Zapach normalności…

Rozszedł się po całym mieszkaniu… Za sprawą kaczki, która wylądowała w dużym garze wraz z warzywami i pyrkając na małym ogniu, uwalniał się cudny zapach… domu. Normalności. Wijąc się niewidzialną wstęgą pomiędzy fotografiami bliskich, otulał mnie swoją intensywnością, uruchamiając różne wspomnienia… Jak z zaczarowanego kotła wyłaniały się przeżyte sytuacje w tych czterech ścianach; w kuchni, choć niewielkiej i już kilkakrotnie zmienionej wystrojem każdy miał swoje miejsce. Przy stole. Ja na wylocie, Tata pod szafką, w którą nie raz uderzył głową, Mam plecami do kuchenki… Najbardziej lubiłam miejsce Taty… w starej wersji, kiedy jeszcze mieszkaliśmy razem. Kaczki fruwające w łazience, królik chodzący po parapecie na balkonie… Zielona pomidorowa…

Rozmowy. Śmiech. Spory. Kłótnie. Miłość.

Na ustach błąka się uśmiech, w oczach łzy…

 

Minister zdrowia, który uważa, że bezpieczne są tylko wybory korespondencyjne, głosuje za nową ustawą, która dopuszcza hybrydę, zapewniając, że gdyby nie ognisko na Śląsku to mielibyśmy tendencję spadkową, a tak to jesteśmy pomiędzy spadkiem a wzrostem. Dziwny ten kraj nad Wisłą… Można zakłamywać rzeczywistość, żeby nie musieć się uginać pod jej ciężarem, tylko że jak w końcu huknie, to może być nieciekawie. Jestem pewna, że szersze testowanie w całym kraju dałoby podobne wyniki jak na Śląsku. Przykład, to ilość testów na ten sam dzień (jeszcze przed wykryciem masowych zakażeń u górników) w lubuskim niecałe 7 tys. zrobionych testów, a w śląskim prawie 44 tys.

No, ale chwalimy się, jak pięknie poradziliśmy sobie z tym wirusowym szaleństwem- inne narody klękajcie! I uczcie się. A ja jak mantrę powtórzę: testy, głupcze! W nagrodę mamy kolejne poluzowania, szeroko otwarte drzwi nie tylko do fryzjerów i kosmetyczek, ale i do restauracji. O ile w salonach piękności reżim sanitarny spokojnie można zachować, tak w barach, kawiarniach, restauracjach… to się nie uda…o ile tłumnie rodacy ruszą spragnieni kawy i ciasta czy krwistego befsztyku. Bo mogą nie mieć za co. Chyba że rząd wpadnie na kolejny pomysł i wyda bony obiadowe…Tak jak pod płaszczykiem ratowania branży turystycznej- bony wakacyjnie dla wszystkich (na etacie), którzy zarabiają poniżej średniej krajowej. Super. Już widzę jak szybko ta branża wymieni  bony na środki płatnicze. W takim tempie jak ZUS wypłaca zasiłki opiekuńcze, to może dopiero za kilka miesięcy… Ale kiełbasa wyborcza, choć nikt jej jeszcze nie widział, to już nęci zapachem…

Też uległam… Zabukowałam sobie termin do mojej fryzjerki.  Pierwszy wolny- 25 czerwca. Nie mam pojęcia, co do tego czasu będzie, ale do odważnych świat należy 😉 Kosmetyczkę sobie już daruję.

Uśmiechu dla Was 🙂