Spontan…

To ostatnie takie ciepłe dni tego lata, w weekend załamanie pogody– mówię do Tuśki siedzącej z Zońcią na moim tarasie. Szkoda. Pojechałabym nad morze. Ja też. Jedziemy? 

Jedziemy. Dzieci spakowane, my też. Pożegnamy lato i… pewien względnie spokojny etap w życiu…

Telefon z Genetyki tydzień po badaniu, które w wersji usg. wyszło okej ze słowami na pożegnanie: markery za dwa tygodnie, a w razie czego my i tak zadzwonimy. Zadzwonili. Do Tuśki, z prośbą o numer komórkowy Mam. Tuśka do mnie i lawina strachu ruszyła… Mam nie odebrała telefonu, bo standardowo nie wzięła go ze sobą, gdy- po raz pierwszy-  pojechała zobaczyć „ranczo” i przy okazji odwiedzić wieloletniego przyjaciela rodziny, ostatniego z zaprzyjaźnionych żyjących lekarzy, a było ich czterech.

Na hiobowe wieści czekaliśmy jeden dzień dłużej… Długi dzień. W południe wiedziałam tylko tyle, że nie można się do nich dodzwonić, a sami jeszcze nie dzwonili, ale jak nie zadzwonią, to Mam pojedzie na Genetykę dziś rano.  Nie musi. Pod wieczór zadzwoniła pani i poinformowała, że oczekują ją we wtorek, bo dopiero wtedy będzie lekarz; dała się uprosić i przekazała, jaki jest wynik- marker czterokrotnie wyższy od normy.

W poniedziałek jadę do DM, akurat mam na wtorek termin po piguły, ale mówię do Mam, że mogę jutro przyjechać i zaczniemy działać. Morze może zaczekać, zresztą ciul z nim… W odpowiedzi słyszę stanowcze nie… bo ona musi zrobić porządek w papierach, popłacić rachunki i takie tam… Przygotować się.

Dzwonię do Miśka z instrukcjami.

Nie wiem, jak przeżyję ten czas do wtorku…

Trzy dni z Tuśką i dziećmi pewnie będą wypełnione po brzegi… Potem znów uwolnią się myśli…

 

41 myśli na temat “Spontan…

  1. A może właśnie morze pomoże:) Na te myśli, da siłę do walki z nadciągającymi dniami. Nawiasem mówiąc, co jest, że po wakacjach wszystkie niedobre rzeczy ruszyły z kopyta. Jakby się umówiły. Ja to nawet nie mam siły siąść do bloga, żeby notkę napisać.
    Trzymam kciuki! Za Ciebie, Mam i…..za siebie:)

    Polubienie

    1. Trzymam razem Tobą.
      Dla mnie blog bywa odskocznią i zarazem „lasem” do którego nie zawsze dojdę, aby się wykrzyczeć.
      A dziś tak intensywny dzień, że na myślenie brak siły- ostatnie zostały utopione w basenie. Czekam do 22 by wziąć piguły i mam zamiar spać – może uda się snem spokojnym.
      Dziękuję.

      Polubione przez 1 osoba

      1. I mam nadzieję, że Ci się to udało? Ja od dawna przymierzam się do kupienia karnetu na basen, ale jeśli z góry zakładam własne lenistwo w tej kwestii, to chyba nie warto, co? Bo strasznie nie lubię tego przebierania się, suszenia. Wolę siłownię. Mam dwa kroki do domu, więc prysznic już biorę we własnym domu:)

        Polubienie

        1. Udało. Zasnęłam jak dziecko 😉Dziś tez już po basenie i kilometry w nogach, więc podejrzewam, że będzie powtórka. Rozumiem Cię doskonale z tym przebieraniem się i suszeniem- tez nie lubię- dlatego hotelowy mi tak odpowiada, bo schodzę już w stroju. U się do najbliższego mam 3O km- kiedyś to bez problemu, ale teraz to sił nie miałabym na powrót 😉 Siłownia nigdy mnie nie pociągała- za duży wysiłek i za nudno, lepszy rower bądź spacer, bo od razu człowiek się dotleni. Zawsze na włefie wolałam biegi i gry zespołowe, niż ćwiczenia.

          Polubienie

    1. Jest. Staram się nie na zapas.

      Wciąż w lekkim szoku, nie do końca dociera, ale zdaje sobie sprawę, że jak najszybciej trzeba znaleźć przyczynę. Teraz jest zajęta zadaniami jakie sobie wyznaczyła. Dziś mi relacjonowała co już wykonała.

      Odpoczywać będę nocą, może w końcu szybko zasnę, bo dwie ostatnie noce były kiepskie, po dniu wypełnionym spacerami i na koniec wygłupami w basenie z Pañciem.

      Polubienie

  2. Roksana jestem w zbliżonym wieku do twojej mam, uwierz mi już tak bardzo nie spieszymy się,też mam raka , który drzemie , oby jak najdłużej ,pozwól mam oswoić się , przygotować te dwa czy trzy dni niewiele zmienią a mam na pewno nie będzie pogodzona z diagnozą ale trochę przygotowana.Rozumię twoje reakcje , widziałam zachowanie mojej córki.Jedź nad morze naciesz się wnukami i córką , mam przetrawi swój problem i na pewno pozwoli zająć się sobą..Jestem z wielką mocą i sympatią z tobą i twoją mam.

    Polubienie

    1. Krysiu, wiem,
      sama-choć nie z powodu wieku- zwolniłam… taki etap. Ja to rozumiem, dlatego nie nalegałam.
      Dziękuję Ci serdecznie❤️
      I niech Twój skorupiak sobie śpi w najlepsze, a Ty się ciesz życiem!

      Polubienie

  3. Mam najwyraźniej chce zachować normalny rytm codziennych zajęć. To mechanizm obronny. Widać tego potrzebuje, zanim stanie do walki.

    Jedźcie nad to morze. Myślę, że dobrze Wam to zrobi.
    Trzeba być dobrej myśli. Moje najlepsze, najżyczliwsze zawsze są z Wami.✌💜💜💜

    Polubienie

    1. Tak, masz rację i z doświadczenia wiem, że to dobra strategia.
      Robi, robi – to naprawdę fajny czas, mimo świadomości tego, co może nas czekać…
      Dziękuję.
      Ściskam Cię serdecznie ❤️😘

      Polubienie

  4. Tak to w tym zyciu jest, raz lepiej raz gorzej, staram sie zyc z dnia na dzien, zauwazylam ze tak mi lepiej, w zasadzie nigdy nie lubilam robic planow dalekich, ale teraz to juz zyje zupelnie bez planow.
    Trzymam kciuki, oby bylo najlepiej jak mozliwe.

    Polubienie

  5. Morze może pozabierać Wam trochę tej negatywnej energii, wyszarpać ją wiatrem i unieść na falach. Ale poetycko to zabrzmiało… Nie napiszę nic mądrego, więc skrobnę tylko tyle, że trzymam kciuki. Tak po prostu.

    Polubienie

  6. Na wstępie bardzo przepraszam że dopiero teraz zaglądam. Miałem tydzień pod znakiem nadgodzin, gdyby nie to że posty do publikacji ustawiam na cały tydzień z góry miałbym ugór, bo brakowało siły… Nawet jeśli pogoda za oknem nie dopisuje to najważniejsza jest pogoda w sercu, a tej Ci przecież nie brakuje! 🙂

    Polubienie

    1. Blogi i wizyta na nich to nie obowiązek a przyjemność, więc ten tęgo, bez spinki i sprawdzania obecności 😉
      Ale cieszę się, że jesteś i mam nadzięję, że odsapniesz przez weekend.
      Z tą pogodą to bywa różnie – zmienna jest!

      Polubione przez 1 osoba

Dodaj komentarz