiechu mnie bolał, bo trafiałam na osoby, które za wszelką cenę chciały odwrócić swoją i wszystkich uwagę od choroby.

      Polubienie

  24. Temat o zdrowiu tak jak o pogodzie jest najbardziej popularny. Z prostego powodu. Nawet najbardziej wykształcone osoby nie bardzo potrafią rozmawiać na inne tematy, np co się dzieje w kulturze czy co robić by życie było piękniejsze. Gderanie i jeszcze raz gderanie. Swoje problemy trzeba koniecznie na kogoś z rzucić.

    Polubienie

  25. A gdzie Twoja empatia? Widać ten temat bardzo pochłaniał Twoją znajomą i potrzebowała z kimś o tym porozmawiać. Czasami trzeba wysłuchać drugiego człowieka, ot taki zwykły dobry uczynek. Tematowi trudno się dziwić- przecież było to pod drzwiami u lekarza. Z asertywnością radziłabym uważać, granica pomiędzy zwykłym brakiem życzliwości, egocentryzmem i rzeczona asertywnościa jest bardzo cienka.Pozdrawiam i życzę więcej empatii.

    Polubienie

    1. Wysłuchałam, może mało uważnie, bo słowa jak bystry potok płynęły, a ja zwyczajnie byłam zmęczona i przeziębiona. Moja empatia gdzieś uleciała. Czasem człowiek zbyt wiele swojego ciężaru dźwiga i nie ma ochoty jeszcze czyjś sobie dołożyć. Może sie boi, ze nie udźwignie? Wszystko zależy od okoliczności. Znajoma się wygadała i z uśmiechem się pożegnała.Jej może ulżyło, ale mnie przytłoczyło.

      Polubienie

  26. Czy naprawdę tak trudno powiedzieć znajomej wprost: „Wybacz, ale to prywatna sprawa i nie chcę jej roztrząsać”? Zwłaszcza, że skoro widujecie się raz na parę lat, to nie jest to zbyt zażyła znajomość. Trochę asertywności, ludzie!

    Polubienie

  27. Z tonu niektórych komentarzy bije nutka wyższości jakby od tych co mają dobrze poukładane w głowach i dookoła siebie i właściwie to nie potrzebuja innych ludzi by czuć się dobrze ( no może poza wąskim gronem dobrze „wyselekcjonowanych” znajomych), jest to pewnego rodzaju maniera wyższości, wywyższania się i myślenie o sobie w kategoriach wyjątkowości. Pożyjemy – zobaczymy, fortuna kołem sie toczy, syty głodnego nie zrozumie dopuki sam się nie stanie głodnym. Pozdrawiam wszystkich Polaków tych zadufanych i tych zagubionych.

    Polubienie

    1. Mylisz się. To nie tak, ale wszystko ma swoje granice i warto brać pod uwagę również drugą stronę.Dużo zależy od okoliczności i zakresu tematu. Każdy z nas jest inny i nie każdy ma ochotę, wysłuchiwać szczegółów przebytych chorób. Tak jak nie każdy chory chce się z nimi dzielić…Wiesz ludzi można wyczuć, po sposobie opowiadania, kto lubi gadać by gadać, a kto potrzebuje wsparcia lub porady…

      Polubienie

  28. Jak dla mnie jesteś dokładnie taka sama jak te osoby one gadają u lekarza a ty się tu produkujesz , każdy potrzebuje śmietnika i nic więcej .Mnie też ludzie czasem denerwują i nie tylko u lekarza, do szału doprowadzają mnie młode kobiety które ciągle mówią o dzieciach i garach co zrobić z czego i jak i po co , do tego są nachalne przemądrzałe i ograniczone a niestety bardzo głośne.(sama mam dzieci ale bez przesady)

    Polubienie

    1. Wiesz, ja chyba jednak widzę różnicę.. w produkowaniu się tutaj. Tu nikt nie musi czytać, ba nawet jeśli Onet wyciągnie na wierzch to można po przeczytaniu pierwszego zdania opuścić stronę..;)

      Polubienie

      1. Ty też mogłas jej nie słuchać, powiedzieć coś w stylu kochana mam zły dzień odpuść sobie. Ale nie ty chciałaś być miła a teraz problewm masz, bo kolezanka czy nawet znajoma pierdzieliła ci za uszami o swoich chorobach. Trzebabyło nie słuchać albo sie wykręcić.

        Polubienie

  29. Ludzie czuja potrzebę porozmawiania, tylko czasami trudno jest im kogoś zainteresować rozmową, więc szukaja po omacku, albo poruszaja najbardziej palący problem. Do rozmowy tak jak do tanga trzeba dwojga inaczej jest monolog, który tak jak kazda treśc nie wchodzaca w interakcję (czynna lub bierną-wewnętrzną) ze słuchaczem staje sie po jakimś czasie nudna i męcząca. Zreszta „prelegent” wyczuwa przecież naszą ignorancję i jeszcze bardziej stara się zainteresować nas sobą. Nie chce wszak mieć poczucia dyskomfortu wynikającego ze społecznego odrzucenia sytuacyjnego. Rada: albo uczestniczyc żywo w rozowie albo po prosty przeprosić rozmówce (podkreślam – przeprosić ) i albo zaproponować inny termin na rozmowę albo poprostu dyplomatycznie się wymigać.

    Polubienie

  30. O zdrowie trzeba dbać od dziecka. Zajrzyjcie na stronę aktywniepozdrowie.pl a znajdziecie na niej mnóstwo wspaniałych wskazówek, jak za sprawą jedzenia dbać o własne zdrowie. Ta wiedza jest za darmo!

    Polubienie

  31. Kochani to znowu ja.Tak naprawde to każdy chyba ma potrzebę wygadania się, tylko jedni potrafią bardziej ją kontrolować i często wrecz stłumić lub wyprzeć, a inni nie potrafią lub nie chcą (zwłaszcza gdy sa ekstrawertykami). Dlatego tez aby nie zagadać się na śmierć wymyślono przyslowie że : ” mowa jest srebrem a milczenie zlotem” i juz mamy hamulec społeczny regulujące nasze instynktu i popędy (nie dotyczy polityków ) Jest fajnie. Ale się wygadłlem. Życie jest piękne – Ach.

    Polubienie

  32. Skąd ja to znam? Jak byłam niedawno u lekarza, to od obcej kobiety usłyszałam, że jej dziecko zmarło dzień przed narodzeniem. Od tego czasu mam obsesję, że i u mnie coś pójdzie nie tak (a jestem w 9 misiącu ciąży). Nie wiem po co ludzie częstują innych takimi informacjami:(

    Polubienie

  33. Opowieści spod gabinetu lekarskiego: „mnie to dopiero boli, albo typu, ja to dopiero jestem chora, co tam TY!” są rzeczywiście niezbyt taktowne i lepiej unikać czegoś takiego. Nie zawsze się da skierować rozmowę na inne tory, ale można mówiąc grzecznie spróbować: wiesz co: może jednak nie będziemy rozmawiały o chorobach.Są jednak takie chwile w życiu w których niektórzy z nas czują się przerażeni czy zagubieni i wtedy można wysłuchać, może nawet coś doradzić. Nie sadzę by zaraz trzeba było uciekać. Ludziom czasem wystarczy maleńka pomoc by sprawić ze poczują się lepiej.

    Polubienie

  34. Najgorzej to jest w poczekalni u ginekologa. Czasami zdarzają się panie, które opowiadają ze szczegółami co, kiedy i jak rodziły, czy i jak ją zszywali, jakie miała rozwarcie… Po prostu koszmar! Tak samo jak pokazywanie np. w pracy, czy dalszej rodzinie zdjęć z sali porodowej nieumytego niemowlaka w płynach i krwi tuż po porodzie. Drodzy świeżo upieczeni rodzice, wbijcie sobie raz na zawsze do głowy, że takie zdjęcia dla osób postronnych są po prostu obrzydliwe!

    Polubienie

Dodaj komentarz