Woda…

Upalny dzień…żar płynący z bezchmurnego nieba…temperatura w cieniu ponad 30 -stopni…Jeden skok do wody…Już nie wypłynął…szok termiczny, serce nie wytrzymało. Młody 21-letni chłopak stracił życie…Kolejny raz woda kogoś zabrała. Co roku w wakacje w taki sposób ktoś traci życie lub zostaje kaleką. Ale gdy dzieje się to tak blisko, gdy zna się tego kogoś, to tragedia bardziej dotyka…

Od trzech lat Tuśka już sama jeździ nad wodę…dość niebezpieczną, bo od razu jest głęboko. Spotyka się tam cała młodzież. Dobrze pływa i wiem, że nie szarżuje ale też zdaję sobie sprawę, jak potrafią się wygłupiać…Misiek od tego roku też jeździ sam, ale z drugiej strony gdzie jest bardziej bezpiecznie. Mimo tego zawsze jakiś niepokój jest w sercu…No, ale przecież im nie zabronię…

Pogoda się popsuła, ochłodziło się, ale to nam nie przeszkadza wyruszyć nad morze. Gdzie? Nie wiem jeszcze, wsiadamy do samochodu, pakujemy dobre humory i wyruszamy tam, gdzie nas oczy poniosą, a zatrzymamy się tam, gdzie zorganizujemy jakiś nocleg. Jak to moja Przyjaciółka powiedziała drugiej, gdy ta wspomniała, że dobrze byłoby się opalić…”a od czego są solaria ” ;)). Ważne, by pobyć razem, poczuć morski piasek pod stopami, wiatr we włosach…ten cudowny zapach…