Nie za wszelką cenę…

Miała zamiar wrócić wypoczęta z nową energią do pokonywania schodów codzienności. Zamiast tego przywiozła ze sobą nadbagaż smutku i przeświadczenia, że jej życie nie wygląda tak, jak powinno. Wspólne. Rozjechało się, o czym doskonale wcześniej wiedziała, ale dopiero ten wyjazd uświadomił jej jak bardzo odstaje od jej oczekiwań. Od innych.

Pojechali w trzy zaprzyjaźnione pary, każda z wieloletnim stażem małżeńskim- bagażem wspólnych radości i trosk. Jeszcze nigdy nie czuła się tak samotnie, widząc codzienne relacje pomiędzy małżonkami im towarzyszącymi. Wiesz, inni potrafią tak fajnie ze sobą przebywać…Napatrzyłam się…i zazdrościłam… Posmutniała. Nikt mnie nie rozumie, myślą, że dom, piękny ogród, że nie muszę na to wszystko pracować wystarczy by być w związku szczęśliwą. A ja potrzebuję bliskości, zrozumienia, czułości…w ciągu dnia, nie tylko w nocy…Dla świętego spokoju mogłabym zacisnąć zęby, poddać się, ale nie potrafię. Jeszcze walczę, więc ciągle się kłócimy…

*

Dla świętego spokoju odpuściła inna kobieta, uzależniając się całkowicie od męża, poddając się jego kontroli, rezygnując ze swej samodzielności. Czasem, jak jej już mocno dopiecze słowami i czynami, jednocześnie zapewniając, że nie potrafiłby bez niej żyć, to rzuci mu, że nie potrafiłby, bo nie miałby kogo dręczyć…Pogodziła się już z tym, że bywa wredny, choć gdyby tylko miała taką możliwość to by odeszła.

*

Trzecia odeszła pięć lat temu, bo miała dość totalnej stagnacji związku, która trwała już kilka lat. Wszelkie próby podejmowane przez nią, spełzły na niczym. Rozstać się było łatwiej, bo nie tworzyli pełnej rodziny, nie licząc kotów. Małżonek, choć zaskoczony decyzją to zgodził się na wszystkie jej warunki. Rozstali się spokojnie. Odetchnęła z ulgą, nabrała wiatru w skrzydła, bez niego stała się pewniejsza siebie, atrakcyjniejsza, świadoma czego pragnie. Niedawno oznajmiła, że już się nacieszyła wolnością i jest gotowa na nowy związek.

**

Życzę im powodzenia, bo przecież życie to rzecz dla dwojga. Tyle że nie za wszelką cenę.

***

Czasem nawet i ja bywam u kosmetyczki podkreślić niewątpliwą swą urodę 😉  Wprawdzie rzadko- ale jednak- nad czym w sumie ubolewam, bo mogłabym zapałać większą, a raczej częstotliwszą chęcią. Widocznie nie urodziłam się po to, żeby czas wolny spędzać na wklepywaniu ton kremu, masażach i pacykowaniu swego lica, żeby ukryć przed światem ślady przemijania. A niech widzi… i się dziwi. Bo ja za bardzo nie widzę różnicy przed i po wyjściu od kosmetyczki. Ale ja tam coraz bardziej się ślepa robię, szczególnie na to, czy bardziej się marszczy, czy zwisa 😉 Jednakoż popieram dbanie o urodę i jej podkreślanie, szczególnie kiedy naturalne piękno już mocno wyblakło- dla Się!  Wyłącznie.

U fryzjera, którego nie odwołałam, mimo iż mogłam spokojnie wybrać się za dwa tygodnie, a termin był ustalony z powodu wesela, na którym nas nie ma, podsłuchałam, jak klientka mówi, a przyszła z odrostami, że w sumie, gdyby nie wyjazd/wyjście/impreza to nie przeszkadzałaby jej te odrosty, najgorsze są te spotkania towarzyskie, bo to zaraz obmówią. Ło matko i córko pomyślałam, odrostów nie mam, bo nie farbuję, ale siwe pojedyncze tak, czuję się z nimi dobrze i mam w doopie, co na ten temat myślą inni.

W sumie każda motywacja jest dobra, nawet wzbudzenie zazdrości u innych 😉 Pewnie taką zazdrość u koleżanek z przedszkola i podwórka chciała wzbudzić Mała Dziewczynka, która przyszła z mamą, żeby przebić uszy. Dziewczynka dała sobie zrobić  znieczulenie, narysować kropki na uszach, ale po przebiciu lewego ucha uderzyła w ryk i obiema rączkami chwyciła za prawe; krzycząc, że booooli odmówiła dalszej współpracy i  szlochała coraz bardziej. Na nic uspakajanie przez mamę, zabawianie przez p. Kosmetyczkę i klientkę czekającą na swoją kolej. Nie pomogło przekucie uszów królikowi, którego miała ze sobą, ani machanie kolorowym dyplomem za przekłucie. Nie i koniec. Nie i płacz. Z odsieczą przyszedł ojciec, który próbował prośbą i przekupstwem…po czym drugie ucho zostało przekute przy użyciu siły. Mam pocieszała wciąż płaczącą Dziewczynkę: widzisz, pokażesz Oli, że ty też masz piękne kolczyki, nie tylko ona…

Pomyślałam sobie, że jak to dobrze, że jestem wolna od chęci wzbudzania zazdrości swym wyglądem i nie muszę się aż tak poświęcać 😉

Macie przekute uszy?

 

Miłego, uśmiechniętego weekendu! 🙂

 

 

43 myśli na temat “Nie za wszelką cenę…

  1. Mam, przebiła mi koleżanka jak byłam w 7 klasie. Igłą do zastrzykow i po pierwszej dziurce zaslablam i za cholerę nie chciałam dac dokończyć dzieła. Jak minęła mi histeria koleżanka dokończyła, ale krzywo i tak zostało na długo. Jakiś czas temu kosmetyczka przebiła obok i zaslaniam kolczykiem. Taka to jestem pokręcona.
    Piękne słowa: życie to rzecz dla dwojga. I tez uwazam nie za wszelka cene , szkoda życia.
    My po ogłoszeniu wyników gimnazjalnych i po balu. Nóżki bolą i będę je leczyć przez weekend. 😁

    Polubienie

    1. Też koleżanka, też igłą , ale zabij mnie nie pamietam jaką, tylko byłam o dwa lata starsza i te dziurki mam do dziś, od 2lat praktycznie nieużywane, może dlatego, że wcześniej nigdy ich nie zdejmowałam ( do momentu zgubienia, a nagubiłam ich w życiu ho, ho, ho…), praktycznie to była jedyna moja codzienna biżuteria- odkąd noszę łańcuszek i bransoletki, to mi jakoś zrobiło się wszystkiego za dużo, a przy krótkich włosach kolczyki rzucają się najbardziej w oczy i przestało mi się to podobać. Na mnie podobać- rzecz jasna!😀
      Jak dziś pamiętam Tuśki bal gimnazjalny i jak się pięknie wyróżniała w skromnej letniej sukience w groszki bez udziwnionej fryzury- przez lata była podawana za przykład w gronie nauczycielskim i na lekcjach wychowawczych 😀
      Misiek niestety nie był na balu- ilizarow mu przeszkodził, ale rekompensatą były wyniki z testów- najlepsze w całej gminie.
      Odpoczywaj! Pewnie emocji było dużo. Zaraz wakacje i piękny czas😙

      Polubienie

  2. O matko i synowo !! I potem się dziwić, że takie dziecko będzie zaprogramowane na porównywanie się z innymi.
    Straszne!!! Sorry za te wykrzykniki, ale mam chyba wrodzony brak zazdrości i kompletny brak porównywania się z innymi i na prawdę jakoś bardzo mnie to niezdrowo ekscytuje i pojąć nie mogę, że w ogóle tak można !!!???
    Mam wrażenie,że u nas z takim podejściem często można się spotkać :-Ooo
    I jeszcze z użyciem siły?! Trzeba było zostawić małą z jednym kolczykiem, jak nie chciała drugiego.
    Czasem trudno zrozumieć…
    No i dziewczynka z kolczykami wepchnęła się na pierwsze miejsce a chciałam o tym ,co na początku napisałaś. Bardzo smutna ta druga historia, przygnębiająca i nie ma w niej iskierki nadziei. Ta pierwsza jeszcze ją pewnie widzi. Trzecia, nie tylko widzi ale pewnie trzyma w rękach. Ech, trudne to wszystko bywa, a szkoda, bo tak krótko w sumie tutaj jesteśmy.
    Ha! Witaj w klubie niefarbowanych:)) U mnie też pojedyńcze siwe, ale w jasnych nie widać (jeszcze). Do kosmetyczki zaczęłam chodzić parę lat temu i tylko dlatego,że jest super dziewczyną i wizyta u niej to zwyczajnie
    rewelacyjny relaks ;;))
    A na odrosty jestem z kolei uczulona. Szczególnie ciemne przy rozjaśnianych włosach i nie wiem dlaczego ale jak byłam małą dziewczynką, to już tego nie lubiłam. Mam dziwne skojarzenia, że to bardzo niechlujnie, nieświeżo wygląda,jak obdrapany na paznokciach krwistoczerwony lakier ::pp Ale ostatnio rzeczywiście dużo kobiet w tv widzę z takimi okropnymi odrostami, moda jakaś czy co ?
    Mam dziurki w uszach, tzn po jednej na ucho. Osobiście Mąż mi na studiach zrobił ale kolczyki nosiłam tylko parę lat. Teraz podobają mi się kolczyki ale wyłącznie u kogoś albo na wystawie u jubilera; a w moich uszach jakoś nie; więc nie noszę.
    Spokojnej,pachnącej Nocy
    (u nas noce cudnie pachną lipami )

    Polubienie

    1. Można. I tak, u nas to jest częste. Niestety. Szczególnie odnośnie szkoły i rywalizacji z ocenami. Czasem trudno temu nie ulec.
      A wiesz, że zasugerowałam to najdelikatniej jak potrafiłam, ale się nie posłuchali, bo mała sama chciała. Chciała, ale jej się odechciało i nikt tego nie uszanował.
      Mnie najbardziej smuci druga historia, może dlatego, że z tych trzech kobiet jest mi najbliższa, że pewne konsekwencje odbijają się na naszych relacjach- są rzadsze- ze oddałabym wiele, żeby była szczęśliwa. Żeby znów była silną kobietą.

      Chyba to moda na odrosty i siwiznę- często od fryzjera 😉
      No to podobnie mamy teraz z kolczykami. Przechodząc koło jubilera zawieszam oko, nawet myśl mi przelatuje, żeby kupić po czym stwierdzam, ze nosić nie będę i rezygnuję. Kiedyś nosiłam non stop, dziś jakoś się w nich nie widzę.

      Miłego dnia! Przepełnionego zapachem lip i brzęczeniem pszczół🙂

      Polubienie

  3. Kolczyki dostałam na pierwszą komunię od chrzestnego. Były złote z czerwonymi kamyczkami.Nie było mowy o kosmetyczce , zabiegu miał dokonać lekarz.Pamiętam szpital do którego przywiózł mnie tata /to on miał głos decydujący a nie mama/ Samego zabiegu nie pamiętam, potem założono mi do uszu nitki, aby dobrze się goiło.Nie goiło się, ropiało, lekarz od dziurek w uszach zrobił nacięcie całego płatka, chyba na żywo.Uszy nadal ropiały i założono mi w szpitalu opatrunek OBWIĄZUJĄC NIM CAŁĄ GŁOWĘ..Wyglądało to jak podwiązanie szczęki u trupa.I tak musiałam chodzić do szkoly .Bardzo się wstydziłam.Chyba po miesiącu uszy się zagoiły; mama zrobiła awanturę ojcu ,zaprowadziła mnie do kosmetyczki i było szybko i dobrze.Dzisiaj myślę,że ten lekarz musiał posłużyć się brudnymi narzędziami.
    Kolczyki nosiłam tylko jako dziewczynka.Teraz preferuję klipsy ,dziurki się zarosły i nikt mnie nie namówi na ponowne przekłucie uszu.
    Teraz matki dają przekłuwać uszy zupełnie małym dziewczynkom, malują im paznokietki i robią z nich małe księżniczki.Pewnie za sprawą bajeczek o Annie i Elzie.
    Do kosmetyczki chadzam, ale nie za często .
    Zostawić złego męża łobuza to nie taka prosta sprawa.Mnie się to udało o 10 lat za póżno.

    Polubienie

    1. To się czyta jak horror 😵
      Wcale się nie dziwię, że masz traumę. U kosmetyczki usłyszałam, że przyprowadzają dziewczynki nawet poniżej roku i, im młodsze tym lepiej znoszą- tylko ja się pytam po co? Dzieci podpatrują i lubią się malować, nawet raz Pańcia miał pomalowane paznokcie- problem polega na tym, żeby dziecko wiedziało, że to na chwilkę, w czasie zabawy…nie do przedszkola czy szkoły.

      No cóż, najpierw trzeba sobie uświadomić, że da się źyć w pojedynkę, bez niego i jego wsparcia finansowego, bo to strach i w pewnym sensie wygoda paraliżuje kobiety przed zmianą w swoim życiu. A „ swój łobuz” bywa mniej straszny, niż strach przed nieznanym i tym, że trzeba będzie wziąć życie w swoje ręce. Tak, to tylko z boku wygląda, że to prosta sprawa.

      Polubienie

  4. U mnie kolczyki wiążą się z historią mojego stawiania na samodzielność czyli uwalniania się od toksycznego męża. Ja chciałam mieć przekłute uszy, on nie cierpiał kolczyków. Jestem 10 lat po rozwodzie, a kolczyki noszę codziennie. Czasem kupuje mi je mąż.
    Serdeczności😘😘😘

    Polubienie

  5. Według mnie każdy swoje życie musi przeżyć sam,jeżeli komuś pasuje że są kłótnie,rękoczyny brak czułości i dopiero po iluś tam latach widząc znajomych czulących się do siebie one też tak chcą, to weź naucz teraz tego chłopa żeby cię czule objął ,kiedy do tej pory godziłaś się na szturchańce,takie życie.
    Przekłułam uszy bo jestem uczulona na te dziwne metale ,z których robią klipsy nawet srebrne a że bardzo modne były kółka / to było bardzo dawno/ więc zrobiłam dziury i założyłam złote kółka -kolczyki,teraz nie noszę.

    Polubienie

    1. Chyba nie tyko widok czułości u innych, a nić wzajemnego zrozumienia i szacunku pokazała boleśnie, jak jej życie od tego odstaje. I to nie jest do końca tak, że się biernie godziła, ale po katach do pewnych zachowań człowiek się przyzwyczaja.

      Moja Mam nosi klipsy, już w wieku bardzo dirosłym, bo miała już wnuczkę, kiedy przebiła sobie uszy. Kupiła złote kolczyki,po czym nie mogła ich nosić i wróciła do klipsów, czego ja nie pojmuję, bo klipsy na uchu to dla mnie odczuwalny ciężar odważniów kilogramowych😂

      Polubienie

  6. Straszna ta historia z dziewczynka i przekluwanie jej uszu, dlaczego durnie uparly sie ze musza przekluc jej drugie ucho, przeciez ona nie chciala, zostala zmuszona, jak tak mozna.

    Historie doroslych ludzi, ich zwiazki, nie ruszaja mnie, w tym sensie ze to ich zycie i sami decyduja jak chca je przezyc, chociaz zal mi kobiet poslusznych mezom – tyranom.

    Moje uszy nigdy nie byly przeklute, dobrze ze nie mialam takiego pomyslu, ani moja mama.

    Polubienie

    1. Nie wiem, bo dla mnie to logiczne było, że może zostać z jednym i albo za kilka dni wrócić, albo dopiero jak będzie większa. Mam nadzieję, że Dziewczynka szybko zapomni o bólu i strachu, ciesząc się widokiem kolczyków.

      W sensie jak byłaś mała? Nie pamiętam w jakim wieku miała przekute uszy Tuśka, ale jak się nie mylę zrobiła to na wakacjach u babci u kosmetyczki.

      Polubienie

  7. Kolczyki mam, koleżanka mi przebiła jak mieszkałyśmy razem, czyli kiedy byłam już dorosła. Lubię, często zmieniam, teraz noszę głównie wkręty bo z wiekiem dziury w uszach robią się brzydkie.
    Udało mi się już wiele lat temu uwolnić od obawy o tym, co ludzie powiedzą. Niech mówią, nie moje zmartwienie. Też dziś idę do kosmetyczki, miałam pracować przez weekend ale koleżanka mnie wygryzła, i wyszło dla mnie na dobre bo odpocznę.

    Polubienie

    1. Witam!
      Uszy przekłute od dawna. Z kolczykami się nie rozstaję. Włosy farbuję chociaż mimo wieku mam niewiele siwych. Kosmetyczkę odwiedzam raz w miesiącu . Zabiegi upiększające od jesieni do wiosny. Teraz pedicure i manicure, regulacja i henna. Tyle mi pozostało w życiu…Pozdrawiam

      Polubienie

      1. Fajnie, że jesteś 🙂
        Oj tam, oj tam zapewne nie tylko tyle 😉 Ale wiem co masz na myśli, i słusznie. Ważne to sobie sprawiać przyjemność. Pedicure choć robię cały rok, to jednak od momentu, kiedy zrzucam skarpetki to chodzę regularnie do kosmetyczki. Przez pewien czas na paznokciach u rąk miałam hybrydę- Tuśka robiła- ale przestałam zakładać, bo mnie bolało przy zdejmowaniu i łamały się paznokcie, tak że teraz na wyjścia maluję u kosmetyczki, a na co dzień maluję tylko odzywką, czasem sama położę kolor. Z regulacją brwi mam prostą sprawę, bo mam permanentne, więc sama daję radę, ale po raz pierwszy od czterech lat zrobiłam hennę, więc przy okazji też regulację. No i fryzjer raz w miesiącu. Ale zabiegi na twarz, to raz na kilka lat- przyznaję się bez bicia 😉

        Polubienie

    2. Ha! czasem ktoś zrobi przysługę nawet jak ma inny zamiar 😉 Odpoczywaj, ciesz się dniami bez pracy i pogodą :*

      Moją dewizą były kolczyki z normalnym zapięciem, bo tylko takie potrafiłam trochę ponosić- inne gubiłam z byt szybko, a wkręty najszybciej, nad czym ubolewam.

      Polubienie

  8. Co za rodzice, jak mozna na sile tak meczyc dziecko!!! A tak w ogole to nie podoba mi sie, kiedy malutkie dziewczynki juz maja w uszach kolczyki. No ale kazdy robi, jak uwaza.
    Ja nie nosze kolczykow, czasami klipsy. Farbe nakladam od czasu do czasu, bo mam wlosy bardzo ciemne, wiec siwe mnie akurat nie dodaja uroku. Kosmetyczke odwiedzam rzadko, pazurki maluje dla wlasnego lepszego samopoczucia albo na impreze.
    Co do facetow-tyranow czy takich, ktorzy ograniczaja zycie zonom/partnerkom, to mam wyrobione zdanie. Nie siedzialabym z takim, choc trudno powiedziec, jesli sie czlowiek nie znalazl w takiej sytuacji, bo „tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono”-jak pisala Szymborska. Moja mama nie miala lekko z ojcem, ale nie odeszla, bo to wszystko bylo skomlikowane:(
    Ale oto sytuacja na temat: mąż mojej sasiadki lata temu zostawil ją dla mlodszej baby, kiedy dzieci dorastaly, miala trudnosci finansowe, bylo jej b,trudno. Teraz, chyba miesiac temu, wrocil, bo mlodsza go zostawila(!) i moja sasiadka… go przyjela. Ja bym w takiej sytuacji nie wybaczyła, wolalabym zyc do konca zycia sama, choc jestem ugodowa, tolerancyjna i wyrozumiala. Pewnie uwaza, ze jednak zycie to rzecz dla dwojga za wszelką cene:)

    Polubienie

    1. Iza ja też taki przypadek znam. Wrócił po latach, ciężko chory i żona przyjęła i opiekowała się do śmierci.
      Mówiła, że tylko z powodu sakramentu małżeństwa to zrobiła, ale zrobiła sumiennie i z pełnym oddaniem.
      A on był tak wdzięczny i miał chyba moralnego kaca do końca i mówił, że ona jest aniołem, że go nie przepędziła.
      I sama nie wiem, z jednej strony podziwiam bardzo za wielkie serce a z drugiej wszystko się we mnie burzy
      i sama bym tak nie potrafiła….ale jak mówisz „…na ile nas sprawdzono”

      Polubienie

      1. tak sobie myślę, że może miała taką potrzebę zaopiekowania się, silne poczucie przyzwoitości i odpowiedzialności. I być może zrobiła to bardziej dla siebie, niż dla niego…
        zawsze uważam, że jeśli ludzie się rozstają za obopólną zgodą, w poszanowaniu się, to ta pomoc i przyjaźń pozostaje do końca życia, tyle że najczęściej rozstania przebiegają inaczej, a wtedy trudno o altruizm wobec partnera, który skrzywdził.

        Polubienie

    2. Mnie się też nie podoba i zawsze miałam wizję, ze dziecko zahaczy o coś kolczykiem i urwie sobie ucho.

      Przez lata byłam przekonana, ze moje pazurki u rąk nie nadają się do malowania, bo nie są tak smukłe jak u Mam czy Tuśki, więc rzadko malowałam i tylko u kosmetyczki na duże wyjścia. Parę lat temu dodarło do mnie, ze wcale nie mam najgorszych i dziś nawet (w tej chwili mam granat) często się na nie gapię, nie rozumiejąc swojej wcześniejszej fobii 😉 Tak jak niedawno odkryłam, że mam szczupłe nogi. Nie że wcześniej uważałam, że mam grube, nie, ale nie widziałam, że szczupłe ;P
      Jakby to powiedzieć, znam osobiście dość dobrze trzech mężów owych kobiet i z żadnym nie wytrzymałabym 5 minut (jednemu z nich dość często to mówię) i z każdym z innego powodu. Paradoksalnie najdłużej mogłabym być z tym trzecim, co to został porzucony. Przynajmniej nie ograniczał i nie był tyranem…
      Nie wiem co jest powodem, że kobiety przyjmują z powrotem swoich niewiernych małżonków, którzy wracają na łono rodziny dopiero wtedy, jak ta druga ich porzuci. Są jednak kobiety, które nie potrafią żyć same…

      Polubienie

      1. Roksanna,miałam tak samo z pazurkami.Wydawało mi się że mam taką niezbyt płytkę, małą, wąską; poza tym nie bardzo umiałam sobie lewą ręką,więc malowałam tylko bezbarwnym a później tymi od fench(czyli przeźroczysto-mleczne). Od paru lat chodzę do kosmetyczki i tam wmówili mi,że mam bardzo ładną płytkę,uwierzyłam i dzisiaj też mam granatowe :))) chociaż 99% robię nadal jasnymi mlecznymi hybrydami.

        Polubienie

        1. A widzisz, ja z kolei uważałam, że mam za szeroką. I też jak już, to jasne, pastelowe🙂a teraz raz kiedyś potrafię zaszaleć😉No i wciąż nie potrafię idealnie sama sobie pomalować, więc jak mam w planach ruszyć się z domu gdzieś dalej, to odwiedzam kosmetyczkę. Teraz mało co a wróciłabym do hybrydy, ale zrezygnowałam, choć to wygodne było.

          Polubienie

          1. ja mogę hybrydę (tzn lakier hybrydowy) nic się mojej płytce nie dzieje,dlatego jak tylko jestem w PL (a jestem często) to chodzę do mojej ulubionej kosmetyczki. Sama to tylko przeźroczysty mogę ::pp
            Ja też tylko czasem zaszaleję na granatowo lub antracytowo 😉 (raz albo dwa na urlop miałam bananowy pastel-tak zaszalałam)
            Natomiast nigdy w życiu nie miałam czerwonych-w żadnym odcieniu ani bordowych-i nigdy mieć nie będę:p
            Miłego niedzielowania :**

            Polubienie

            1. A ja zaszalalam z czerwienią byłam w DM i wyskoczyłam za pięć minut impreza do babki, która robi manicure u fryzjerki do której chodzi moja Mam, a ona miała raptem trzy lakiery na krzyż, bo reszta to hybrydowe 😂 Potem nawet kupiłam hybrydę malinową, bo mi się spodobała. I to by było na tyle.
              Właśnie ugotowałam bób i siadam z kdiążką na taras w oczekiwaniu na burzę, która pewnie jak zwykle nas ominie.
              Miłego i dlaCię😘😘😘

              Polubienie

  9. a gdzież tam! Nie lubię cierpieć na darmo. Włos mam też siwiutki i nawet dobrze mi w tym kolorze. W kwestii związków mam doświadczenie jednokierunkowe, więc trudno coś orzec. Z tymi wyborami bywa różnie i zawsze nie jest aż tak źle, żeby nie mogło być gorzej. Nawet aniołom udało się zgrzeszyć i zmienić miejsce pobytu na mniej komfortowe. Z moich obserwacji otaczającej rzeczywistości wynika, że „trutni” nie brakuje po obu stronach małżeńskich związków. Pozdrówka.

    Polubienie

  10. Mam przekłute. W prawym uchu dwie, w lewym (czekaj, muszę pomacać bo nie pamiętam) – w lewym trzy. W nosie jedna.
    I moje dwie dziewczyny też mają przebite uszy. Gdy miały lat 5 i 7 i same chciały. U kosmetyczki z Oliwią poszło gładko, nawet się nie skrzywiła. Starsza Wiktoria dała sobie przebić tylko jedną dziurkę i krzyk, płacz, omdlenia 😀 Dla mnie to tam mogła zostać jedna, ale ona się uparła, choć bolało. No, bo jak to tak z jedną dziurką? Także przebijanie uszu Wiktorii trwało 2 dni. 😀
    Ostatnio sąsiadka mnie zaczepia „Jak to? Tamaluga już ponad dwa latka, a jeszcze dziurek nie ma?” Ja na to, wskazując na jej kolanka „No, przecież ma: prawą i lewą.”
    Nie rozumiem, czy to jakiś przymus? Niech sama zdecyduje, gdy będzie starsza i świadoma.

    Polubienie

    1. 😀
      Tuśka chyba też miała w nosie, ale szybko przestała nosić. A ja ogólnie nie przepadałam za biżuterią, więc się nie obwieszałam- kolczyki i rzemyki i to koniec na tym…potem dopiero coś tam więcej, ale ogólnie u mnie z tym słabiutko…

      Pozwoliłaś dokonać wyboru córce i słusznie.

      Polubienie

      1. Też nie przepadam za biżuterią. Noszę tylko obrączkę i łańcuszek z minimalistycznym krzyżykiem-wszystko białe. Bardzo podobają mi się bransoletki Pandora-oglądam od paru lat, Mąż się śmieje,że tylko oglądam, ale ja wiem,że będzie jak z kolczykami czy zegarkami – nie noszę. Czasem myślę : a może bym polubiła- i tak się tłukę z myślami. Czuję,że w końcu kupię albo dostanę; ale na razie się bronię.
        A córka ma odwrotnie, za siebie i za mnie, nosi i kocha biżuterię 🙂

        Polubienie

        1. Zagarka nie noszę odkąd zgubiłam męską doxę, którą dostałam od taty, całe wieki temu, a i OM po ślubie także przestał nosić zegarek. Zaś bransoletkę z Pandory dostałam od Tuśki i od tej pory noszę ją codziennie🙂, a też się przymierzałam wcześniej i… rezygnowałem.

          Polubienie

          1. Na prawdę ?? O matko, Roksanna ,co jeszcze nas łączy ::DD
            I nosisz ? I Cię nie denerwuje ?
            Czuję,że to co napisałaś będzie czuję miało konsekwencje ;;pp
            A co do zegarka :-OO Dostałam od Taty za maturę piękny granatowy zegarek Festina, zgubiłam go zimą biegnąc na zajęcia , na drugim roku studiów. Bardzo przeżywałam stratę. Próbowałam potem zaprzyjaźnić się z innymi ale niestety….chociaż oglądać też lubię 😉 Dobrze,że teraz w telefonie zegarek; kiedyś było gorzej, musiałam podglądać u innych albo w samochodach albo na parkometrach ….nie pamiętam czy kiedyś pytać musiałam.

            Polubienie

            1. 😀😀😀
              Noszę i nie zdejmuję prawie wcale. Szybko się przyzwyczaiłam🙂. Tak że wszystko przed Tobą😀
              Zegarek zostawiłam na umywalce na praktykach i kiedy wróciłam już go nie było. Żal mi było okrutnie. Tez nie wiem jak sobie radziłam bez zegarka, ale odkąd miałam auto a potem komórkę, to nie było problemu. Długo nie nosiłam torebki, jak już to rzadko, bo auto i kieszenie mi wystarczaly😆

              Polubienie

  11. Co do nieudanych związków? Wolę się nie wypowiadać. Różne są powody dla których kobiety w nich tkwią. Dzieci, wspólny dorobek, poczucie odpowiedzialności za drugiego człowieka, strach przed samotnością, strach przed kłopotami związanymi z próbą odejścia, itd. itp…….. Ja w swoim wytrwałam do końca z powodu wymienionego na trzecim miejscu.
    Dziurki w uszach? Mam je od wieków, i od wieków nic w nich nie nosiłam, więc pewnie zarosły. Moja najmłodsza wnuczka miała uszy przebijane miesiąc temu. Podejścia były dwa. Pierwsze rok temu, ale mała wystraszyła się i córka nie naciskała. Tym razem sama poprosiła mamę, że chce mieć przebite uszy i zniosła to bardzo dzielnie.
    Kosmetyczka, makijaż, manikiur, pedikiur? No cóż. Dawniej tak. Dziś dbam o siebie sama, bo mówiąc wprost nie bardzo mnie stać na płatne zabiegi upiększające. Włosy też maluję sama, bo źle czuję się z siwizną. Pozwalam sobie na „luksus” obcięcia włosów u fryzjerki, bo dobra fryzura to połowa korzystnego wyglądu kobiety.

    Polubienie

    1. Margo,
      to co z boku wydaje nam się łatwe, wcale takie nie musi być. Trudno oceniać, bo idealnych (chyba) związków nie ma, bo nie ma ideałów, a każdy ma własną granicę przetrwania. Łatwo powiedzieć, że czegoś się nie rozumie, że samemu to to i owo, jak się tego nie doświadcza…A okoliczności bywają różne, tak jak i charaktery…
      Ooo jak fajnie, że dziecko mogło samo zadecydować 🙂 Czasem dzieci coś chcą, rodzice to spełniają, a potem okazuje się, że niekoniecznie i jest dramat.
      I tak! Dobrana fryzura to podstawa wyglądu 🙂

      Polubienie

  12. Ja kiedyś dałem przekuć ucho kumplowi na lekcji Rosyjskiego zwykłą igłą krawiecką… 🙂 Nasza Ola panicznie boi się igieł, przy byle szczepionce wyje niemiłosiernie,ale tak chciała mieć przekute uszy że się odważyła i nawet nie pisnęła 🙂 🙂

    Polubienie

    1. ale że co? w ramach jakiegoś protestu, że na rosyjskim, czy to był przypadek? bo ja na rosyjskim z przyjaciółką namiętnie chodziłyśmy do dentystki, aż nauczycielka się pokapowała i doniosła do dyra i byłyśmy zawieszone przez trzy dni.
      Dla urody jak widać można znieść wiele niezależnie od wieku 😀

      Polubienie

  13. Życie to rzecz dla dwojga – w większości. Bo są i tacy, którzy wolą przejść przez nie w samotności, a drugi człowiek przydaje im się tylko czasami. A na dłuższą metę by męczył 😉 Zdecydowanie za dużo tych, którzy są w duecie, żeby kogoś mieć „za wszelką cenę”. Co smutne, widzę to i na forach nastolatkowych – czyli kolejne pokolenie kobiet ma te ciągotki… Beznadziejny, ale przynajmniej jest, nie jestem sama, nie jestem gorsza :/

    Uszy mam przebite od wczesnego dzieciństwa, nawet nie pamiętam momentu przebicia. Sama w nastolactwie przebiłam je sobie jeszcze kilka razy, a dziś nie noszę żadnej biżuterii 🙂

    Polubienie

    1. To prawda. Są tacy co nie chcą albo nie potrafią żyć w dłuższym związku.
      Czy tylko kobiet? Panowie również decydują się na bycie we dwoje z egoistycznych pobudek. Z wygody.

      Biżuteria nigdy nie była moją miłością, choć potrafię docenić jej piękno😉 Tak że rozumiem doskonale kobiety, które jej nie noszą.

      Polubienie

Dodaj odpowiedź do Ken.G Anuluj pisanie odpowiedzi