Kasza kontra korona…

W pięknym nowoczesnym budynku niedawno powstałym na miejscu starego domu towarowego w DM, w samym centrum miasta, oprócz części hotelowej, biurowej i usługowej, otworzono supermarket- nie pierwszy zresztą, a bodajże 15. tej sieci. Widziałam zdjęcia z dnia otwarcia, a na nich tłumy ludzi, jakby co najmniej rozdawano tam towar za darmo. Co tam szalejąca grypa, która zabiła u nas już ponad 20 osób, w tym również dzieci, co tam jakiś wirus, korona nawet… Żądza promocji wzięła górę nad rozsądkiem. Nie pierwszy raz zresztą. Jedni przyszli z ciekawości (jakby w kolejnych dniach sklep miał ulec jakiejkolwiek zmianie), inni dorwać łopatkę wieprzową po obniżonej cenie. Pierwsi zaś mogli liczyć na kawę serwowaną przez baristę, do której był tort i croissanty. Noszzz rozpusta! 😉 Specjalne promocje mają trwać do 14 marca, więc tym bardziej te tłumy dziwią. Może to z tęsknoty by jak drzewiej bywało postać sobie w kolejce i przeżyć dreszczyk emocji? Ha! Oby tylko później przeżyć tę niepotrzebną brawurę ;p

Przeżyliśmy upadek Pańcia z hulajnogi: trzy szwy, zdarta twarz, i lekko ruszający się ząb. Lekarz, szpital, został jeszcze dentysta. Tuśka nie zdążyła ochłonąć po wyczerpującej rozmowie kwalifikacyjnej, a tu kolejne emocje. Nadchodzą zmiany. Jeszcze nie została postawiona kropka nad i, ale bitwa została wygrana i decyzja należy do wygranego, a raczej wygranej. Kropka zależy od zaproponowanych warunków, ale powrót z tarczą jest właściwie przesądzony. Była najlepsza.