Tata…

Praca – tak  bym odpowiedziała, gdybym miała za zadanie jednym słowem określić  co dla mojego  taty jest  w życiu najważniejsze. Zawsze tak było, czy to  w czasach głębokiej komuny, czy późniejszych przemian, czy teraz w dobie kapitalizmu. Nieważne czy była to praca w sektorze państwowym, czy jak w tej chwili  prywatnym. Bo zawsze była to praca na własny rachunek,  firmowana własnym nazwiskiem. Rzetelna, uczciwa, fachowa. W tej państwowej przez lata na stanowisku kierowniczym, a teraz jako pracodawca, wykonawca i menadżer w jednym.  Znany i ceniony  jako fachowiec, choć z trudnym charakterem. Trudnym,  bo wymagającym i czasem przekraczającym zasady dobrego wychowania. Jednak ci, co z nim współpracują wiedzą, że opieprzanie jest uzasadnione, krytyka konstruktywna, tylko forma często nie taka. jaka być powinna. Więc większość się nie zraża, a są i tacy, którzy na co dzień pracują za granicą kraju, ale tacie nigdy nie odmówią, jeśli ma dla nich robotę. Biorą urlopy i przyjeżdżają, finansowo nigdy nie tracąc.
Tak, tata płci porządnie, zawsze uważał, że pracownika nie trzeba głaskać po główce, tylko docenić go finansowo. Nie jest tez takim pracodawcą, który wydaje tylko polecenia i  nadzoruje, ale często sam zakasał rękawy, mimo że jest już w wieku emerytalnym. Stąd też niedawno ten  jego wypadek, przy bardzo trudnej  robocie, której żadna inna firma podjąć się nie chciała. Po wypadku bardzo szybko,  nie w pełni jeszcze sprawny wrócił do pracy. Na prośby moje i mamy oraz całej rodziny by dał już sobie spokój, spokojnie odpowiedział: zatrudniam kilkanaście osób, zamknę firmę i mimo że  to fachowcy, to nie znajdą tak szybko pracy, a na tak dobrze płatną nie mają w ogóle co liczyć. Oni  dobrze wiedzą  jak inni płacą na rynku w tej branży. Tata często brał roboty takie, które wystarczyły tylko na pensje dla pracowników, a on z nich nie miał zysku. Choć większość pracowników jest na umowy zlecenie, czyli nie  ma roboty, nie ma forsy. Jednak tata uważał, że to jest jego zespół, za który jest odpowiedzialny. Więc musi o niego dbać, aby co miesiąc mieli wypłaty.
Dla mnie naturalną rzeczą od zawsze było to, że ojca nigdy nie było w domu. Gdy przyszedł weekend, to najważniejsze były pszczoły, druga jego wielka miłość;) Urlop? Odkąd pracuje na swoim to, to pojęcie dla niego nie istnieje. Ostatnie wczasy wspólne z mamą, to wyjazd w góry, gdy moja Tuśka miała 5 lat.
Od lat wypoczynkiem jest praca – tu na wsi. Obecność taty w domu polega na spaniu,  nawet przed telewizorem, jedzeniu i   chwili rozmowy…Nie usiądzie na miejscu, nie potrafi nic nie robić. Za to jest bardzo sprawny jak na swój wiek i zdrowy…Oczywiście jeśli się weźmie stan przed wypadkiem. Lekarze w szpitalu bardzo się dziwili,  że tata ma tyle lat  a wygląda młodziej, a przede wszystkim ma świetne wyniki. Jedynie co mu dokucza już jakiś czas, to  nadciśnienie. I choćby z tego powodu powinien już rzucić robotę, która łatwa nie jest.  Przede wszystkim jest  ogromnie stresująca.  Ale on nie potrafi odcinać kuponów.
Tata nauczył mnie, że pracę trzeba szanować, a przede wszystkim w niej się realizować, a najlepiej ją kochać 😉 On jest takim przykładem. Nie pracuje po to, by mieć więcej i więcej, choć stosunek do pieniędzy ma taki, że one również a może  przede wszystkim wyznaczają wartość wykonanej pracy. Przynajmniej tak powinno być. Jak jest, wiedzą ci, co za rzetelną, ciężką pracę dostają marne grosze.
Czy praca jest ważniejsza dla niego niż rodzina?  Zaryzykuje stwierdzenie, że tak. Tak,  gdy w rodzinie nic złego się nie dzieje, tak, gdy chodzi o różnice poświęconego czasu.  Paradoksalnie to dla rodziny pracuje, choć już nikt tego od niego nie oczekuje. Jednak tu tata jest starej daty. Uważa, że to mężczyzna powinien zarobić na rodzinę i zabezpieczyć ją finansowo. Ale praca, zawód, który wykonuje to też jego pasja. Stąd tak wiele po drodze patentów i wynalazków.
Mogłabym narzekać, że fizycznie,  jako dziecko mało tatę miałam. Jednak tego nie robię…i nawet nie żałuję, że nie było inaczej. Może coś straciłam?-  tego się już nie dowiem. Ale może  dlatego tak intensywnie pamiętam wspólne wakacyjne wyjazdy,  przeważnie w góry, gdzie mama leżaczek okupowała, a ja z tatą szczyty zdobywałam? Albo pierwszą lalkę,  którą on mi kupił,  bo jakże to dziewczynka bez lalek? Wspólne przejażdżki na motorze, gdzie sadowił mnie sobie z przodu, a mama na to patrzyła przerażona. I ten morderczy wzrok, gdy pies mnie pogryzł, a on tak kocha zwierzęta, ale wtedy myślałam, że Drops( pies dziadków) z życiem nie ujdzie. Rzym w nagrodę za maturę…Ale też widziałam, strach i rozpacz w oczach, gdy zdrowotnie coś się z nami działo, poruszał wtedy niebo i ziemię…Ktoś powie, że to wszystko za mało…że zapracowany rodzic to nic dobrego…
No to ja się nie zgodzę w tym momencie…bo nie mam poczucia, że miałam go za mało.
Ale to tylko moje subiektywne odczucie, moje życie…

32 myśli na temat “Tata…

  1. U mnie w tej chwili uprawia się w domu czarnowidztwo. Caly czas słyszę, ze nikt mi nie pomoże, żebym dala sobie lepiej spokój. Slysząc to zaczynam wątpić w sens swoich działań. Nie chcę słyszeć, ze bedzie dobrze, bo wiem, ze nie bedzie, ale mowiac to co mowi sprawia, ze czuje sie coraz gorzej. Wiec lepiej by bylo gdyby nic nie mowil. Szanuję swojego tatę, bo jest naprawdę dobrym człowiekiem i może chce dla mnie dobrze, ale ciężko nam się dogadać …Pozdrawiam,miłej niedzieli ;*

    Polubienie

    1. Nie wiem co w tej sytuacji powiedzieć, bo w moim przypadku ,a właściwie jeśli chodzi o mojego tatę, to by pukał do każdych drzwi by zdrowotnie pomóc. A na pewno by wspierał by się nie poddawać. Nie słuchaj takich wypowiedzi i rób wszystko by sobie pomóc. Może nie będzie dobrze, czyli 100% zdrowia, ale duża poprawa. Najgorzej załamać ręce i nic nie robić. Musisz być sama silna, dla siebie. Uściski 🙂

      Polubienie

  2. Myślę, że najważniejsze są proporcje, ale nie czasu, tylko uczuć. Tak to rozumiem, że nawet gdy nie mamy zbyt wiele czasu na co dzień dla rodziny, to gdy nas potrzebują, zawsze jesteśmy przy nich. To sprawia, że czujemy się kochani przez ojców, matki, mężów, żony, dzieci… To pewnie sprawia, że nie masz żalu do ojca o brak czasu. Natomiast, gdy ojca nie ma nigdy, bo coś tam jest ważniejsze, to wtedy nie ma odpowiednich proporcji, a właściwie ich wcale nie ma. Może są pieniądze i inne rzeczy, ale nie ma odpowiednich proporcji. Wtedy ludzie czują żal i brak miłości. A mój tata? Cóż, już go dawno nie ma, ale dla mnie zawsze jest obok mnie. Nauczył mnie jeździć na rowerze i jeszcze wielu różnych rzeczy… I tylko jednego dziś żałuję, że nie powiem mu już nigdy: Kocham Cię tatusiu. Pozdrawia serdecznie. 🙂

    Polubienie

    1. Wiesz, od jakiegoś czasu nawet telefon przyspiesza bicie mojego serca, jakiś taki niepokój..Przyszedł czas ,że teraz ja się martwię o rodziców. Jestem szczęściarą ,że jeszcze ich mam. Mój tata nigdy nie był wylewny, ale zawsze musi wiedzieć gdzie jesteśmy, co robimy…Dzwoni codziennie , co weekend przyjeżdża do swojego domu -tu na wieś, więc w jakiś sposób te moje dorosłe życie jesteśmy bliżej niż kiedyś…Może dlatego nie ma we mnie żalu? Teraz często się mówi,że rodzice wynagradzają dzieciom finansowo brak czasu. U nas nigdy tego nie było…Od 14 roku życia pracowałam u taty w wakacje , owszem płacił pensje dyrektorską , która wystarczała na przeżycie całego roku lub porządne obkupienie się 😉 Od następnego poniedziałku Misiek idzie do pracy do dziadka 🙂 Wygląda na to,że praca w naszej rodzinie dominuje ;)…Tuśka w wakacje w naszej firmie pracowała, w tym roku ma ślub i praktyki , więc odpuściła sobie:) Uściski :)P.S. Twój tata spogląda na Ciebie z góry i dobrze wie ,ze bardzo go kochasz…

      Polubienie

  3. Roksanno i mój tato kojarzy mi się z pracą- ciężką zawodową i społeczną. To „złota rączka”, zawsze pomagał innym, potrzebującym.Pracowitość, to tylko dobra cecha.Nie miałam tacie tego nigdy za złe, ze było go mało w domu, ale był, kiedy go potrzebowałam. Teraz pamiętam, choć rodzice mieszkają daleko.Tato i mama- to ukochani rodzice.Należny im – szacunek za trud wychowania.Miłej niedzieli życzę.

    Polubienie

    1. Z szacunkiem to jest tak ,ze na niego trzeba sobie zasłużyć. Nie wystarczy być tylko rodzicem. Niestety rodzice są różni, często kochani na wyrost, za to tylko ,że nimi są. Ale tylko w skrajnych przypadkach oczywiście. Bo masz rację, pracowitość to zaleta , ale pracoholizm bywa uciążliwy, niezdrowy, a czasem niebezpieczny. Najważniejsze by nie mierzyć każdego jedną miarką, bo co jednej rodzinie może wyjść na zdrowie, drugiej wcale nie musi 😉 serdeczności 🙂

      Polubienie

  4. Witam! Czy mogłabyś wyrazić opinię o moim blogu pod adresem: http://abc-tanca.blog.onet.pl/ ? Zależy mi tylko na opinii, nie na statystyce! Chciałabym się dowiedzieć, czego mi jeszcze brakuje, czy blog dobrze się zapowiada? Mogę również powiedzieć Tobie, co mi się podoba u Ciebie. 😉 Pozdrawiam! 😉

    Polubienie

  5. O! Ten post właśnie wart jest świecznikowania!Pięknie napisałaś i wiesz, sprawiłaś, że zrozumiałam, że zapracowany ojciec może być, jest dobrym ojcem. I moje dzieci mają właśnie dobrego 🙂

    Polubienie

    1. Dziękuję Małgosiu:* Ten pracoholizm mojego taty od dawna mnie dręczy , ale w kontekście troski o Niego, o Jego zdrowie. Bo i pasja może „zabić ” przecież..Ale nigdy nie powiedziałabym,że ja coś z tego powodu ucierpiałam, wręcz odwrotnie pewne nauki nabyłam…to też mnie w jakiś sposób ukształtowało. Jako rodzice szczególnie ci pracujący zawodowo , zawsze będziemy mieć odczucie ,ze za mało czasu spędzaliśmy z dziećmi…ale to wcale nie przeszkadza być dobrym rodzicem. Uściski 🙂

      Polubienie

  6. Prawdziwy pracoholik z niego, ale jak widać, nie zawsze jest to coś złego. Nie masz do niego żalu, za to masz ogromny szacunek i piękne wspomnienia, a to oznacza, ze sprawdził się jako ojciec i to najważniejsze.

    Polubienie

  7. Wydaje mi się, że najważniejsze są Twoje własne odczucia, wiadomo, że każde dziecko ma indywidualne potrzeby jeśli chodzi o kontakt z rodzicami 🙂 Ale skoro nie czujesz się pokrzywdzona w żaden sposób, a Twój Tata jest szczęśliwy, że robi to, co robi, to chyba wszystko jest ok 🙂

    Polubienie

    1. Też tak myślę, w innej rodzinie być może rodzic pracujący i to w nadgodzinach nie byłby rodzicem spełnionym, wszystko zależy okoliczności i oczekiwań…

      Polubienie

  8. Często mam wyrzuty sumienia, ze za mało czasu poświęcam synowi. Często jak nawet jestem w domu to jestem zmęczona. Praca nie przekłada się na finanse i to jest tragedia. Staram się jak mogę jakoś uatrakcynić Miskowi dzieciństwo, ale z ograniczoną kasą jest to cholernie trudne. PS Dzisiaj z pracy zabrało mnie pogotowie, na pozostanie na oddziale nie mogłam się zgodzić, nie ma kto się Miśkiem zaopiekowac.

    Polubienie

    1. ech no zmartwiłaś mnie…dbaj o siebie…Mam nadzieję,że to nic poważnego, osłabienie, albo coś no! Dbaj o zdrowie, bo Misiek ma tylko Ciebie. Nie ma nikogo bliskiego, przyjaciółki, sąsiadki, kogoś z rodziny?? by w razie tfu, no…Gdzie Ty mieszkasz w ogóle???

      Polubienie

      1. Właśnie dla tego tfuuu muszę kolejny raz przewartościować moje życie i bardziej o siebie dbać… i dla siebie i dla Miśka. Byłam wczoraj u lekarza i mam sporo wolnego… dla pracy, mojej pracy to cholernie niedobre, ale tym bedę martwić się później. Za dużo wszystkiego… może któregoś dnia maila Ci napiszę…

        Polubienie

        1. więc czekam…A teraz tylko napiszę jako osoba, która kiedyś żyła w pędzie, którego nawet choroba ( ta po raz pierwszy) nie zatrzymała , gdy zdarzyło się to po raz drugi przewartościowała sobie swój stosunek do pracy- KONIECZNIE trzeba dbać o siebie, zdrowotnie przede wszystkim, ale inne aspekty również są ważne …Bużka.

          Polubienie

            1. Nie poganiam:)) nie nalegam…sama będziesz wiedziała czy chcesz się „wygadać” czy nie…Pamiętaj po prostu,że ja tu jestem…I choć nie posiadam ani tylu mądrości, ani monopolu tylko trochę doświadczenia, więc może będziesz chciała z niego skorzystać, wtedy służę 🙂 Bużka.

              Polubienie

Dodaj odpowiedź do ~roksanna Anuluj pisanie odpowiedzi