Kilka dni temu trafiłam na program o cukrze i jego szkodliwości. Niby wiadomo, że nadmierne spożywanie jest szkodliwe, ale nie zdajemy sobie sprawę jak bardzo, i jak dużo go spożywamy, nawet wtedy, gdy ograniczamy spożycie słodyczy. Przez lata prowadzono wojnę naukowo-marketingową pomiędzy cukrem a tłuszczem zwierzęcym- co jest bardziej szkodliwe, a co mniej. Wypowiadali się naukowcy sponsorowani przez koncerny spożywcze, i w tej wojnie, wygrał tłuszcz, jako ten bardziej szkodliwy. Od tego czasu, w produkcji wielu produktów zmniejszono zawartość tłuszczu w składnikach, za to aby polepszyć smak, dodano…cukier. Dziś jak poczytamy skład na opakowaniach przeróżnych produktów, to cukier tak właściwie jest wszędzie, choć występuje pod różnym nazewnictwem: fruktoza, glukoza, sacharoza, syrop kukurydziany, syrop z agawy, melasa, syrop ryżowy, dekstroza, koncentrat soków owocowych…
Również w owocach!
Owoce jednak są uznawane za zdrowsze i bezpieczniejsze, choć w tym programie zalecano je jeść w całości, gdyż szklanka soku to tak naprawdę kilka owoców, więc i spożycie cukrów większe. W każdym razie, w owocach ogólnie jest mniej cukru, który związany jest z błonnikiem; owoce posiadają też witaminy, potas i fitozwiązki.
Program emitowany był dość późno ( może to jakaś powtórka), w każdym razie nie dotrwałam do końca bo mi się oczy zamykały, ale zasypiałam z postanowieniem, że muszę w końcu ograniczyć spożywanie słodyczy. Nie ma że to i tamto! I nie przestraszyły mnie liczne komplikacje związane z nadmiarem spożywania cukru, typu: otyłość, nadciśnienie, cukrzyca, choroby układu krążenia… W końcu nawet skorupiak mnie nie powstrzymał przed pałaszowaniem słodkości…bo jestem uzależniona! Więc, co?
Demencja i choroba Alzheimera oraz negatywny wpływ na jelita i powiązaną z tym odporność.
No proszę państwa, ja już zapominam- co mnie wkurza- i nie chodzi tu o to, że przy okazji się nachodzę, bo w końcu ruch to zdrowie. Nie o takie zapominanie mi chodzi, które można zrzucić na roztrzepanie. Słowa i treści zapominam! No przecież nie mogę dopuścić do tego, że jak już mi się uda tej starości dożyć, to nawet nie będę o tym wiedziała. No! No i ta odporność, z która u mnie z wiadomych przyczyn jest taka a nie inna, też do mnie przemówiła…
Taa…
I przyszedł piątek i ciasto w przedszkolu z okazji wiadomego dnia, potem sobota i tort w domu, w niedziele u Teściowej ciasto Rodzinnej i na wieczór od Pańcia ciasto z galaretką i malinami. Każde ciasto z galaretką i owocami działa na mnie jak magnes, więc jeszcze dziś dojadam do kawy.
Za moment urodziny Pańcia i oczywiście tort.
Świadomość jest, konsekwencji brak. I tak od lat.
Za to ostatnio konsekwentnie truję OM głowę, żeby nie zapełniał szuflady słodyczami. I nawet nie ze względu na mnie, ale na niego i Pańcia. Och, przynosi też do domu owoce, w ilości hurtowej, ale jak im pod nos nie podetknę, to sami nie wezmą, mimo że są na widoku i można się o nie potknąć…dosłownie…
***
Dzwoni telefon, na wyświetlaczu numer, którego nie kojarzę, odbieram i słyszę bez żadnego powitania: Roksi gdzie jesteś bo mam dla ciebie…i w tym momencie słyszę, a właściwie nie dosłyszę, więc przerywam i się pytam: czekaj, czekaj, co masz?- w głowie myśl, że to wujek- głos podobny- i może przyjechał do domu wiejskiego rodziców i coś ma dla mnie od Mam. Paczkę opłaconą mam i pytam się gdzie ci ją zostawić… No i wszystko jasne- kurier! Oprócz tego kto zacz, a zachowywał się jakby mnie znał. Powiedziałam gdzie, no to pa, pa, i tyle. Nie zdążyłam zapytać…Noszzz nie lubię jak ktoś się nie przedstawia!
A co do poczty elektronicznej, to ta blogowa mi szaleje, wrzucając emilki i komentarze według uznania: raz do spamu raz do odebranych i nie ma w tym żadnego schematu. Za to wszystkie komunikaty WodrPressa lądują w spamie. Najczęściej odczytuje je z dużym poślizgiem, za to zmniejszmy zrozumieniem ( chyba). W każdym razie mam nadzieję, że blog nie zniknie, nie zostanie zablokowany, bo czegoś tam nie doczytałam, czyli nie zrozumiałam z angielskiego na nasze. Jak na razie, wiem tylko, że proponują mi co chwilę jakieś opłaty za…więcej gigabajtów, lepszą promocją i takie tam…No promować się za pieniądze to ja na pewno nie będę. Mnie wystarczy to co jest i sam fakt, że to moje miejsce jest wciąż przez Was odwiedzane i czytane. Dziękuję!
Miłego dnia!
U nas słoneczko i plusowa temperatura, więc taki obrazek to już wspomnienie…
Cukier uzaleznia, sama wiem doskoale jak bardzo! A ciasto te ze zdjećia… mniam 😀
PolubieniePolubienie
No ja jestem uzależniona…
Pochłonęłam ostatni kawałek …ufff 😀
A zaraz będę smażyć naleśniki, dla Pańcia, który dziś nie poszedł do przedszkola…
PolubieniePolubienie
No jem te słodycze! Jak opętana- w weekend 😀 Już mi gorzej chyba nie będzie ;P
Ale owoców też jem sporo! Właśnie ostatnio w hurtowych ilościach pochłaniam mandarynki 😀
Mi też te wordpressowe komunikaty wpadają w różne miejsca w skrzynce, ale nie za bardzo je czytam 😀
PolubieniePolubienie
Ło jesssssuuuu i jeszcze się nie z tego konta co trzeba wpisałam 😀
PolubieniePolubienie
oj tam, oj tam, przecież wiem, że Ty to Ty :DDD
PolubieniePolubienie
Gorzej penie nie ale mogłoby lepie?
Jak tam badania? bo trzymam kciuki!
no ja się wkurzyłam jak korespondencja zaczęła mi wpadać! Ktoś czeka na moją odpowiedzieć, a ja nie wiem, że emilkę dostałam, no! Szczególnie, że ja na pocztę blogową rzadko zaglądam, ale już teraz raz dziennie obowiązkowo- staram się.
PolubieniePolubienie
Przeskanowałam mózg- opis na koniec tygodnia, maksymalnie w poniedziałek. Zbadali mi pole widzenia i mam na obrzeżach jakieś braki 😉 Dlatego czasem nie widzę pod pewnym kątem rzeczy. A reszta- czyli zderzanie ze ścianą, łapanie przedmiotów, których w rzeczywistości nie łapię , bo są dużo dalej to już sprawka błędnika 😉
PolubieniePolubienie
I jest jakaś recepta na te braki? Może czasem lepiej nie widzieć wszystkiego, szczególnie” pod kątem”, bo wtedy żyje się spokojniej ;p
Sprawcę to już znasz od jakiegoś czasu, pytanie, czy potrafią się z nim rozprawić?
PolubieniePolubienie
Recepty na braki nie ma . Podobno przez wadę wzroku akomodacja siada mi szybciej. Ale masz rację – czasem lepiej czegoś nie widzieć! I od razu lżej się żyje 😀
PolubieniePolubienie
To niefajnie. Pozostaje utrzymać wadę wzroku w ryzach…
PolubieniePolubienie
Kochana!
A ja cukru mam zawsze niedobór. Dlatego, ze od zawsze nie lubię słodkości.
Co do „mody”, co zdrowe, a co nie, to wszystko zbyt często się zmienia.
Podobno, to nasz organizm sygnalizuje, czego nam w danej chwili potrzeba. Oczywiście w rozsądnych ilościach. Nadużywanie czegokolwiek szkodzi, to wiadomo.
Zdrówka życzę i pogody ducha na kolejne dni:)
PolubieniePolubienie
Jak ja bym chciała tak naturalnie nie lubić, życie byłoby prostsze 😉
To prawda, szczególnie, że za tą zmianą stoją duże pieniądze. Ja teraz trzymam się wersji, że dwie kawy dziennie to półgodzinny dodane do długości życia :DDD
Dziękuję i wzajemnie! Dobrego, skutecznego czasu w sanatorium!
PolubieniePolubienie
Zaczęłam dietę z dietetyczką , cukier- tylko z owoców,warzyw, ew..dżem niskosłodzony. I dowiedziałam się , że owoce najpóźniej do 16, bo potem cos tam nie pasuje w jelitach.Trzymam sie tego i pieknie znika mi tłuszcz z brzucha:).Ale w Dzień babci zjadłam kawałek torcika:)
PolubieniePolubienie
W takim dniu to rozgrzeszenie musi być! :))
Powodzenia i wytrwałości życzę!
Okazuje się, że nie ma tzw dobrego cukru, bo ten z owoców w naszym żołądku tak samo się przetwarza jak ten biały.
Gdybym od tych słodkości tyła w zastraszającym tempie to może bym skuteczniej ograniczała, nie wiem.
W każdym razie postaram się! Kolejny raz. Ale z klauzurą na odpuszczanie sobie przy różnych radosnych okolicznościach 😉 No bo jak tu nie zjeść urodzinowego torcika czy ciasta z okazji Dnia Babci??? ;D
PolubieniePolubienie
Ja nie piekę od wieków, bo dopóki moje dziewczyny były w domu, to usiłowałam je uratować przed otyłością (z kiepskim skutkiem), a potem to już pieczenie całej blachy ciasta dla dwóch osób byłoby zwykłą głupotą. Jak mam ochotę (raz na tydzień, z grubsza), to sobie kupię JEDEN kawałek ciasta – i wystarczy. Tym bardziej, że wszyscy kochamy owoce i ta skrzyneczka z Twojej fotki to długo by nie przetrwała. 🙂
A przed Alzheimerem to ponoć chroni wielojęzyczność, więc aż tak bardzo się nie boję. 🙂 Jak się okazuje, dalej jestem w stanie skutecznie przyswajać nowy język – nie jest źle. 🙂
PolubieniePolubienie
Ja nie piekę od zawsze- kiedy to już na swoim upiekłam babkę, która wyrosła na 1.5cm ;D Jak jeszcze w czasie szkolnym upiekłyśmy z Mam murzynka z zakalcem, którego dało się zjeść, to miałam jakieś zapędy, że może przełamię złą rodzinną passę- nic z tego! Ale domowe ciasta uwielbiam!- cudze ;p
te mandarynki są słodziutkie, soczyste i przepyszne, tylko że mają cienką skórkę, którą źle się obiera- ręce całe w soku! Inaczej pewnie też szybciej by znikały, ale hrabiostwo czeka, aż im pod nos obrane podsunę! 😉
To ja jestem bez szans, bo mnie nauka j.obcych zawsze szła topornie, i zwalam to na brak słuchu. Szkolna znajomość angielskiego, rosyjskiego i domowa ukraińskiego i łemkowskiego, z tym że lepiej w czytaniu ( rozumieniu) niż w mowie. I zawsze zazdraszczam tym, co łatwo sobie przyswajają.
PolubieniePolubienie
Ja z kolei słyszałam, że alzheimer jest w genach, więc cukierniczką pod tym kątem się nie przejmuję. 😛
Za to pod kątem masy już tak, bo mi niewygodnie, a przy tarczycy metabolizm jest kijowy jakiś.
Ale zauważyłam, że ostatnio mnie tak nie ciągnie bardzo do słodyczy.
PolubieniePolubienie
W genach to mamy wiele chorób, niestety.
Tarczyca lubi namieszać, jak nie w jedną to w drugą stronę. Co byśmy nie powiedziały, to cukier jest zuo, ale jakie za to pyszne ;pp i od stresujące 😉
PolubieniePolubienie
Na mnie ostatnio „uprzyjemniająco” działają orzeszki solone ;P A sól nie lepsza, orzechy kaloryczne, więc d mi rośnie ;P
PolubieniePolubienie
Orzeszki ziemne jem w chrupiącej panierce i potrafię zjeść całe duże opakowanie w ciągu dnia…Laskowe w czekoladzie, ale jem też nerkowce, pistacje, brazylijskie…ech…Lubię, a kaloriami się nie przejmuję, bo mówią, ze są zdrowe ;p
PolubieniePolubienie
Znam taką, co uporczywie pyta: „No ale powiedz, widziałaś kiedyś jakąś kalorię? Bo ja nigdy…” 😀
Orzechy wszelkie – TAK, migdały prażone – omniomom, kasztany… ślinotok. Zwykle w postaci prażonej albo naturalnej, bez soli, czekolady itp.
Ale jak młoda była tu ostatnio, odkryłyśmy w Carrefourze (i tylko tam!) prażone pistacje w mlecznej czekoladzie. O matko… Jak dobrze, że do Carrefoura mamy tak daleko… 😀
PolubieniePolubienie
Prażone- oj tak!
na samą myśl o pistacjach w mlecznej czekoladzie cieknie mi ślinka!!!:D
PolubieniePolubienie
Od lat cukier może dla mnie nie istnieć. Czekolada, cukierki, batoniki i co tam jeszcze produkują – też są mi obojętne. Niestety, na widok ciasta dostaję ślinotoku. Wracając z miasta do domu mijam cukiernię i aby do niej nie wejść, przechodzę na drugą stronę ulicy. A wszystko przez wysoki poziom cholesterolu.
😘
PolubieniePolubienie
Niestety, biały cukier też może dla mnie nie istnieć i nawet takiego nie mam w domu, nawet dla słodzących gości: miód, cukier trzcinowy bądź brzozowy. Sama nie słodzę, ale OM tak, choć już dużo mniej niż kiedyś; nie piekę, rzadko dodaję do jakieś potrawy. Niestety oprócz ciasta, lubię czekolady (z orzechami), pralinki, a nawet kwaśne żelki…lody!!! Dziś sukces, bo oprócz ciasta nic więcej słodkiego nie wzięłam do ust. Taki głód na słodkie najczęściej mnie dopada wieczorem. A w domu dużo tego… Sama zakupiłam kulki marcepanowe, bo lubię. Ech…
PolubieniePolubienie
Z tą świadomością i konsekwencją, mam zupełnie tak samo… Tzn, mam coś tej konsekwencji… CZASAMI. Na max kilka dni… xD Ale jakoś udało mi się 15kg zrzucić, choć sposobem dość kontrowersyjnym dla niektórych. 😛
PolubieniePolubienie
Oooo to ja jestem ciekawa tego sposobu! Zdradź jak możesz, bo może komuś się przyda???
Z wagą nie miałam/nie mam problemu, co nie znaczy, że od czasu do czasu nie przybierałam góra 2-3 kg, ale jak już tylko czułam, że ciasno mi w spodniach, to właśnie ograniczałam słodkości na 2-3 tygodnie i to dawało efekt. Jestem zwolenniczką regularnych posiłku i jedzenia tego na co się ma ochot-, to znaczy uważam, że regularność daje większe efekty, niż liczenie kalorii.
PolubieniePolubienie
byłam uzalezniona kilkadziesiat lat
chorobie zawdzięczam, że rzuciłam cukier i praktycznie nie jem ciast, czekolad, słodyczy
mam nadzieje, że to mi słuzy:))
PolubieniePolubienie
ja wciąż jestem, choć na pewno jem dużo mniej niż kiedyś, ale też na pewno wciąż za dużo.
i wiem, że mi to nie służy :((
nie słodziłam jeszcze przed skorupiakiem, a pepsi to tylko w czasie chemii mi się chciało, nie piję gazowanych słodkich napojów…ale czekoladki, lody, ciasta….nie potrafię się oprzeć.
PolubieniePolubienie
ja też nie słodziłam kawy ani herbaty
ani słodich napojów
ale ciasta
ciasteczka
żelki
pianki
czekolady
lody
brrr
wszystko!!
PolubieniePolubienie
ptasie mleczka
o ranciu, od samego czytania mam chcice! ;p
Podziwiam, że teraz potrafisz się oprzeć pokusie.
PolubieniePolubienie
sama w to nie wierzę ale ja naprawdę jadłam hekatony cukru
i tyle to można zrobić dla swojego zdrowia, cnie?
PolubieniePolubienie
hmmm….no można, można…i cholewka aż mi głupio, bo powinnam też! no! się postarać! a nie tylko innych podziwiać ;p
PolubieniePolubienie
Mialam juz opanowane niejedzenie slodyczy i wszystko popsulam przez Swieta, mam taka kolezanke ktora kocha slodycze, wiec postanowilam jej kupic duzo i najlepszej jakosci, tak zaszalalam ze zal mi sie zrobilo ze ja nie bede tych cudnosci jesc, wiec kupowalam podwojnie i tak wrocilam do slodyczy.
PolubieniePolubienie
ale jak to? wróciłaś już tak, że teraz też jesz, czy tylko to był świątecznych wyskok?
też miałam dłuższe i krótsze okrasy niejedzenia, ale ciasto domowe a i z cukierni zawsze potrafiło mnie skusić.
Ja jestem u LP, na zapowiedzianej kawie, czyli dzień wcześniej piszę, że będę, to zawsze stawia przede mną ciasto, ciasteczka, słodycze i sama skubana nie tknie ;)) Nie, że w ogóle nie jada, ale bardzo, bardzo rzadko.
PolubieniePolubienie
Kupilam tak duzo ze ciagle jem, mam jeszcze dwa pudelka czekoladek z czeresnia w koniaku, dobrej jakosci czekoladki nie psuja sie, zakupy tych slodyczy sprawialy mi radosc, przed swietami bylo duzo nowosci z calego swiata, chcialam oszolomic kolezanke i przy okazji siebie.
PolubieniePolubienie
ha, ha…no to Cię doskonale rozumiem :)))
PolubieniePolubienie
i cóż ja mogę napisać, w powyższych okolicznościach? Też, chociaż mi nie wolno, czasami grzeszę „na słodko”. I co z tego, że nie cukier i nie czekoladki idą przeważnie w ruch? Indeks glikemiczny węglowodanów zapiera oddech. Jakoś trzeba to przeżyć i najlepiej jak najdłużej. Pozdrawiam Ciebie i pozostałych. blogowych łasuchów.
PolubieniePolubienie
sporo nas- tych łasuchów 😉
ech,
no ja te węglowodany też pochłaniam: przecież ja makaronowa i pierogowa. A dziś wprawdzie żadnej czekoladki czy ciasteczka do kawy, ale za to pochłonęłam trzy naleśniki z dżemem malinowym roboty mojej przyjaciółki 😀
Serdeczności 🙂
PolubieniePolubienie
🙂 Mogę i ja się pochwalić w tym temacie, bo nie słodzę niczego od prawie 35 lat, ale za to dla odmiany uwielbiam wszelkiego typu czekolady nadziewane, bezy suche i z kremem, plus wszystko, co jest z bitą śmietaną. 🙂
Dziś wreszcie dojechałam po Mamy wyniki do szpitala i zaczęła się polka… Szukane były przez prawie godzinę, zanim wpadła na pomysł sekretarka na oddziale, żeby sprawdzić Mamy kartę operacyjną, a tam okazało się, że żadnych wycinków nie pobierano, tylko sierota stażystka, nie patrząc w kartę operacyjną poleciała tekstem, wycinki pobrane, wyniki za 6 – 8 tygodni. Miała szczęście, że dziś nie byłam w nastroju do awantury. Jeszcze przezornie upewniłyśmy się z sekretarką u lekarza, który Mamę operował i odetchnęłam z ulgą, bo skoro poprzednie wyniki były dobre, a pole zabiegowe czyste, to nie widział sensu pobierać ponownie wycinków do badań. Czyli wszystko jest dobrze…:-) 🙂 🙂
PolubieniePolubienie
Ufff … dobrze, że jest dobrze!!! 🙂 Tylko niepotrzebny ten czas oczekiwania, który zawsze niesie w sobie jakiś niepokój. Ech… brak słów!
No to się radujemy!!!
U nas dziś też dobre wieści, bo Tuśkowe węzły są czyste! 🙂
Za bitą nie przepadam, ale bardzo lubię tort bezowy od Sowy- pieruńsko słodki!!! Czekoladki, pralinki nadziewane…och, ach, pyszniutkie są!
PolubieniePolubienie