Dobry czas mija szybko…

I stał się cud. Bo co by nie mówić, jak zaklinać rzeczywistość to jest magiczny czas.

Nie było łez. Nawet podczas składania życzeń pobrzmiewały wesołe nutki. I tradycyjnie jedliśmy zimny barszcz, obiecując sobie na przyszły raz, że nalejemy go po dzieleniu się opłatkiem. Ale wszyscy zgodnie stwierdzili, że barszcz pyszny wyszedł i można go nawet pić na zimno. Och, ach… I wszystko inne również pyszne, choć nie spod maminej ręki wyszło. (Oprócz śledzi w śmietanie, tak zwanymi zupą śledziowej z gorącymi ziemniakami w łupinkach, której nie mogło zabraknąć na stole, więc Mam zrobiła zaraz, jak tylko przyjechała). Pierogi z kapustą i grzybami, choć płaskie jakieś to wszystkim smakowały. I sałatka siekana siekierą- tak twierdzi mój Zięć- którą Tuśka robiła po raz pierwszy w życiu. Mamo, ale ja wszystko gotowałam w mundurkach–  no eureka!:D I choć kręgosłup mnie wcześniej bolał, to w wigilijny wieczór  ból sobie odpuścił, a ja mogłam cieszyć się widokiem i obecnością najbliższych. Ich radością.

W ten wieczór, choć życzyliśmy sobie dużo zdrowia, to nie było rozmów na temat chorób i tego, co nas czeka w najbliższym czasie. O polityce również ani słowa. Nie, żeby to był temat drażliwy, ale całkiem zbędny w taki czas. Było miło, wesoło i przyjaźnie, dopóki Zońcia nie rozdarła się do mleka 😉 a głos nasza Księżniczka ma donośny i nie ma zmiłuj się! Zjadłszy, słodko zasnęła, a rodzice rozdarci, bo przecież drudzy Dziadkowie czekali z wieczerzą na nich o 19. Pojechali we trójkę, a po krótkim czasie Tuśka przyjechała po Zońcię, która akurat i tak się obudziła.

Rodzice pojechali nocować do Dziecków Starszych, bo u nas schody, a Mam ma od lat kłopoty z kolanem. Świąteczny poranek leniwy w łóżku, Tuśka wpadła za chlebem i jabłkami do indyka, którego szykowała do nas na obiad. a raczej Zięć, bo pieczyste to jego domena. Spokój, cisza…  Książka i Kota… Potem wspólny obiad, ale jeszcze zanim usiedliśmy wszyscy do stołu, podzieliłam się z potrzebującym jedzeniem- na wsi łatwiej o wiedzę, kto naprawdę jest w potrzebie… Przecież co roku tego świątecznego jedzenia jest zawsze za dużo. (Tradycyjnie w pierwszy dzień świąt nie zabrakło uszek z barszczem – raz w roku trzeba się ich objeść do wypęku).

Niestety Mam się trochę gorzej czuła, źle spała, nie mogła oddychać i doszedł ból kręgosłupa. Dlatego, po krótkim odpoczynku po obiedzie wraz z Tatą wyjechali wcześniej niż Misiek, który w pierwszej wersji miał wracać z babcią pod wieczór, a wracał tylko ze swoją Kotą. Tuśka z Miśkiem i Pańciem zagrali w Milionerów, który to właśnie zażyczył sobie tę grę od Mikołaja, a ten był łaskawy spełnić życzenie. Reszta  była publicznością, ewentualnie telefonem do przyjaciela 😉 Zońcia leżała na swojej kolorowej macie i chichrała się do nowych zabawek, a ja patrzyłam na swoją  roześmianą rodzinę w blasku świec i poczułam wewnętrzny spokój…

Cokolwiek nam się wydarzy, poradzimy sobie!

I znów pakuję walizeczkę i ruszam do DM po piguły.

P.S.

Prezentów było dużo, ale najmilszy to Zońcia turlająca się pod choinką, a raczej namiastką drzewka 😀 I foto-książka, którą dostali dziadkowie i my- pełna wspomnień.

48425341_2191838477697017_9010021885773086720_n

Na której właśnie leży Kota (Michy) (pomiędzy mną a Miśkiem), zazdrosna, że to nie ona tylko Alonso jest na kartach tej księgi 😉

I ten wspólny czas też już jest wspomnieniem… Cudnie ciepłym…

Miłego dalszego świętowania!

Był gdzieś śnieg? Bo u nas w pewnym momencie w kuchni na podłodze: z szafki wypadła zbrylona sól kamienna, pięknie udająca śnieg ;p A za oknem kałuże wielkości oceanów 😦

 

 

28 myśli na temat “Dobry czas mija szybko…

    1. Nie pamietam już białych Świąt na zachodzie- czasem na nasze drugie sypnie śniegiem. Najczęściej wysoka plusowa temperatura i deszcz. Ech… Szkoda, dla dzieci byłaby frajda.
      Och, termy! – cudnego moczenia się😀

      Polubienie

    1. Właśnie widzę 7-8 na plusie…
      Przed chwilą Mam mi zakomunikowała, że Tato był pod ogromnym wrażeniem. Ten nasz rodzinny pesymista, pewnie myślał, że jak Mam zaniemogła, to nie damy rady z organizacją🎄I ze ze smakami 🥟🐟…
      Sama wiesz, że najpiękniejszy klimat to robią dzieci, szczególnie te najmłodsze. U Ciebie tez było radośnie i na luzie, a o to właśnie chodzi w ten magiczny czas.

      Polubione przez 1 osoba

  1. Na wschodzie śnieg zaczął padać wieczorem,a gdy szłam na pasterkę to była zawieja.Wczoraj było biało i pięknie,ale już dzisiejszej nocy zaczął padać deszcz,więc jest tylko breja.Ja dopiero jutro pojadę do swoich wnuków.Niech świąteczna atmosfera utrzyma się aż do 6 stycznia.

    Polubienie

    1. Czyli jednak było trochę klimatu zimowego nie tylko w górach.
      Kiedyś nadejdą takie Święta, które zmienią swój skład osobowy, ale to były 54 z moimi Rodzicami, potem doszedł OM, dzieci i wnuki i nigdy nikogo nie zabrakło przy wigilijnym stole z tego stałego składu… Może dlatego to takie ważne dla nas, żeby być razem? I takie naturalne.
      Pięknego czasu z Wnukami!

      Polubienie

  2. U mnie dosc cieplo , wrecz wiosennie ale to raczej tutaj normalka.Pomimo tego bylo swietnie, rodzinnie i beztrosko . I nadal jest bo wszyskie dzieciaki jeszcze z nami.
    Oczywisicie ja musialam nawalic ,…Kregi szyjne . Tak wiec dzis przelezalam i przespalam wiekszosc dnia i bardzo mnie to wkurzylo i zasmucilo. Tak rzadko teraz jestesmy razem z kazdy czas jest cenny a ja po tych lekach zamulona i senna.Ale nie biadolmy , nie biadolmy. 🙂 Jeszcze pare dni przed nami:)
    Ciesze sie , ze Swieta tak cudownie Ci sie udaly. Milego dalszego swietowania:)
    usciski
    M

    Polubienie

    1. Ooo to przykre , ale mam nadzieję, że dziś lepiej się czujesz i możesz czynnie spędzać czas z bliskimi. Też lubię i sobie cenię jak jesteśmy wszyscy razem, a to wcale tak często nie jest. A jak już się zdarzy to na krótko… ech…
      Zdrówka!💕
      Uściski🙂

      Polubienie

    1. Pochmurno i 7 stopni, jak na dzisiejsze przemieszczanie się to nawet dobrze, bo nie muszę być okutana jak Eskimos 😉
      Nie tęsknię za zimową zimą, bo zimy nie lubię, ale śnieg i słońce jest dużo lepsze, niż szarość, która nas teraz otacza.

      Polubione przez 1 osoba

      1. U mnie zapowiadali szarość do dzisiaj włącznie, dzień przed Wigilią chmury wręcz czołgały się po ziemi (fuj, ohyda!), a już w Wigilię po południu słońcu udało się rozpuścić chmury i tak się trzyma, i ponoć ma się trzymać – szron i trochę chmur rano, a potem piękne słońce aż do wieczora. 🙂 Ileż energii zapewnia sam widok słoneczka… a jakie piękne mamy teraz wschody i zachody słońca! Płonące chmurki na pół nieba, rewelacja!

        Polubienie

  3. Moze tez byc zupelnie inaczej, Christmas w upalne lato, Swieta na plazy, mnostwo ludzi tak wlasnie spedza ten czas, jedzenie tez jakies inne, krewetki duze i male, raki i rozne morskie stwory, no i owoce, czeresnie, czeresnie, czeresnie.

    Polubienie

    1. Morskie stwory to ja chętnie!!!
      Czereśnie też, choć daję sobie rękę uciąć, że nie są smaczne jak nasze polskie 🍒 Za upał też podziękuję, choć słoneczko mogłoby być jak najbardziej, bo u nas z nieba kapie depresja…

      Polubienie

      1. Czeresnie ktore kupilam ostatnio smakuja mi, moze nie sa tak dobre jak polskie, szczegolnie dla mnie we wspomnieniach, ale prawie. Najbardziej to rozczarowalam sie do truskawek.

        Polubienie

  4. Kochana
    Oby ten magiczny, spokojny czas pełen dobrych wiadomości trwał, trwał i trwał!
    Zdrówka, uśmiechu życzę, przytulam i pozdrawiam milutko:)

    Polubienie

  5. Wszystko, co dobre, szybko sie konczy-tak juz jest, ale niedlugo masz znow Swieta, potem Wielkanoc i …z gorki, byle do wiosny!
    Niezmiennie kciuki trzymam i pozdrawiam:-)

    Polubienie

Dodaj komentarz