Zapachniało…

Na co dzień nie jestem otoczona luksusem. Chyba że wygoda nim jest, którą preferuję niezmiennie od lat. W każdej sytuacji i w każdym momencie wybiorę komfort, a co za tym często idzie- praktyczność. Właśnie pozbyłam się wszystkich butów na obcasie wyższym niż 4 cm. Bez żalu. Stały i się tylko kurzyły na pólkach pod sam sufit, każda para z własną historią, bo szpilki proszę ja was, kupowałam nie z miłości do nich, ale z potrzeby chwili, czyli na konkretne okazje. (Miałam jedne, ukochane, w których przetańczyłam niejedną noc, ale po jakimś balu zostawiłam je w taksówce, upojona wyśmienitą muzyką i towarzystwem). No cóż, jestem tym egzemplarzem, który w trampkach czuje się pewniej niż w 8-10-centymetrowych szpilkach. Pozbyłam się też kilku torebek. Uff…

A wieczorem, kiedy słońce już postanowiło pójść na zasłużony odpoczynek, a moje ciało obolałe po intensywnym dniu domagało się relaksu, to wypełniłam wannę po brzegi, zapaliłam lawendową świeczkę, w proteście, że wszystkie (4) krzaczki lawendy nie przezimowały i już raczej nie odbiją… i zanurzyłam się po szyję w pianie…

Lubię zapachy…

W ogrodzie obłędnie pachną czereśnie i wiśnie, zastępując już przekwitające mirabelki. Brzęczenie pszczół jako podkład dla śpiewu ptaków relaksuje, przenosi w zupełnie inny świat. Radości i spokoju.

Za chwilę zapach czereśni zastąpi zapach bzu, a potem przyjdzie ten oczekiwany, intensywny letnich nocy… i ten najbardziej poszukiwany…normalności.

w oczekiwaniu na biały…
…i fioletowy…

Lubię zapachy… ale kiedy stoję w korku z powodów robót drogowych, a w Ceśce opętańczo panoszy się zapach jeszcze ciepłych gołąbków, to muszę otworzyć okno, bo inaczej dostałabym skrętu kiszek. Pewnie towarzyszący im dorsz też cierpiał katusze. No dobra, dorsz był kawałkiem polędwicy 😉

Poluzowują nam po Majówce. I to dość w szybkim tempie. Wprawdzie zajętych covidowych łóżek w szpitalach coraz mniej, jak i respiratorów, ale „pani z kosą” zbiera swoje żniwo… Uważam, że przestrzegając reżimu sanitarnego, to poluzowanie mogłoby nie przynieść wzrostu zakażeń- czwartej fali. Ale nasze społeczeństwo w większości „zapomina się” i tłumnie rzuci się na wszelkie za chwilę dostępne dobro. Rozmawiałam z osobą, która ten sam zawód wykonuje w kraju, jak i w Berlinie. Opowiedziała mi o obostrzeniach u zachodnich sąsiadów, jak pilnie je przestrzega, a w kraju ma głęboko w odwłoku. Ucieszyła się, że we wtorek będą już otwarte galerie handlowe- wreszcie będę mogła sobie pochodzić, popatrzeć… Tak, wyraźnie zaznaczyła, że nie na zakupy. POSZWENDAĆ SIĘ. Mnie najbardziej dziwi zapowiedziany powrót dzieci i młodzieży do szkół. Na kilka czerwcowych tygodni. Gdzie sens? I gdyby ten powrót miał polegać na integracji- wycieczki, pogadanki w plenerze, spotkania z ciekawymi ludźmi w przestrzeni otwartej, to bym temu przyklasnęła. Myślałam, że w swoim rozumowaniu jestem odosobniona, bo nie znam rzeczywistych konsekwencji nauczania zdalnego (Pańcio sobie chwali), gdyż ani ze mnie rodzić dziecka uczącego się, ani nauczycielka. Ale! Okazuje się, że prawie pół miliona uczniów podpisało petycje, że chcą wrócić, ale dopiero we wrześniu. Czy ich głos zostanie usłyszany?

Uśmiechniętej, słonecznej Majówki. Moja będzie jajeczna 😉

41 myśli na temat “Zapachniało…

  1. U moich dzieci już nauczyciele zapowiedzieli, że będą sprawdzać notatki w zeszytach. Smutna ta polska szkoła, mentalność się nie zmieniła. Nikt nie patrzy na potrzeby ucznia.

    Polubienie

  2. Jeśli chodzi o buty na płaskim, mów mi siostro. 😀 Trochę wymuszone ortopedią, a trochę wieloletnim przyzwyczajeniem. A na szpilki lubię (wyłącznie) patrzeć, są piękne. Tego wspomnienia o zgubionych też zazdroszczę…
    Pozdrawiam Twój kwitnący ogród z głębin lockdownu (szkoda tej lawendy…) Mam nadzieję, że od poniedziałku będziemy wolni, co się pewnie okaże dzisiaj koło południa. Oby! Bo już mam serdecznie dość… A we wtorek wybory samorządowe – oby z tego wyszła niespodzianka, bo inaczej kiepsko to widzę. 😦 W przyszłym tygodniu w ogóle dużo ważnych rzeczy będzie się działo, więc uprzejmie proszę o trzymanie kciuków aż do następnego poniedziałku.

    Polubienie

    1. W młodości to ja tylko i wyłącznie, choć posiadałam wtedy a jakże najmodniejsze na koturnie dżinsowe sandałki😀Moja Mam wręcz przeciwnie, nie potrafiła chodzić na obcasie niższym niż 7 cm 🙈 Nawet kapcie musiały być na koturnie. Nie poszłam w jej ślady. Tuśka zaś śmiga i na obcasach i na płasko.
      Ech… gdzie te bale z tamtych lat? I już nie dla mnie przetańczyć całą noc…😟
      To ja trzymam mocno kciuki❣️💚
      Nas też czekają emocje za sprawą Tuśki…

      Polubienie

  3. Przed świętami wydałam wszystkie wyższe niz 6 cm:) , tylko jedne 7,5 zostawiłam z nadzieją, że włożę, gdy męskie ramię obok, bo strasznie mi ich żal:) A wspomnienie o 11 cm , w których tańczyłam na swoim weselu:)! A co najlepsze- wszystkie kozaki miałam na niebotycznych szpilach-a do tego teorię, że najbezpieczniej, bo tę szpilę wbijam w lód i się nie ślizgam:) No teraz bym już tej teorii nie sprawdzała w praktyce, najmniejszy lód mnie paraliżuje:) Po domu tez nadal na koturnie, chociaż 4cm, ale jednak…no ja z tych niskopiennych 165cm,:) Jak dla mnie to te poluzowania zbyt szybkie, chociaz strasznie na nie czekam, ale jak tyle juz czekałam , to jeden miesiąc więcej ni bym przezyła. O powrocie do szkoły mam takie samo zdanie…ale czy ktoś bierze pod uwagę ten głos ludu? Jajeczna majówka mnie intryguje?-Wielkanoc? To tradycyjnie-zdrowych i spokojnych miłych dni!

    Polubienie

    1. Basiu, ja mam 162 (gdzieś mi 2cm ukradli, chyba wraz z czupryną😂). Moja Mam 152 i tak jak Ty, nawet po domu jakieś klapeczki na koturnie. Podziwiam wszystkie osoby, które z gracją chodzą na wysokich obcasach, bo co tu dużo mówić- nogi wyglądają wtedy obłędnie i z klasą!
      Wszyscy czekamy, ale ten optymizm rządzących może źle się skończyć. I nie wierzę w żadne sumienne przestrzeganie. Będąc w niewielkiej galerii handlowej, bo tam się znajduje mój ulubiony sklep z dobrą żywnością, widziałam, że sporo sklepów jest otwartych, choćby z zabawkami. Sama nie bywam w marketach na zakupach, ale u nas-wiem od klientów tychże- nikt nie liczy ile osób wchodzi, a przecież są ograniczenia. O maskach to już nawet nie ma co wspominać, bo jak się zwróci uwagę, to można jeszcze oberwać.
      Tak🙂Dziękuję ślicznie 💕

      Polubienie

      1. Moje 163 cm serdecznie pozdrawiają Twoje 162 i życzą każdemu z osobna Wesołego Jajka!!! 😀 ❤
        O matko, Hiszpanki w szpilkach… ❤ Mój OM latem oczy gubi na ulicach, a nie mam sumienia mu zabronić, bo od oglądania eksponatów to drugim Leonardem i tak nie zostanie. 😀 W dodatku większość ma pięknie wyrzeźbione nogi, widać wyraźnie, że bieganie, rower i pływanie to nie są czynności tylko od wielkiego dzwonu. Za to ta mniejszość przeważnie ma silne płaskostopie. 😛 Nie, nie jestem szlachetna. 😛
        W ramach tego gubienia oczu OM mi opowiadał, że kiedyś przyobserwował na ulicy babcię z wnuczką, na oko 5-6 lat. Mała chyba miała na nogach pierwsze szpilki w życiu, a babcia prowadziła intensywne szkolenie z ich użytkowania. Jak się zaczyna trening w tym wieku, to potem nic dziwnego, że są efekty…

        Polubienie

        1. Ha! Ja uważam, że te centymetry są jak najbardziej fajne! Dzięki ❤️😀
          Kochana, ja trenowałam już w wieku dwóch lat 😂Mam opowiadała, że wyciągałam jej wszystkie szpilki, ustawiałam w rzędzie i każde zakładałam 😀 Mój dziadek dla mnie zamawiał buty szyte na skórzanej podeszwie. Mam kochała buty i miała ich bardzo dużo. Po śmierci, okazało się, że w każdej szafie, w szafkach na obuwie i to w dwóch mieszkaniach plus w domu na wsi. Tyle, że miała małą stopę 35-36.
          Sport i taniec. Flamenco i salsa 🥰
          Sama podziwiam takie piękno, to co się dziwić chłopu 🤪

          Polubienie

          1. Nie powiem, też mam oczy na szypułkach czasem 😀
            Phi, taki trening w butach o 50 numerów za dużych to każda z nas uprawiała.
            A tu były buty dopasowane do nogi i profesjonalistka z 50-letnim doświadczeniem jako wymagająca instruktorka. „Wyprostuj się porządnie i patrz przed siebie, nie na nogi! Nie stawiaj stopy od pięty, tylko od palców, bo buty zniszczysz! Prosto stawiaj stopę, nie skośnie!” Itp. itd.
            W Polsce zdobycie ładnych szpilek na małą stopę to też jest sukces. Coś wiem o tym, bo z moim nr 37 mam niemal największą damską stopę w rodzinie. 😛 Tu się damska numeracja zaczyna od 34 – szaleństwo!!! ❤

            Polubienie

            1. No wię 😉
              Tuśka ma 36-37. Nie wiem jak to jest, ale z wiekiem człowiek maleje a stopa rośnie. Zawsze miałam 38, a teraz częściej kupuję 39. Fakt, są ciut są duże, bo 38,5 byłoby idealne, gdyż mam całe 24,5 cm stóp. A mając je wąskie (teraz to mi często puchną) to mam problem.
              Za każdym pobytem na WK to OM z walizką butów wyjeżdżał.

              Polubienie

              1. Mnie natomiast stopy zanikają. 😀 Miałam 37,5, a teraz 37 bywają luźne… :O
                Największy problem to ma moja najmłodsza, 36, stopa wąska ale bardzo wysoko wysklepiona. Najprościej kupić japonki… 😀 Nawet tutaj miewa problemy.
                Z ostatniej chwili: przedłużyli nam cholerny punktowy lockdown, @#$%&!!! Jeszcze sprawdzam, czy mnie oczy nie mylą…. Szału dostanę! 😦

                Polubienie

              2. Pacz, ile to nerwów z fake newsa😀
                Cieszę się Twoją wolnością.
                Nas pogoda trzyma w domu. Zimno, wieje i co chwilę pada. I tak ma być przez kilka dni.

                Polubienie

              3. Ale to w sumie pocieszające, że rodowici Hiszpanie też się zgubili, jak szef Wydziału Zdrowia pluł tymi nazwami dzielnic zamykanych / otwieranych jak pestkami czereśni. 😀
                U nas od poniedziałku zapowiadają tydzień pogody jak drut. ❤ Pojadę WSZĘDZIE!!! 😀 😀
                A póki co, pogoda kwietniowo niezdecydowana. Najładniejsza wieczorami, jak słońce już zdoła odparować wszystko z nieba i ziemi. 🙂

                Polubienie

  4. Przyznam szczerze, że ja też wolę trampki od szpilek… 🙂 🙂 Wiśnie jeszcze nie kwitną, ale moja czereśnia powoli bieli się kwiatkami i niedługo pszczoły będą miały co robić 🙂 Nawet mimo pandemii w tej wiośnie znajdujemy piękno 🙂

    Polubienie

  5. Chciałabym umieć pozbywać się rzeczy, ale jest mi trudno wyrzucać. Wydaje mi się, jakbym robiła przykrość albo krzywdę jakiemuś bytowi. A jak coś się wiąże z jakimś wspomnieniem, to w dodatku czuję, że wyrzucając tracę coś na zawsze…
    Zaczęłam pisać komentarz, a on niechcący przerodził się w post u mnie w blogu 🙂

    Polubienie

      1. Z ubraniami też mam w miarę łatwo, gdy wiem, że komuś posłużą. Albo gdy się już nie nadają – ubrania mogę wyrzucić, ale już stare zabawki, zdekompletowane puzzle czy inne podobne, wtedy jest problem.

        Polubienie

        1. Po moich dzieciach już dawno powydawane po znajomych, ale po Pańciu, mimo iż nie było długo w planach Zońci, wszystkie zabawki u się zachowałam. Nawet puzzle okazały się w komplecie😀I dwa nocniki😂
          To są plusy domu, jest gdzie przechowywać.

          Polubienie

  6. Zazdroszczę ogrodu. 😍 Od wczorajszego wieczora już jestem w domku. Słaba jak niemowlak, ale, po raz pierwszy od dwóch tygodni przespałam całe cztery godziny. 😍 Po domu poruszam się o kulach, bo za dużo zjechałam. Jeszcze zdjęcie szwów po odbarczeniu odmy. Na szczęście nie było powikłań przy zdejmowaniu centralnego wkłucia.
    Pozdrawiam i przytulam🍀😍😘

    Polubione przez 1 osoba

    1. To ja Cię mocno tulę i niezmiernie się cieszę, że jesteś w domu. Odzyskuj siły i zdrowie💚❤️
      Dobrze jest mieć gdzie wyjść i pochodzić bądź przysiąść bez maseczki😀Rok temu, wiosną, musiałam jeździć na ranczo do lasu- niby tylko ok. 15 km, ale zawsze to wyprawa. No i zamiast betonu wokół (z okien) mam wszelkiej maści zieleninę. Nawet to, że baaardzo zimna ta wiosna, to rekompensuje mi to widok- każdego dnia coraz bardziej zielony, kwitnący i pachnący.
      Ściskam mocno 😘😘

      Polubienie

      1. Nie dam rady jeszcze sama zejść po schodach z trzeciego piętra, ale wyprawy, ubierając się ciepło robię na balkon i po prostu stoję tam po parę minut. Niestety, nie mam na czym tam usiąść, bo wyrzuciłam krzesełka, a nowe dopiero zamierzałam kupić. Byle do przodu. 🙂

        Polubienie

  7. Weszłam przez przypadek ale chyba zostanę. Bardzo ciekawie piszesz. Ja też kocham lawendę i właśnie skończyła mi się świeczka o tym zapachu. Wiosna to piękna pora roku tylko nie cieszy bo zimno i mało słoneczka. Ja uważam, że zbyt szybko to poluzowali. Moim zdaniem najpierw powinni otworzyć restauracje a potem dopiero reszta. No a dzieci – wiesz to trudny temat, szkoda mi tych milusińskich, tyle stracili. Choć fakt, koniec roku i tak tuż tuż.
    Pozdrawiam cieplutko i w wolnej chwili do siebie zapraszam:-)

    Polubienie

  8. Kochana
    I ja porządek zrobiłam z butami, tymi wysokimi. Niektóre niechodzone, bo kupione na tzw. zapas, a nuż okazja będzie. A później haluksy, stopy wszerz się powiększyły i klops!
    Część dałam znajomej, a część sprzedała mi koleżanka.
    Teraz mam niewiele butów, za to wygodne😉
    Lubię zapachy: kwiatów, potraw, chleba, ciasta drożdżowego (właśnie się piecze z owocami i kruszonką), świec, kosmetyków, itp, itd…
    Dlaczego jajeczny?🤔
    Pozdrawiam cieplutko, zdrówka życząc, pogody ducha, uśmiechu oraz słoneczka🌞🌼💛😍🍩☕😃

    Polubienie

    1. U mnie powodem jest inna przypadłość- neuropatia, która powoduje, że nie czuję dobrze gruntu pod stopami, więc jak już upaść to nie z wysokości😉
      Oooo zapach chleba🥰
      Mamy drugą Wielkanoc- raz na kilka lat przypada w tym samym terminie.
      Moc zdrowia i serdeczności dla Cię🌷🌷💚

      Polubienie

  9. Gutek w dalszym ciągu na wyjeździe. Wróci do mnie, gdy będę mogła w miarę swobodnie, wejść choć dwa razy dziennie po schodach na to trzecie piętro. 😘

    Polubienie

Dodaj odpowiedź do izasz Anuluj pisanie odpowiedzi