Wtorkowe pomiędzy malowanką, puzzle i bajką…czyli o jajach.

Chorujemy z Pańciem. Lekko…więc…

Pańcio miał szczęście, że się nie urodził rok później. Gdyby tak było, to zapewne od września nie zostałby przyjęty do przedszkola. Z braku miejsca. W dwóch placówkach w gminie. Dlaczego? Ano z powodu dobrej zmiany.

Koleżanka będąc u mnie, została uświadomiona, że jej trzecie dziecko jest pierwszym. Szkoda mi było na nią patrzeć, jak w czasie mojego wywodu, jej twarz zmieniała wyraz. Koleżanka nie pracuje. Pocieszyłam(?), że jeśli jej mąż zarabia netto mniej niż 2400, to się załapie. Nie załapie. Mąż zarabia 2470 złotych. Pierwsza dwójka dzieci już się nie uczy, więc…Była przekonana, że dostanie. No cóż, każdy liczy jak potrafi 😉

Słupki poparcia w górę, co mnie zdumiewa. Sadzę jednak, że wiele rodzin się rozczaruje, tak jak moja koleżanka…

Wysłuchałam z ciekawością planu rozwoju gospodarczego według Morawieckiego z bilonem w tle. Piękna wizja… Naprawdę! Tylko jak słyszę, że pieniądze mają się wziąć z oszczędności, z dotacji unijnych i od inwestorów prywatnych, to…No właśnie. Oszczędności nie ma, są za to zwiększone wydatki, a co za tym idzie nasze zadłużenie. Środki unijne są, ale żeby je móc zrealizować, to musi być też wkład własny.  Prywatni inwestorzy, żeby ruszyli swoje środki, które mają w bankach, to muszą mieć gwarancję stabilności, przewidywalności…tej politycznej również.  Wierzę w dobre chęci, a nawet wiedzę i fachowość wicepremiera M. Naprawdę. Jednak życie polityczne już  pokazało, że nie zawsze jego teorie pasują do wizji rządzących. Choćby  przy projekcie 500plus, który z projektu prorodzinnego przepoczwarzył się w socjalny i to najmniej sprawiedliwy z tych, co do tej pory funkcjonują- wyszedł bubel, a mogłoby być naprawdę pięknie! I bardziej sprawiedliwie. Ale przede wszystkim na podstawie zamieszania z ustawą o podatku od sklepów wielkopowierzchniowych, która jest oprotestowywana przez rodzimych przedsiębiorców, a która w wersji rządowej bije właśnie  najbardziej w nich-  mam duże obawy o skuteczność i realizowanie tych jakże śmiałych i wizjonerskich planów. Boję się na przykład, że najpierw zduszą i wycisną z przedsiębiorców podatkami, ile będą mogli- bo  muszą przecież z czegoś  sfinalizować swoje rozdawnictwo- a  potem, to tylko pozostanie przyłożyć „pistolet” do głowy, by jeden z drugim ruszył swoje aktywa w inwestycje.

Nie wiem jak Wy, ale ja uważam, że im głośniej i częściej krzyczy się  o Polakach ratujących Żydów, to i tak nie zakrzyczy się tego, że byli wśród nich tacy, co donosili i mordowali. Dlaczego tak trudno, w sposób wyważony rozmawiać i rozliczać się z historią? To tak odnośnie „Ofensywnej polityki historycznej”. Z góry narzuconej…

A miałam o jajach 😉 Czytam i oczom nie wierzę, iż naukowcy potwierdzają, że jaja od kur z wolnego wybiegu mogą być niebezpieczne. Rakotwórcze. A przyczyną ma być zanieczyszczone powietrze. Żadna szczęśliwość owych kur nie ma znaczenia, gdy chowane są np. na południu, gdzie owo zanieczyszczenie jest największe. Okazuje się- podobno- że te z ferm są zdrowsze, mimo że karmione sztuczną  paszą, a właściwie dlatego właśnie. No cóż, na szczęście nie mieszkam na południu. Fermowe mi śmierdzą. A córka mojej PT, którą ta, się i ją zaopatruje  w jajka od szczęśliwych kur, zawsze rozpozna te ode mnie 🙂 Są najsmaczniejsze! O!