Oboje mają liczne rodzeństwo. A to rodzeństwo posiada dzieci, niektóre z tych dzieci też już mają własne dzieci. I fakt posiadania tak licznej rodziny odbieraliby w kategorii szczęście, gdyby nie to ,że wszyscy mieszkają bardzo blisko lub dość blisko siebie. A Oni kilka lat temu wybudowali się tak jakoś po drodze. Po drodze siostry do brata, szwagierki do bratowej , siostry do siostry, matki do córki, teściowej do syna , siostrzenicy do ciotki itp. i po drodze do…miasta i kościoła. Więc gdy to liczne rodzeństwo się wzajemnie odwiedza lub wyrusza na zakupy, zawsze po drodze zahacza o ich dom. A w niedziele po mszy, mają jak w banku ,że ktoś wpadnie prosto na obiad. Często też w niedzielny poranek mają gościa na kawie, bo akurat ktoś z rodziny wybrał się na poranną mszę. Dobrze , że ksiądz nie wpadł na szatański pomysł i nie odprawia trzech mszy, w tym wieczornej. Z drugiej strony niewiele by to zmieniło, gdyż członkowie rodziny czują się w ich domu jak we własnym i potrafią się zasiedzieć aż do późnych godzin wieczornych. Na szczęście rzadko się zdarza ,że są to godziny nocne, w końcu poniedziałki są pracujące. Gdy dodać jeszcze odwiedzających ich znajomych, to często jest u nich ruch jak na dworcu kolejowym. I to w takim średnim mieście , tylko z tą różnicą, że na stacji ktoś zapowiada przyjazdy i odjazdy pociągów oraz wisi aktualny rozkład jazdy. U nich jest to jedna wielka niewiadoma. Jedno jest pewne, że na pewno ktoś wpadnie. Panią domu już od dawna męczą takie wizyty, żeby nie napisać , e wkurzają. Nieraz wsiadała w samochód i ewakuowała się na cały dzień, by po powrocie i tak zastać imprezę w toku . Subtelne, a czasem nawet dosadne zwrócenie uwagi, że od czasu do czasu chciałaby spędzić sobotę czy niedzielę tylko w towarzystwie męża i własnych dzieci , rzadko odnosiło skutek. Zresztą . gdy do jednych to dotarło, choć nie wiem, czy ze zrozumieniem, bo potrafili się nawet obrazić, to inni ich w wizytowaniu zastępowali. Efekt był taki ,że przez jakiś czas mniej tłoczno w domu było. No i lodówka dłużej pełna stała.. Ostentacyjne opuszczenie salonu przez panią domu i zamknięcie się w sypialni, też na nikim wrażenia nie robiło. Pan domu zawsze , do końca podwójnie nawet pełni honory 😉 Rozmowy, ba, nawet awantury małżeńskie , które miały uświadomić mężowi by w końcu przestali być tacy gościnni, bo ona już czasem ma ochotę zwiewać, gdzie pieprz rośnie, też żadnych radykalnych zmian nie przyniosły. Czasem, w tygodniu zamyka drzwi na klucz i udaje, że jej nie ma. Bo zawsze ktoś z rodziny akurat nie pracuje i ma ochotę na kawę, a i młodsze pokolenie też lubi wpadać do ciotki. Niektóre już z własnymi małymi dziećmi, z którymi trzeba obowiązkowo wychodzić na spacer, a dom wujostwa po drodze stoi….
Za moment święta, czas, który sen spędza z powiek pani domu. Zamiast jawić się radością , oczekiwaniem i spełnieniem, jawi się jedną wielką zmorą i utrapieniem.
Bo przy tak licznym rodzeństwie, nawet jeśli ustalą gdzie i jak święta spędzają, to i tak tabun ludzi przez ich dom przeleci. I jak zwykle nikomu z odwiedzających nie przyjdzie do głowy, by wcześniej zadzwonić i ich uprzedzić. W końcu, gdy ich nie zastaną to poczekają u kogoś innego z rodziny, a im i tak odwiedzin nie odpuszczą. W końcu ich dom stoi po drodze do… ich własnego domu….
Jej po nocach śni się wielka wygrana. Wybudowałaby wtedy dom nad jeziorem lub morzem, albo w górach jak najdalej od rodziny.
– Myślisz, że uwolniłabyś się od ich wizyt?- pytam – Wątpię, przyjeżdżaliby całymi rodzinami na wakacje.
– Ale wtedy zrobiłabym grafik – westchnęła z rezygnacją
– Pamiętaj, że u niektórych z waszej rodziny wakacje trwają cały rok, a i przyrost w członkach jest proporcjonalny do upływającego czasu…
Spojrzała na mnie morderczym wzrokiem…znad sagana bigosu. Czas wzmożonych wizyt tuż, tuż…Idą święta przecież…a z nimi goście. Coś trzeba podać na stół…który stoi na drodze rodzinnych wędrówek 😉
znam to z autopsji czasem nie ma jak się pokłócić z męzem 🙂 rada przestań karmić rodzinę, herbata ,kawa i pa żadnych dodatków ……sprawdzone działa
PolubieniePolubienie
No między innymi właśnie się żali ,że nawet swobodnie pokłócić się nie może 😉
PolubieniePolubienie
zamknąć lodówkę na cztery spusty!!!
PolubieniePolubienie
zrobcie sobie wraz z cala rodzina rozklad jazdy i Wy zacznijcie pierwsi,zanim oni Was odwiedza, to wlasnie Wy wpadajcie na nie zapowiedziane wizyty-tak po drodze.Wasi goscie niech sami odczuja skutki goszczenia bez zapowiedzi.Przeciez Wam tez zawsze moze byc po drodze.Tak z miesiac lub dwzawsze badzcie przed.Moze to tych pieczeniarzy nauczy jak oni Was beda musieli goscic i uszczuplac zapasy z lodowki.Wytrwalosci!
PolubieniePolubienie
Znam ten ból.Co prawda mój dom nie stoi „po drodze”,ale w Samym centrum miasta.Tak więc kto wypada na zakupydo centrum,ląduje u mnie w ramach odsapki.Nieważne czy ja mam czas,czy jakieś załatwienie, odsiedzieć swoje muszę.Pal licho,jeśli jest to pojedyncza wizyta.Gorzej, ,jak goście niezapowiedziani zresztą wpadają jedni po drugich.Ja robię kawki,uśmiecham się,a wszystko się we mnie gotuje.Nic już dzisiaj nie załatwię ,może uda się jutro? .Ale jutro jest jak wczoraj,pojutrze podobnie.
PolubieniePolubienie
Więc wiesz jak to jest..i wcale niełatwo zmienić czyjeś przyzwyczajenia…
PolubieniePolubienie
Kochana zacznij wymagać od gości, zaganiaj do prac domowych typu mycie okien, odkurzanie,sprzątanie łazienki, pielenie ogródka,gotowanie obiadu-(a sama siup np do wanny bo nie miałaś wczesniej masz czasu), a jak to nie poskutkuje to zacznij prosić o zrobienie zakupów za ich kasę, nawet możesz zadzwonic do kogos i poprosić o tego typu przysługę,lub kase pożyczyć-zniechęcą sie wszyscy. Ewentualnie zostawiaj gosci samych tzn mów ze umówiłas sie z sasiadka i juz wychodzisz, albo idz na spacer tak aby musieli opuscic twój dom.
PolubieniePolubienie
a mnie brakuje dużej rodziny, oczywiscie takiej z umiarem wszystko w zyciu ma swoje dobre i złe strony ale samotność jest o wiele gorsza wierzcie mi
PolubieniePolubienie
W życiu już tak jest ,że niektórzy mają coś w nadmiarze ,a niektórzy braki…Rodzinę mogą zastąpić przyjaciele, sama jestem jedynaczką i to przyjaciólki są mi najbliższe…
PolubieniePolubienie
Ok. wyobraż sobie, że nikt Cię nie odwiedza, a Ty czekasz z utęsknieniem na najmniejszy szmer bramki/a to wiatr i tylko wiatr niestety/. Zastanów się ,czy to jest aż tak uciążliwe ,wiem,że wydaje Ci się,że bez tych wizyt byłabyś szczęśliwsza, ale wyobraż sobie pusty,głuchy dom i tylko Ty w środku pustego szkieletu. I ta tęsknota za człowiekiem…
PolubieniePolubienie
Prostuję- o nie o mój dom chodzi…Tak nie wyobrażam sobie ,żeby nikt go nie odwiedzał, więc przyjaciele zjeżdzają się nawet na kilka dni… Ale lubię być też w swoim domu sama…Jednak iem,że dom to nie mury to rodzina, czyli ludzie…
PolubieniePolubienie
WSPÓÓÓÓÓÓŁŁŁŁŁCZUCIA!!!!
PolubieniePolubienie
No cóż, ja mam jednego brata, bratową i bratanicę. Widuję ich 4-5 razy do roku. Mieszkamy w jednym mieście, ale… No bo ile razy można przypominać, że żyję. Jak widać każda skrajność nie jest dobra.
PolubieniePolubienie
żadna nie jest, umiar jest najzdrowszy…
PolubieniePolubienie
HMMM czy to o mnie? mam tak samo…. ciężka sprawa, nie zawsze można zamknąć drzwi na klucz niestety. najgorsze jest chyba to wpadanie bez zapowiedzi i zero prywatności. nawet nie mogę koleżanki spokojnie zaprosić na pogaduchy bo i tak zaraz się ktoś z rodziny napatoczy. MASAKRA. TEŻ LICZĘ NA WYGRANĄ W TOTKA 😉
PolubieniePolubienie
aha i jeszcze dodam że dawniej też wyjmowałam wszystko z lodówki teraz proponuję najwyżej herbatę czy kawę, trochę pomogło
PolubieniePolubienie
Nie raz nie dwa sama zaproszona byśmy sobie pogadały odjeżdżałam spod bramy autem widząc kilka samochodów pod ich domem…niekoniecznie miałam ochotę zastać u nich kogokolwiek, czasem sama uprzedzała ,ze ktos już jest pozostawiajać decyzje czy wpadnę czy nie….ech…
PolubieniePolubienie
O rany, to ja bym chyba non stop udawała, że mnie w domu nie ma….to rzeczywiście strasznie i skoro nie pomagają nawet ostentacyjne wyjścia do sypialni, czy upomnienie gości, to chyba nic nie pomoże. Może wypuszczanie ich głodnych:-)
PolubieniePolubienie
Cóż, brak taktu, zrozumienia i niezwracanie uwagi na innych ludzi to dla Polaków norma. Najeżdżanie wózkiem w sklepie, stawanie przed kimś kto ogląda towar na pólkach itp..przykłady można mnożyć. Cóz dopiero wizyty u kochanej rodzinki bez zapowiedzi..nagminne wizyty..
PolubieniePolubienie
przechlapane
PolubieniePolubienie
mieszkam nad morzem, wszyscy odwiedzaja nas masowo latem .żadne aluzje nie docierają, też bym chciała mieć wakacje za friko.A juz dobijają mnie tacy co z dwojka dzieci wpadaja tylko na noclegi i obiado-kolacje.
PolubieniePolubienie
Tez to przezywałam. Mieszkałam w maleńkiej kawalerce w centrum Warszawy. Co chwile wpadał ktoś z moich znajomych z niezapowiedzianą wizytą „bo akurat miał pod drodze”, albo na kogoś czekał, albo jeszcze cos innego … Po czasie się zbuntowałam i powiedziałam stanowczo dość, nie mam nic przeciwko wizytom ale jeżeli sa ono wcześniej umówione 🙂 część znajomych się obraziła i wogóle przestała mnie odwiedzać, większość zrozumiała że częste niezapowiedziane wizyty były dla mnie uciązliwe i teraz poprostu umawiamy się wcześniej na spotkania 🙂
PolubieniePolubienie
Mój syn ma podobnie, kto z klasy jest w centrum to niego wpada ,więc czasem musi udawać ,że go nie ma 😉
PolubieniePolubienie
czytając w końcu to czego szukam i czego tak bardzo mi brak, rodzina to siła z rodziną tylko na zdjęciu, tak tak ale są właśnie takie rodziny jak opisujesz, ZAZDROSZCZĘ – jestem jedynaczką mama zmarła, marzyłam o takiej rodzinę jak POZYSKAĆ TAKA RODZINĘ??odwiedzać się to wspaniale……radzić, wspierać…a jak się tego nie ma 😦 jest smutek…….
PolubieniePolubienie
Nie sądzę by Ona uważąła ,żę tylko na zdjęciu…Oni się bardzo wspierają nawzajem, ale intensywność odwiedzania w końcu ją wyczerpuje… Ja też jestem jedna ale nie brakuje mi rodzeństwa bo takie mam w przyjaciołach…
PolubieniePolubienie
Musicie postąpić według wskazówek numerologa i zmienić numer domu na mniej przyjazny dla ludzi.Przestaną was być może wogóle.Ile w tym prawdy nie wiem.Ale przecież warto spróbować!
PolubieniePolubienie
Musicie postąpić według wskazówek numerologa i zmienić numer domu na mniej przyjazny dla ludzi.Przestaną was być może wogóle odwiedzać.Ile w tym prawdy nie wiem.Ale przecież warto spróbować!
PolubieniePolubienie
Tam gdzie diabeł mówi dobranoc i wrony zawracają byłoby inaczej. Świetny tekst, jak wszystkie Twoje.
PolubieniePolubienie
Paradoksalnie z założenia to miejsca miało być ucieczką z domu gdzie teściu synowej umilał życie, niestety niefortunnie wybrali lokalizacje i teraz mają na głowie całą rodzinkę 😉 Dzięki Małgoś . Bużka.
PolubieniePolubienie
http://www.strefa88.blog.onet.pl wejdz i poznaj obłude kośćioła katolickiego i demonicznego klowna Wojtyły.
PolubieniePolubienie
Wypisz wymaluj z ” Władcy Pierścieni ” Tukowie i Brandybukowie. I wielu, wielu innych. Kiedyś od tego uciekałam, bardzo. Z biegiem lat zaczynam doceniac…nigdy jednak jako gospodyni… Trzeba miec serce i charakter, by prowadzic Taki Dom 🙂
PolubieniePolubienie
:)))O tak oboje mają ogromne serce…tylko ona już czasem z sił opada. Ale rodzina dla nich zawsze najważniejsza jest….dlatego tak trudno im jakieś poczynić radykalne kroki…
PolubieniePolubienie
Boże! Jak ja doskonale rozumę gospodynię domu po drodze.http://okno2.blog.onet.pl
PolubieniePolubienie