O (nie)systematyczności…

Jestem z nią na bakier. Systematyczność to nie moja dziedzina. Niestety. Choć w ciągu ostatnich prawie czterech lat coś się w tej materii zmieniło. Dzięki pigułom. Jak mi śmierć zajrzała w oczy. Biorę systematycznie i tak się w miarę odżywiam. I tyle. Reszta to jak praca na ugorze: najpierw zapał, wpadnięcie w wir, a potem porzucenie… kolejne rzeczy niedokończone. Dlatego żadne tam dla mnie diety (te już porzucam w czasie czytania), ćwiczenia (bez komentarza) tudzież inne postanowienia wymagające ciągu i konsekwencji, które najczęściej kończą się już w sferze planów. (Nawet kwiatów systematycznie nie podlewam 😦 ).

Jak jej brak jest czasem dotkliwy i pochłania czas, niejednokrotnie już się przekonałam. Obecnie w materii zdjęć. Odkąd zepsuł mi się aparat i robię zdjęcia tylko telefonem mając ich pierdylion w jego otchłani, to nie wywołałam żadnego! Ubolewam, bo nie mam ani jednego zdjęcia papierowego Zońci. Och, już się niejednokrotnie przymierzałam, ale coś mi telefon szwankuje, bo nie mogę przerzucić zdjęć na komputer. Jakiś czas temu wpadłam na genialny pomysł (no dobra, Misiek mi go podsunął), żeby wrzucać na skrzynkę pocztową i stamtąd pobierać. Uuuu… zabierałam się za to jak sójka za morze… Aż w końcu nadszedł ten dzień i teraz już czekam tylko na kuriera. Ale! Nie byłabym sobą, gdybym nie wpadła w wir zapału stworzenia Najmłodszym (Pańciowi kolejnego) albumu. A raczej fotko-książki. Najpierw dla Pańcia, więc kolejny dzień czas poświęcam na przerzucaniu zdjęć. Katorżnicza praca! i jeszcze końca nie widać, a już się zastanawiam, jak to będzie z Księżniczką, której mam zdjęć bilion pierdylionów. Już nie wspomnę, że chodzi za mną pomysł zrobienia takich książek z naszych podróży z OM. Taaa…  Ciekawa jestem, w którym momencie wymięknę. Bo! Ach! No! To nie jest moje pierwsze podejście 😦 Ale! Obiecałam sobie, że każde nowe zdjęcia od razu wrzucę do skrzynki itd… Taaa

A jak u Was? Wywołujecie zdjęcia? Czy może tak jak ja tylko pstrykacie ;p

P.S. jakbyście nagle dostali jakieś zdjęcia przez przypadek to nie zdziwcie się. Bo cały proceder odbywa się przez telefon z poczty blogowej (na prywatną codziennie przychodzi dużo emilek i w tym gąszczu bym swoich nie odnalazła) i już niejedna poszła w kosmos, a większość ląduje mi w spamie ;p