Niekompatybilna…

Nie mogę zgrać się z kalendarzem; niby wiem, że to luty, ale który dzień, tydzień, to kiełbasi mi się co chwilę…Gdzieś mi się czas pogubił w czasoprzestrzeni…

Najpierw z czasem walczyłam na małym laptopie, który nie chciał mnie wpuścić w za hasłowane rewiry, sugerując, że coś mam z zegarem nie tak. Spojrzałam, i rzeczywiście: zegar się późnił, a i data się nie zgadzała…Tyle że, uparcie ustawiałam 4, a nie 11, dopiero sugestia przy automatycznym ustawieniu zegara w strefie czasowej, iż nie może być dokonana, gdyż rozbieżność czasowa jest zbyt duża, spowodowała, że zorientowałam się, że coś jest nie tak 😉 Lepiej późno niż później…;) Potem w rozmowie z PT powiedziałam, że poniedziałek muszę wykluczyć, gdyż wybieramy się z LP do filharmonii- byłam przekonana, że to już będzie 22 lutego. Albo jestem z tygodniem do tyłu, albo do przodu 😉 Nijak w teraźniejszości  się nie odnajduję;)

Przez całą drogę do DM, OM wygrażał, że rezygnuje z usług pomarańczowych i z całym bagażem inwentarza przechodzi do fioletowych. Po tym, jak kolejny „opiekun” ( pisałam już nie  raz) się nie sprawdza. Aneksy do umów podpisane i wysłane zostały końcem września, a stan rzeczywisty nie uległ zmianie do dziś. Pani w salonie informując nas, że nie ma wglądu do wszystkich naszych danych, bo ma je opiekun, tylko dolała oliwy do ognia. OM stanowczym głosem stwierdził, że rezygnuje z opiekuna i chce być traktowany jak normalny klient. W odpowiedzi usłyszał, że nie może, ze względu na politykę firmy, która klientów firmowych z wieloma numerami, traktuje indywidualnie, jako kluczowych klientów. Na co usłyszała: chyba za karę?!?!?! Pani jakoś udało się dodzwonić do opiekuna i uzyskać interwencje, zatrzymując jednocześnie już napisaną odręcznie skargę. Aneksy mają przyjść niebawem, a za kilka dni ma zostać przeniesiony stacjonarny i internet. Pożyjemy, zobaczymy.

Pijam codziennie. W nałóg mi wejdzie jak nic. Ale dzięki temu,  atakujące wirusy  jakoś dają mi żyć. Dzięki Theraflu. Chyba. Plus soczki świeże i duża dawka wit.C. W miarę możliwości nie bywam tam, gdzie tłum. Każdy taki  wyjazd odchorowuję.

Zimno wróciło, więc korzystając z okazji cenowej, zakupiłam poduchy i kołdrę puchową. Jak się zagrzebię, to wyjdę wiosną…

albo latem…

albo w ogóle.

Żartuję. Chyba.