Brak zainteresowania…

Byłam wczoraj na zebraniu w Miśkowej szkole. Tak naprawdę to wcale nie musiałam iść, bo już wcześniej rozmówiłam się z panią dyrektor przez telefon, ustalając w zależności kiedy wróci do domu dalsze postępowanie. Bo w najlepszym razie to Misiek zawali dwa miesiące nauki, a może być, że więcej. Gdy będzie już w domu, to będę wnioskować o nauczanie indywidualne. Mam nadzieję, że już w drugim semestrze wróci do szkoły… Jednak wybrałam się do szkoły, by jeszcze raz porozmawiać z panią dyrektor i z wychowawczynią… I z przerażeniem stwierdziłam, że frekwencja rodziców, to tak około 50 %…I nie rozumiem tego braku zainteresowania swoimi pociechami, jak i tego, że w każdej sytuacji bezkrytycznie bronią swoje latorośle, zwalając całą winę na nauczycieli…Bo przecież mój syn, moja córka, tak nie postępuje, to niemożliwe, znam swoje dziecko. W jakim stopniu tak naprawdę znamy swoje dzieci? Nie sprawiają kłopotów, uczą się dobrze, są lubiani i nagle…Nagle okazuje się, że poza domem, w szkole, a i poza nią dzieją się dziwne rzeczy… Agresja, złe zachowanie…Czy jednak naprawdę nagle?? Czy  po prostu nie zauważamy drobnych symptomów, które świadczą o tym, że nasze dzieci się zmieniły. Nie chcemy dopuścić do świadomości, że nasze dziecko jest zdolne do jakiegoś draństwa. Zacietrzewiamy się, gdy ktoś z sąsiadów, nauczycieli zwróci się z uwagą do nas o zachowaniu naszej latorośli. A gdy już dojdzie do jakiegoś wydarzenia, bardziej ubolewamy nad naszym dzieckiem niż nad ofiarą…A przecież coraz częściej słyszymy przerażającym okrucieństwie młodych ludzi, właściwie jeszcze dzieci…I tak naprawdę nie znamy powodów, dla których krzywdzą innych, często w bolesny sposób… Więc czemu rodzic jeden z drugim nie przyjdzie posłuchać co ma do powiedzenia nauczyciel??? Przecież stopnie to nie wszystko…a w szkole dzieci spędzają większość swojego dnia…Ten brak zainteresowania jest dla mnie niepojęty…

43 myśli na temat “Brak zainteresowania…

  1. I to jest nasza rzeczywistość …… brak zainteresowania swoim dzieckiem …. a później płacz i lament: moje dziecko tego nie zrobiło napewno, przecież je znam ….. ale czy na pewno ?Ale tak się dzieje już w przedszkolu na zebraniu jest 30-40% rodziców, niektórzy rodzice nawet nie wiedzą jak się nazywaja panie wychowawczynie.I to jest przerażające.Uściski :>))

    Polubienie

    1. Masz rację ..przerażające..brak czasu i chęci by poznawać własne dziecko w środowisku w którym w końcu przebywa tak długi czas…poza domem …Uściski i miłego weekendu:)

      Polubienie

  2. Słusznie piszesz. Teraz rodzice tłumaczą się pracą, że ona nie pozwala na bliższe zainteresowanie się szkołą. Praca jako dobro nadrzędne. Ale na takim ustawieniu priorytetów można się niestety przejechać…

    Polubienie

  3. Poruszyłaś samo sedno sprawy. Widzę to samo w szkole u moich dzieci. Jakże często jest tak, że rodzic mający przyjacielskie stosunki ze swoim dzieckiem wie o jego koledze bądź koleżance więcej niż jego mama czy tato. Moje dziewczyny bardzo chętnie, same od siebie informują mnie co było w szkole, opowiadają o koleżankach, kolegach o ich zachowaniach. Prawdę mówiąc może dzięki temu sama rónież jesyem w stanie dostrzec pewne zmiany w moich dzieciach, zauwazyć negatywne zachowanie, wzorce które zaczynają imponować i starać się podszepnąć drogę. Wiadomo, że i tak pójdą swoją, ale czasem jakiś znak pomaga wybrać tę odpowiednią.

    Polubienie

    1. Być zawsze obok, nie prowadzić za rękę ale podać ją i czasami wskazać kierunek…Można tak tylko wtedy jak pieszesz gdy się wie co dziecko mysli, robi jak postepuje….

      Polubienie

        1. Jednak być rodzicem to najważniejsza i najtrudniejsza rola w życiu i nie każdy potarfi się z nia uporać…Myslę ,że każdy popełnia mniejsze lub większe błędy jednak trzeba umieć się do nich przyznać i chcieć je naprawić…

          Polubienie

  4. Zauważyłam, że na wywiadówkach przeważnie są rodzice dobrych uczniów. A obecnie syn uczy się w takiej szkole, ze jest kontakt też listowny. Szkoła informuje o ocenach, zagrożeniach, czy nieobecnościach bądź innych kłopotach za pośrednictwem poczty. Nawet kiedy rodzic jest naprawdę zajety, dowie się o ewentualnych problemach w ten sposób. No już wtedy reakcja musi być.

    Polubienie

    1. I to jest piekne! i powinno być rozpowszechnione , szczególnie w szkołach poza gimnazjalnych, bo tak frekwencja juz jest coraz niższa…Ja myślałam własnie o prywatnej szkole , ktora co 10 dni wysyła telegram z postępami ucznów…ze względu ,ze i odleglośc i Tuska sama choc są dziadkowie na miejscu…jednak Ona wybrała inna szkołe …

      Polubienie

  5. Mysle, ze dotknelas wielkiego problemu…. Dzieci i rodzice…. a wlasciwie brak rodzicow… Niby sa a ich nie ma… a dziecko swoja droga…. a gdzie jakies wskazowki co dobre a co zle???? Bronia zlych zachowan i dziecko ma spaczone poczucie morlanosci…. zero etyki… czegokolwiek…..Nawet spisywanie wypracowan z netu to dla nich zaden problem i nic zlego… a przeciez to kradziez…. Nie rozumiem tego… i chyba nigdy nie zrozumiem… dlaczego… ale wiesz… Sa tacy mlodzi ludzie, na ktorych az przyjemnie spojrzec, posluchac tego co maja do powiedzenia…. popatrzec w te pelne idealow i prawosci oczy…. Sa i dlatego bardzo wierze, ze oni zmienia swiat… ja tez zmieniam… od siebie:-)))

    Polubienie

    1. Wiem Misiu i podziwiam..za to co robisz i ile w tym zapału…Ogolnie nasza młodzież nie jest zła..i dużo winy jest w nas dorosłych…A złe zachowania trzeba karać i wskazywać ten dobry kierunek…mlody człowiek ma prawo do błedu ale za to nie może być chwalony czy tez usprawiedliwany…Każdy musi ponieść konsekwencje swoich zachowań…Jednak to my dorośli powinnismy świecić przykładem…brak autorytetów…to zbyt częste….Uściski:)

      Polubienie

  6. ja chodzę… obowiązkowo… czasem tylko mam problem, bo są obie jednego dnia… więc wtedy latam jak przysłowiowy kot z pęcherzem… i szczerze… już mi to się trochę znudziło… bo jak to facetami zazwyczaj bywa… ciągle coś nie tak… a to frekwencja :((( a to oceny :((( ale chodzę…

    Polubienie

  7. …znam to i ja… już od przedszkola starałam się zawsze być w szkole, na zebraniach, choinkach, wycieczkach – uwielbiałam to, ale nie wszyscy rodzice byli tym zainteresowani…:) Miłego dnia :)))

    Polubienie

  8. a nie zauważyłas,ze najmniej interesują sie własnie ci,którzy powinni?zawsze przychodza rodzice dobrych uczniow,czyzby to miało jakis zwiazek?czyz zainteresownie szkoła dziecka nie idzie scisle w parze z jego wynikami?rodzic olewa zebrania-małolat olewa nauke.Taka prawda.

    Polubienie

  9. czasem rodzice nawet niewiedza o tym ze jest jakies spotkanie w szkole….wiem to z otoczenia gdyz wiekszosc nieinformuje o tym swoich rodzicow.,,,to jednak nieusprawiedliwia do konca tych rodzicow bo przeciez ,mogliby sie pofatygowac we wlasnym zakresie i dowiedziec sie jak sobie radzi pociecha…mysle ze czesto powodem braku zainteresowania jest pogon za pieniadzem zeby tylko zapewnic dobry byt swojemu dziecku..i czesto w tej pogoni zapomina sie o tych najwazniejszych sprawach i dzieciom poswieca sie mniej czasu co potem skutkuje nienajlepiej….ehhhh ta szara rzeczywistosc

    Polubienie

    1. Braku zainteresowania nic nie usprawiedliwia, nieobecnośc w danym, dniu na zebraniu i owszem, bo przeciez różne są sytauacje, ale zawsze taj jak własnie napisałaś można dowiedzieć się we własnym zakresie, wystarczy chcieć 🙂

      Polubienie

  10. Przy dzieciach „dobrze ułożonych”- to pestka, ale w pozostałych przypadkach, gdy tylko rodzicom wydaje się, że wszystko jest „cacy” współczuję w godzinie przebudzenia. Nawet za częsty kontakt ze szkołą popłaca. Trzeba miec rękę „na pulsie”- wiem z doświadczenia.No i miałam tę rękę, gdzie trzeba… i nie żałuję.Pozdrawiam.

    Polubienie

  11. a potem na lekcji wychowawczej, nauczyciel „mowi” do nas, ze nasi rodzice traktuja nas tak jakbysmy byli cudem swiata. czasami nawet dochodzi do tego, ze zarzuca uczniowi (ktory jest posadzany o wagarowanie), ze jego matka go kryje i pozwala mu wagarowac.

    Polubienie

    1. Znam takich rodziców co walczą jak lwy o swoje małe , broniąc , usprawiedliwiając i stale czepiają sie nauczycieli…Ja też usprawiedliwam nieobecnośc Tuśki w liceum ale zawsze gdy mnie uprzedzi ,że na ta godzinę nie pójdzie, a ma na tyle powód bym mogła go zaakceptować..I uważam ,że to jest uczciwe….

      Polubienie

      1. O swoje dzieci też trzeba walczyć z głową! Nie można kryć ich wybryków, bo będzie coraz gorzej, a odpowiedzialności to się nigdy nie nauczą! Znam mamusie, które w ten sposób załatwiły sobie poważne problemy. W szkole podstawowej wszystko tłumaczyły tym, że nauczyciel się zawziął… Jak pojawiły się wagary – wszystko usprawiedliwiały bez mrugnięcia okiem… I gdyby na przykład nie konkretna wychowawczyni w gimnazjum, która poważnie się uparła i nie popuściła – ani synkowi, ani mamie – jeden chłopak miałby małe szanse na skończenie szkoły… A tak uda się i wcale nie z takim tragicznym rezultatem. Bo chłopak wcale głupi nie jest, tylko jak przetestował, że nie musi, to po co…??? ;-DD

        Polubienie

        1. Jak słucham rozmowy rodziców to włos na głowie się jeży , bo to własnie ci mają najwięcej do powiedzenia na temat szkoły czy nauczycieli, ktorych pociechy są na bakier z nauką i zachowaniem…Pewnie,że nie zawsze nauczyciel ma rację i bywają różne konflikty…Wszystko nalezy robić z głową jeśli chodzi o wychowanie dzieci…i nie chować jej gdy cos niedobrego się dzieje…Duże szczęście gdy nauczyciel nie oleje i mimo wszystko poda rekę niesfornemu uczniowi i wyprowadzi z manowcy na prostą drogę…nawet gdy rodzic stoi w poprzek tej drogi..i chwała mu za to;)

          Polubienie

  12. też miałam wywiadówkę…ku mojemu zaskoczeniu było sporo rodziców prawie wszyscy…ale z wcześniejszych doświadczęń pamiętam , że na zebrania chodzili tylko rodzice tzw. dobrych uczniów…niestety…:(……Co się stało Miśkowi?!!

    Polubienie

    1. A nauczyciel wyczekiwał na rodziców rozrabiaków lun słabo się uczących…wiem………………………………………………Misiek ponad miesiac temu miał wypadek, nadal jest w szpiatlu….

      Polubienie

    1. Dziękuję kochana :)))..dopiero dzis i to niedawno wróciłam z miasta z Tuśką bo wczoraj pognałam na Jej wywiadówkę ( 120 km),wieczór i noc spędziłam u Przyjaciólki a dzis córcię zabrałam spod szkoły a po drodze do Miśka i do domu…Ufff…Buziaki :))))

      Polubienie

  13. Sama jestem dzieckiem swojej matki i tak sobie myślę, że ja jestem z nią szczera. Zresztą ona ze mną też. Dziecko to osobna istota, nigdy nie można jej w pełni kontrolować, nigdy być pewnym jakie jest. Ale tak sobie myślę, że dobry kontakt, życie na luzie, bezposredność i nie ciągle krytykowanie pomagają mi i jej.

    Polubienie

    1. Kontrolowanie to co innego niz zainteresowania, przeciez trzeba zaufać , ale rodzić zawsze to zaufanie ma troche ograniczone, podszyte niepokojem…Jednak gdy ma się dobry kontakt, gdy rozmawia sie szczerze na wiele tematów, gdy sie zna środwisko dziecka w którym przebywa poza domem to nie ma później problemów…

      Polubienie

  14. Oj też denerwuje mnie ta frekwencja rodziców :/ Kompletny brak zainteresowania. Wielu znajomych rodziców licealistów mówi „To przecież już nie dziecko. Jego sprawa, co dzieje się w szkole” Straszne… Pozdrawiam weekendowo*

    Polubienie

    1. I budzą się dopiero gdy dzieciak jeden z drugim ma takie kłopoty z którymi sam sobie nie może poradzić…Straszne…ale fakt coraz częstsze…Miłego weekednu:)

      Polubienie

Dodaj komentarz