Niespodziewana gimnastyka ;)

 Zapomniałam już ile potrzeba hartu ducha, by przypilnować malucha :))

Zostałam poproszona przez koleżankę, bym się zaopiekowała półrocznym brzdącem, w czasie gdy ona pojedzie na rynek w celu zakupienia kwiatków na taras. Nie widząc żadnego problemu, zgodziłam się ochoczo. Mama przed wyjazdem nakarmiła , oporządziła i posadziła synka w krzesełku. Obłożywszy go jeszcze grzechotkami , szybko się ulotniła 😉

No i zaczęła się gimnastyka.

Przez pierwsze pół godziny ćwiczyłam skłony i przysiady oraz łapanie grzechotek w locie. Przy okazji ćwiczyłam mimikę twarzy , przez cały czas gadając, by go zabawić. Następnie nie mogąc już dłużej ignorować wyciągniętych w moją stronę rączek, poćwiczyłam przez jakiś czas bicepsy nosząc słodki, ale jednak ciężar. Gdy już mnie się wydawało, że  to moje ręce będą wyciągnięte w nadmiarze, znowu przeszliśmy do ćwiczeń refleksu, skłonów i przysiadów. To znaczy, ja przeszłam, mały mnie trenował 😉

I tak naprzemiennie ,aż wróciła mama…

Odetchnęłam z ulgą …trochę zasapana 😉

Mały nie zapłakał, a po raz pierwszy został z przyszywaną ciotką , obcą wszak osobą 😉 A nadmienię ,że jeszcze  jest przy cycku  ;)…

A ja przez 1,5 godziny miałam niezły fitness 😉

Oraz miłe poczucie ,że własne dzieci już mam odchowane :)))

Prognozy na weekend są obiecujące – słońce, słońce i temperatura ponad 20 stopni :))) Mam nadzieję ,że się sprawdzą , bo inaczej moja osobowość rozpadnie się na kawałki i nie z powodu kilku nadprogramowych ćwiczeń 😉 Mam wrażenie ,że nasz region został tej wiosny przez Pana Boga zapomniany , szlaban na słońce postawi,ł czy co?

37 myśli na temat “Niespodziewana gimnastyka ;)

  1. Też miałam okazję wczoraj – trzymiesięcznego siostrzeńca ponosiłam – a niech wie dzieciak, że Dzień Dziecka był :-)Na szczęście na dmuchaną zjeżdżalnię z Najmłodszą nie musiałam. Ze Starszakami poszło łatwo – wypłaciłam i tyle ich widziałam 😉 a pomyśleć, że jeszcze nie tak dawno szliśmy razem na lody albo naleśniki z truskawkami…Coś czuję, że to dniodzieckowe świętowanie przeciągnie się jeszcze i na nadchodzący weekend. Ale posiłki w drodze – znaczy tata rodzony 🙂

    Polubienie

    1. Wczoraj to ja miałam Dzień Dziecka bez dziecka…telefonicznie jedynie. Dziecko sztuk jeden zjedzie jutro , drugie pewnie powpada na chwile 😉 Ale Ty korzystaj póki masz całą trójcę w domu :))) Zobacz jak te dziecka czyjeś szybko rosną , dopiero co nas informowałaś ,że zamiast siostrzenicy masz siostrzeńca 😉 Wesołego świętowania :))

      Polubienie

      1. Takie małe to dopiero urocze. A jak się uśmiechnie bezzębnie :-DPrawdę ktoś powiedział, że jak są małe, to są tak słodkie, że chce się je zjeść, a jak podrosną to człowiek żałuje, że nie zjadł jak były małe 🙂

        Polubienie

  2. No tak, przy dziecku to pewnie trzeba mieć oczy dookoła głowy 🙂 ja zajmowałam się kiedyś moją kuzynką, miała wtedy 2 latka. Cóż…wszystkie dzieci na placu zabaw chciały się ze mną bawić, bo jako jedyna z obecnych tam opiekunek jeździłam razem z nimi na zjeżdżalni i robiłam babki z piasku. Ale później – przez tą czynną opiekę – miałam zakwasy przez dwa dni 😀 Masz szczęście, że Maluch nie płakał, wiadomo jakie bywają niektóre dzieci…tylko mama i mama… 😉 ja mam to wszystko jeszcze przed sobą, ale przynajmniej mam świadomość, że dzieci to nie taka prosta sprawa. I tak przez co najmniej 20 lat…! :-DNie wiem jaki to jest „Wasz region”, ale ja jestem ze Śląska i na palcach jednej ręki mogę zliczyć słoneczne dni z kwietnia i maja 😦 dziś znów od rana pada i to tak mocno, że musiałam zrezygnować z wyprawy na targowisko :-(Pozwolę sobie dodać Twój blog do linków, bo już mi się tu podoba 🙂 Pozdrawiam!

    Polubienie

      1. Polonistyczna? , czyli studiujesz filologię polską ? Uff teraz ja będę czuła się na cenzurowanym by nie popełniać błędów ;))…a zdarzają mnie się niestety :(((

        Polubienie

    1. Małe dzieci absorbują nas czas prawie na maksa , z wiekiem coraz mniej nas potrzebują . Maluch karmiony piersią na żądanie to jest wyzwanie, w razie gdy mama zniknie na dłużej. Na szczęście mama w porę wróciła,a mnie ulżyło. Półroczne dziecko nie powie jeszcze co chce ;)A i zabawy są z nim ograniczone 😉 Miło mi jest ,ze Ci się tu podoba…zaraz ja wpadnę do Ciebie 🙂 Mieszkam w północnej części lubuskiego …Serdeczności 🙂

      Polubienie

      1. Nie jestem w pełni przekonana co do tego, że z wiekiem dzieci coraz mniej potrzebują rodziców 😉 Wszak każdy młody człowiek liczy chyba trochę na to, że rodzice pomogą mu trochę wystartować w dorosłe życie 🙂 tyle, że ta potrzeba jest już oparta na zupełnie innych zależnościach. Mówię ze swojego punktu widzenia – mam 23 lata, ale Rodzice są mi bardzo potrzebni. Jestem osobą rodzinną, źle mi, gdy zostaję w domu na noc sama, nie lubię pustego mieszkania, więc jak np. Mama jest w domu to przesiaduję z Nią, nawet gdy każda z nas zajmuje się swoimi sprawami. Potrzebuję też rozmów z Rodzicami, Ich pomocy w załatwianiu różnych spraw papierkowych, itd., itp. 😉 tyle, że o cyca nie wołam 😀 A, nie przejmuj się moim filologicznym zacięciem, nie krzyczę na wszystkich za wszystkie błędy 😉 Raczej skupiam się na własnej poprawności językowej, no bo jakoś tak nie wypada, żebym popełniała błędy ;-))

        Polubienie

        1. Choć miałam na myśli ten fizyczny czas pochłonięty przez malucha , bo w końcu każdy następny etap – przedszkole, szkoła itp daje rodzicom wytchnienie , to jednak zostanę przy tej opcji ,ze z wiekiem rodzic dziecku coraz mniej jest potrzebny. Co wcale nie znaczy ,że w ogóle. Tylko ta pomoc ewoluuje. W normalnych, kochających się rodzinach, nawet tam gdzie dziecko od najmłodszych lat uczone jest samodzielności ta więź jest silna..Jednak nastolatek nie wisi przez cały czas na rodzicach, a z wiekiem często korzystając z rad i porad daje sobie wyśmienicie sam radę. Co innego gdy dostarcza rodzicom atrakcji ,w postaci buntów i wybryków.;) Fajnie ,że masz takie relacje z rodzicami , mnie się to podoba 🙂 Moja Tuśka , młodsza od Ciebie o rok, już od dwóch lat mieszka z Narzeczonym ( w sierpniu ślub) i tylko wpada do rodzinnego domu, na co dzień studiuje w dużym mieście i za ścianą ma dziadków. Ale i tak z każdym problemem dzwoni do mnie. Myślę ,że się dobrze dogadujemy, ale ma już swój świat…a zaraz będzie miała swoją rodzinę…. O matko jak ten czas leci 😉 W takim przypadku poprawność jest nawet wskazana 😉

          Polubienie

  3. U nas po porannej ulewie- wyszło słońce. Mam nadzieję, że na dłużej…A dzieci – dawno nie bawiłam, choć chciałabym bardzo….Dobrze, że to które pilnowałaś jeszcze nie chodziło, bo dopiero byłby sprint…Pozdrawiam cieplutko.

    Polubienie

    1. Zanim stanie na nogi ja się wytrenuję , pewnie mama nie raz jeszcze mnie poprosi , zdałam w końcu egzamin 😉 U nas wieje, ale przestało padać, bez słońca wciąż niestety.

      Polubienie

    1. Podziwiam osoby , które pracują z dziećmi…Ja nie miałabym chyba cierpliwości…Trzeba mieć odpowiednie predyspozycje…Ale mnie się wydaje ,że Ty masz zalążki do tej pracy i po wyedukowaniu się będziesz dobrym pedagogiem…A pogoda na mus sprawdzić się musi!!!!

      Polubienie

  4. Przy takim maluchu nawet nie ma mowy żeby powiedzieć słowo „nuda”, cały czas jest świetnie zagospodarowany tak, że wieczorem jest się padniętym, ale szczęśliwym ;-)Buziaki i dziękuję ;********A to to już nie na temat, ale tak bardziej pasujące do mojego nastroju:”Natura tak skonstruowała człowieka, że nic mu się bardziej nie podoba niż to co traci. Niczego bardziej nie pragnie od tego, co mu się odbiera. Nie odbiegałam od normy.”

    Polubienie

    1. O nie, nudą bym nie nazwała zajmowanie się dzieckiem 😉 A co do zacytowanych słów : często nie dostrzegamy czegoś , dopóki tego nie utracimy, to prawda, ale zawsze, zawsze jest jakieś wyjście , bo w naturze mamy wiarę i nadzieję . I potrafimy sobie stratę czymś innym zrekompensować , jak również wytłumaczyć…Buziaki , będzie dobrze…

      Polubienie

  5. Widzę, że wszyscy czekamy na słoneczne dni. Słodki mały ciężar. Po co chodzić na siłownię skoro można mieć ją za darmo i jakiego instruktora. PozdrawiamBezimienna90

    Polubienie

  6. Przyznam ,ze ja tez sie ciesze,ze dzieci odchowane mam.Odwyklam bowiem od bawienia takich brzdacow,no ,bo wiek juz nie ten ;)Ale pomysl,ze kiedys babcia zostaniesz i wszystko sie zacznie od nowa ;))))) A slonca u nas az za duzo.Dzisiaj mamy 30 st.C.Pozdrawiam 🙂

    Polubienie

    1. Do roli babci juz jestem przygotowana 😉 nie wiem tylko jak córcia….30 st to dla mnie za duzo ale te 25 mogłoby już być :)))Pozdrawiam 🙂

      Polubienie

  7. Rozumiem, że przyszłościwo będziesz brała pod opiekę wnuka,tylko gdy przyjdzie ochota na gimnastykę. ;-))))))) Oj brzdąc potrafi być wyczerpujacy dla organizmu osoby sprawujacej nad nim opiekę. 😦 No widzisz Kochana, postraszyłaś tylko rozpadem osobowości i już pojawiło się słoneczko! Nawet ono Tobie kibicuje. :-))) Całuski.

    Polubienie

    1. Słoneczko pięknie świeci dziś od rana,a wczoraj od południa co spowodowało zaleganie osobowości na tarasie z piwkiem w ręku, a dziś sie męczy głowa…Ot takie babskie gadanie i polewanie by w buzi nie zaschło 😉 A babciowanie mam nadzieję już będę miała w niedalekiej przyszłości….niech no sie tylko pobiorą ;)))Buzia :*

      Polubienie

        1. Oooo to nie dobrze, choć ból głowy to żadna przyjemność, to ja już wolę by był „po przyjemnościach” niż tak z niczego , albo z czegoś gorszego :((((

          Polubienie

  8. O, tak- to prawda! Cwiczen wiele! A przeciez na haslo- „siedzenie” z dzieckiem w domu – kazdy slyszy slowo – „siedzenie”, ktore z siedzeniem nie ma nic wspolnego 🙂 Znam to bardzo dobrze. Ale teraz odpoczywam!

    Polubienie

  9. Żabcia prawie 4-miesięczna waży, więc domyślam się co to było nosić starszego szkraba. Już się nie mogę owego fitnessu doczekać nieco sadełka mi pozostało – z chęcią je zgubię

    Polubienie

Dodaj odpowiedź do ~Mysz MK Anuluj pisanie odpowiedzi