Medycznie…

Tuśka za tydzień ma usg. i już wstępne ustalenia, że do poradni ma się zgłaszać co trzy  miesiące przez kolejne dwa lata. Poradnia Onkologiczna w nowym budynku kliniki mieści się zaraz obok  Poradni Genetycznej, która została przeniesiona z kliniki nr2, tam, gdzie istniała od samego początku. Poradnię przeniesiono, ale naszą teczkę (naszą, bo pod tym samym numerem, w tej samej teczce są wyniki moje, Mam i Tuśki) nie. Nie wiem, czy jako weterankę jedną z pierwszych), czy z całkiem innych względów, ale wygląda na to, że będziemy „obsługiwane” na starych śmieciach. Dla mnie to akurat dobrze, bo z racji mojego obecnego skorupiaka bywam w klinice co najmniej raz w miesiącu, więc jakby co, to  Genetykę mam pod ręką. Z tym obsługiwaniem też nie tak do końca, bo po raz pierwszy od 1999 roku, odkąd jestem ich pacjentką, skończyły się im limity!!!  Tuśka mówiła, że sami są w szoku. Szok szokiem, ale to znaczy, że naprawdę dzieje się źle, jeśli coś, co do tej pory funkcjonowało bez zrzutu i tak jak powinno, nagle z powodu pieniędzy przestaje. Tuśka już w październiku powinna dostać zaproszenie na badania, bo akurat w tym miesiącu mija rok, a nie dobijała się, bo oprócz wizyty na zaproszenie, robi badania pomiędzy, czyli raz na pół roku. Będąc jednak obok, nie omieszkała zapytać się, dlaczego jej nie wezwali. Ano dlatego, że właśnie w październiku skończyły się im limity.

Źle się dzieje i wątpię, żeby w najbliższych latach nastąpiła znacząca poprawa. Nie da się tak szybko naprawić kilkudziesięciu lat zaniedbań. Co chwilę słychać o groźbie zamknięcia kolejnych oddziałów, bo nie ma lekarzy. I nie z powodu wypowiedzenia pracy w nadgodzinach- po prostu brak kadry, brak chętnych, nawet przy zaoferowaniu godziwej płacy.  A tam, gdzie są, to sztuczne limity nałożone przez NFZ uniemożliwiają pacjentom wykonania badań.

 

OM był na komisji zusowskiej, kolejnej o przedłużenie zasiłku rehabilitacyjnego. Jesteśmy ciekawi, jak zdecyduje ZUS, bo lekarz orzecznik- kolejny- stwierdził, że nie ma szans, aby ręka wróciła do normalnego wyprostu, i nie ma sensu innej rehabilitacji, niż tej  w specjalistycznym ośrodku. OM zwierzył się, że chce wykupić ćwiczenia u rehabilitanta w ŚM, ale lekarz orzecznik odradził, mówiąc, że takie ćwiczenia nie spowodują poprawy. Nawet to ostatnie sanatorium, w którym był, nie do końca było odpowiednie, bo np. nie było basenu i w związku z tym odpowiednich ćwiczeń.  Dlatego   uzyskany wyprost po powrocie się szybko zmniejszył. Podejrzewamy, że to będzie koniec leczenia z uwzględnieniem niepełnosprawności, i z ewentualną możliwością ubiegania się o sanatorium w przyszłości. Oby dalekiej 😉 Nawet nie chcę myśleć, że może znowu dostać z dnia na dzień sanatorium!!! :DDD To byłby ewenement chyba na skalę tego kraju, żeby trzeci raz  w ciągu roku a właściwie pół roku, wyjechać do sanatorium  na koszt ZUS-u ;ppp

 

Według Tuśki dziadek uparł się leczyć na koszt NFZ-tu- tak zrozumiała babcię, jak ta relacjonowała jej pierepałki dziadka ze służbą zdrowia- i oznajmiła mi, że tylko ja mogę wpłynąć na dziadka, czytaj wybić mu to z głowy, bo tylko mnie się posłucha, co poparł OM, który się przysłuchiwał. Nie dali mi nic powiedzieć  jak próbowałam wyjaśnić, że coś mi tu nie gra, bo przecież rozmawiałam i z Mam i z Tatą. Znając roztrzepanie Tuśki i chaotyczne relacje Mam, często odbiegające od brzegu,  sięgające historii  sprzed wieku, a na pewno  co najmniej ostatniego półwiecza, gdy coś relacjonuje  szczególnie na temat własnego męża , stwierdziłam, że od razu zadzwonię i wyjaśnię sprawę. Rodzicielka o dziwo odebrała telefon, będąc na zakupach w sklepie. O dziwo, bo najczęściej jak wychodzi gdziekolwiek, to komórkę zostawia w domu. A nawet jak zdarzy jej się wziąć, to i tak nie odbiera. Nie okazując jednak zdziwienia, zapytałam się, czy Tata zrobił badania. No przecież dostał leki, to zrobił– usłyszałam zdziwiony głos Mam. Oczywiście zaczął je brać dopiero od tego poniedziałku, robiąc jeszcze sobie wolny weekend…co wiedziałam, bo przecież właśnie w poniedziałek ostatni raz rozmawiałam z Mam, ale Tuśka była tak zdenerwowana na dziadka, że przez momencik pomyślałam, że może to ja czegoś nie ogarniam…ech…Zwariuję z nimi! A jak jej o tym powiedziałam, to i tak usłyszałam, że dziadkowi pouczająca gadka nie zaszkodzi.

A dziś, a raczej  wczorajszy wtorek-nie potworek- przywitał mnie takim widokiem 🙂  Zdjęcie telefonem i przez okienną szybę…na prędko z obawy, że zaraz obrazek zniknie…

IMG_1756

Marna ta zima u nas, ale mnie to wcale nie martwi, bo i takie niewielkie coś potrafi utrudnić życie,  o czym przekonał się OM wracając nocą z ŚM w czasie dwa razy dłuższym niż normalnie.   Więcej zdjęć TU 🙂

Jakaś ta zima taka czarno-biała, szara.

Obejrzałam dziś (wczoraj) program „Czarno na białym”, w którym m.in. pokazano Centrum Onkologii w Bydgoszczy jako przykład najlepiej funkcjonującej placówki medycznej w kraju- bez długów, bez braków kadrowych. Byłam w Bydgoszczy dwa razy na badaniu PET i pamiętam jak mnie miło zaskoczyło profesjonalne i empatyczne podejście do pacjenta oraz przede wszystkim bez zarzutu rozwiązanie logistyczne przyjęcia na badanie, tak, że pacjent nie ma wrażenia, że jest zlewany a jego czas marnowany. A jest to bardzo ważne, szczególnie dla pacjentów przyjeżdżających z terenu, kiedy sama podróż trwa kilka godzin. Można? Można! Nawet w Polsce!

 

 

24 myśli na temat “Medycznie…

  1. Można… tylko własnie nie wiem czemu się nie chce. Albo może nie można, tylko niektórym się udaje? Może to ten jeden przykład właściwego człowieka na właściwym miejscu? Nie wiadomo. Szkoday, że takie rzeczy nie są bardziej popularne :/.

    Polubienie

    1. W tej chwili jest taka sytuacja, że nawet odpowiednia ilość nakładów od razu nie spowoduje znaczącej poprawy. Z drugiej strony odpowiedni człowiek zarządzający- dyrektor- to jest połowa- jak nie więcej- sukcesu, bo przy takich samych warunkach- procedurach- dla wszystkich placówek publicznych, świetnie sobie daje radę, a personel i pacjenci są zadowoleni.
      I tak jest w każdej branży- zarządzanie jest fundamentem sukcesu.

      Polubione przez 1 osoba

    1. Będzie jak nie zatrzymają odpływu lekarzy! W programie pokazano też młodą lekarkę, dla której nie było miejsca na rezydenturze w Polsce więc wyjechała do Niemiec, a tam wiadomo jakie warunki.

      Dobrze, że się badasz!!!

      Polubienie

      1. Póki co, zatrzymują odpływ lekarzy na emerytury metodą błagania, żeby nie… Lekarka lecząca moją córkę ma prawie 70 lat, nasza okulistka – już ponad 70, ale pracuje już tylko w prywatnym gabinecie. Mój ortopeda „za chwilę” będzie w wieku emerytalnym, na razie sobie dzielnie radzi na bloku operacyjnym, ale jak długo będzie w takiej formie? Ponoć 40% pracujących dla NFZ kobiet-pediatrów ma ponad 60 lat…
        A z drugiej strony – nie rozumiem, JAK może nie być miejsc na rezydenturze dla ludzi, w których wykształcenie medyczne państwo inwestuje od 6+1 lat (studia+staż) – były na nich pieniądze przez 7 lat, a potem ich olewamy i nie dajemy pieniędzy na ciąg dalszy ich zatrudnienia?! Ja się nie dziwię, że wyjeżdżają, ja się dziwię, że ich wyjeżdża stosunkowo mało… 😦

        W temacie kolejnego sanatorium z ZUS dla OM – milczę bardzo zaciekle, gryzę się w język do bólu, i ja uprzejmie proszę to zaprotokołować na wszelki wypadek!!! :))))

        Polubienie

        1. Iza,
          gryź się, aby tylko skutecznie!!! :DDD Orzecznik sam za bardzo nie wiedział, co z tym fantem ( ręką OM)zrobić dlatego nie dostał decyzji słownej. Będą się głowić.

          Dlatego księżunio tak wkurzył państwo rezydentów, bo gadając o zwiększeniu nakładów jednocześnie zmniejszył limity na specjalizację. Logicznym jest, że tych miejsc powinno być tyle ilu lekarzy, choć też zrozumiałe, że muszą być coroczne limity na poszczególne specjalizacje, tak żeby niektóre nie zostały zaniedbane. Ministerstwo powinno się dobrze orientować i wybiegać w przyszłość i wziąć w końcu pod uwagę fakt, że nie wszyscy po ukończeniu medycyny zostają w zawodzie a sporo z nich wyjeżdża. W ostatnich latach kilka tysięcy…

          Polubienie

          1. Nie no, ja też rozumiem, że najlepsi mogą sobie wybierać specjalizacje według gustu, a ci z gorszym wynikiem LEP mogą mieć ograniczony wybór (ale wybór!!!). Natomiast całkowite pozbawienie ich zatrudnienia w zawodzie na rok czy więcej lat jest po prostu marnotrawstwem, szczególnie w obecnej sytuacji – która też nie trwa od wczoraj. Jak słyszę, że przez ten rok mogą przecież odwalać wolontariat jako rezydenci, a potem jeszcze raz zdawać LEP, to mi żyłka pulsuje niebezpiecznie. Porąbany kraj… 😦

            Polubienie

            1. Niestety tak to funkcjonuje. Siostrzenica OM zrezygnowała z czekania przez rok na miejsce w Poznaniu i zmieniając miejsce zamieszkania rozpoczęła specjalizację zaraz po stażu. Nie żałuje, ale czasem jest to trudna decyzja, bo wiąże też się z pracą partnera. Im się obojgu udało, i nawet finansowo na tym lepiej wyszli, a mieszkanie w Poznaniu wynajmują.
              Z kolei żona mojego przyjaciela robiła specjalizację( okulistykę) jako wolontariat…
              Coś niby drgnęło w tych trudnych i mało wybieranych kierunkach- zróżnicowana zachęta finansowa, co uważam, że to dobry pomysł.
              Jak nie zmienią polityki wobec młodych lekarzy, to faktycznie będą nas leczyć emeryci.
              Moja Doktor z poradni skończyła, 70 lat- podziwiam ją bo codziennie przyjmuje kilkanaście onkologicznych pacjentek, a jeszcze dyżuruje w szpitalu, jest adiunktem, więc ma zajęcia ze studentami…W tym roku dostała dodatkową pielęgniarkę do pomocy, bo z Irenką już się zwyczajnie nie wyrabiają. Jak odejdzie, to nie wiem kto ją zastąpi… Na urlopie czy chorobowym z przypadku przychodzą z oddziału na zastępstwo…a na pacjentki pada blady strach…ech…

              Polubienie

  2. Zasadził dziadek ziarno (niepewności) w ogrodzie. Chodził to ziarno podlewać co dzień.
    I coś dziwnego
    wyrosło z tego,
    nikt nic nie wiedział, pytał „dlaczego”? 😀

    Nie tęsknię już za białą zimą. Widząc co się dzieje w Polsce i nie tylko, cieszę się, że nie stałam się więźniem domu i mogę spokojnie wychodzić z Tamalugą na spacery.

    Polubienie

  3. Wiele dobrego słyszałam o tym Bydgoskim CO. Nie byłam. Wiem jak jest w LU…a nie jest za dobrze!

    Coś często odwiedzacie ten ZUS! Trzymam kciuki, żeby Om trafił na dobrego rehabilitanta i… orzecznika!

    U mnie też zima! Pierwszy śnieg, który leży całe dwa dni 😛 Ale jutro ma być na plusie, więc chyba to będzie koniec jego kariery 😉

    Polubienie

    1. Byłam tylko dwa razy na badaniach, ale już wtedy uderzyło mnie to, że mają tak wszystko pięknie zorganizowane pod pacjenta.

      Laila, czas tak leci, a zasiłki rehabilitacyjne trzymiesięczne. W sumie, to OM już nie liczy na kolejny a żaden dobry rehabilitant bez wspomagania sprzętem i możliwościami jakie posiada tylko sanatorium, sam nic nie zdziała.

      U nas zostały tylko niewielkie białe placki ;p

      Polubienie

      1. Śnieg wygląda pięknie A) na kartkach świątecznych, B) na fotkach z kurortów narciarskich, najlepiej odległych o min. 1000 km. W pozostałych sytuacjach nienawidzę tego śliskiego, białego g*** i bardzo się cieszę, że już nie muszę go oglądać.
        Oferta handlowa: zamienię dwie duże garście słońca na dwie malutkie, dekoracyjne chmurki, bo bez chmurek podświetlonych na czerwono to zachody słońca są jakieś takie bez wyrazu… ale za to wschody… omniomom… 🙂

        Polubienie

        1. no weź przestań się znęcać! Musiałabym całe niebo przesunąć, bo ani słońca, ani chmur tylko ocean szarości!

          u mnie właśnie sypać zaczęło! nie ma szans na zimę stulecia, ale takie niewiadomoco chyba nawet gorsze …:(
          Jestem za białą zimą w górach!

          Polubienie

  4. Jak zaczelam czytac to myslalam ze opieka medyczna poprawia sie, wizyty co trzy miesiace, nowy budynek,…
    a dalej widze ze to raczej idzie ku gorszemu i ten brak lekarzy. Smutne.

    Polubienie

    1. Akurat Tuśka szybko dostała się do lekarza, w miarę szybko będzie badanie i potem kolejne wizyty. Są miejsca gdzie wszystko w miarę dobrze funkcjonuje. Ale ogólnie jest źle. I to jest przerażające!

      Polubienie

  5. Moja mama leczyła się w CO w Bydgoszczy, bo jesteśmy z Bydgoszczy. Wiele widziała, zaobserwowałam. U mamy i u innych pacjentów
    i powiem Ci jedno – wrażenie jakie odniosłaś to TYLKO wrażenie. Uwierz mi. Rzeczywistość jest zupełnie odmienna.

    Pozdrawiam, Estera

    Polubienie

    1. No trochę mnie zmartwiłaś…
      Ja akurat się tam nie leczyłam, byłam tylko na badaniach, dwa razy w odstępie czasowym i mogę zaświadczyć o pełnym profesjonalizmie- mając doświadczenie w badaniach z różnych placówek w moim mieście. Zdaję sobie sprawę, że odczucia pacjentów mogą się różnić, choć w programie pokazywano tych, co sobie opiekę w CO bardzo chwalili. Z reportażu wynikało, że placówka bardzo dobrze sobie radzi, że lekarze mają asystentów, którzy odciążają ich od „papierkowej” roboty, więc oni mogą więcej czasu poświęcić pacjentowi. Wierzę jednak, że nie jest idealnie, i że czynnik ludzki może zawieźć. Ilość procedur plus ogrom pacjentów może przyczynić, że ta opieka w oczach pacjenta nie będzie doskonała.

      Pozdrawiam serdecznie 🙂

      Polubienie

  6. Roksa – nie wierz w takie bujdy. Nie wierz w reportaże. Mogłabym napisać elaborat. Oprocz mojej mamy „leczy” się tez tam moja szwagierka i kumpela, która niedawno zmarła. Także sprawę naprawdę znam z najbliższej strony.
    To wszystko to sa bujdy na resorach. O tych asystentach naprawdę tak powiedzieli?…….Naprawdę, żenada!

    Polubienie

    1. To długi też mają? Brak personelu? Albo niekompetentny personel?
      Ja tylko wiem, że na termin badania czekałam krótko bez zaznaczenia na CITO, badanie odbyło się sprawnie, a wynik miałam w ciągu 10 dni przysłany pocztą. I powiem tak, choć nie byłam pacjentką CO, czułam się tam zaopiekowana! Choćby z tego powodu, że przed badaniem była rozmowa z lekarzem!
      Nie oceniam skuteczności leczenia, bo to zależy od wielu warunków.
      O asystentach nie tylko powiedzieli, ale i pokazali. Podejrzewam, że nie każdy lekarz przyjmuje z, ale być może ten w przychodni onkologicznej już tak. Chodzi o to, ze lekarz nie musi wklepywać nic w komputer bo robi to ktoś za niego, więc on może skupić się na pacjencie,
      Wiesz, zdaję sobie sprawę, że z punktu widzenia pacjenta i jego bliskich sytuacja może być inaczej postrzegana, szczególnie jeśli ma jakieś niefajne doświadczenia, podejrzewam jednak, że na tle innych placówek i tak CO w Bydgoszczy się wyróżnia.
      Zresztą to jest opinia wielu pacjentów.

      I jeszcze jedno, mam świadomość, że w chorobie i towarzyszeniu jej czasem odbiór pewnych rzeczy odbiera się ostrzej. Leżałam w moim DM na cudownym oddziale u fantastycznych lekarzy i takich pielęgniarek i personelem pobocznym. Dwa tygodnie opieki uznałam za profesjonalne, do tego pokój dwuosobowy z łazienką…ach i och… A kiedy odwiedziłam moją współlokatorkę, która przez komplikacje pooperacyjne musiała dużo dłużej leżeć, skarżyła się na jedną osobę z personelu. Nie chcę przytaczać „przewinień”, bo one też postrzegane są w zależności od punktu widzenia , ale czasem „drobnostka” może zaważyć na ogólnym odbiorze. Chcę tylko powiedzieć, że jako częsta pacjentka szpitali wiem, że ten sam oddział, ten sam personel może być postrzegany różnie. I żadna opinia nie musi się mijać tak bardzo z prawdą. Bo jest opinią subiektywną.

      Polubienie

  7. Nasza służba zdrowia to dziś jakaś kompletna partyzantka. Nigdy nie wiadomo co uda się załatwić i kiedy. Nie sądzę, żeby za mojego życia coś zmieniło się na lepsze.
    Widoki za oknem masz piękne! Właśnie taką zimę lubię – na fotografiach! 😉
    Pozdrawiam cieplutko!😘

    Polubienie

Dodaj komentarz