Nastrój…

Jedni się cieszą, drudzy narzekają, a pozostali kręcą ze zdziwieniem głową na to całe szaleństwo… jak co roku…przed.

Bo trzeba dom, dzieci, męża i na końcu siebie ogarnąć oraz spacyfikować teściową. A nawet jeśli nie, bo się nie posiada ani męża, ani pociech w różnym wieku (i teściowej), a na święta wychodzi się gościć do rodziny, bądź zostaje w domowych pieleszach, to i tak jest na co narzekać albo się cieszyć. Taka natura człowieka 😉

Jedni kochają tę atmosferę wszędobylskich mikołajów i kolęd, oświetlonych ulic miast, miasteczek i domów oraz każdego krzaczka na posesji, inni wręcz przeciwnie, i marzą, aby już było po świętach. Dla jednych jest to radosne oczekiwanie i duchowe przeżywanie, inni do świąt podchodzą bardziej komercyjnie i praktycznie.

Jedni trzymają się twardo tradycji, drudzy tworzą nową…a  i znajdą się tacy, którym obojętnie, jak i gdzie.

Nie zawsze da się spędzić święta tak, jak by się chciało. Często wbrew sobie wychodzimy naprzeciw oczekiwaniom innym. I tak albo przyjmujemy nielubianą ciotkę, upierdliwą teściową i znienawidzonego szwagra, albo sami krążymy w wigilię po kilku domach. A jak już postanawiamy spędzić święta „po swojemu”, to mamy wyrzuty sumienia, że kogoś nie zaprosiliśmy, albo u kogoś nie byliśmy. No i jeszcze te wyrzuty od najbliższych: jak to postanowiliście wyjechać???!!! A wigilia, opłatek, prezenty???

I nastrój pryska…

Więź buduje się latami, nawet w najbliżej rodzinie. I ta więź pozwala zrozumieć, że wcale nie musi być tak jak co roku. Że mimo iż się kochamy, to czasem mamy własne plany, potrzeby, inne spojrzenie.

Nigdy nie miałam problemu, jak spędzać święta Bożego Narodzenia klik. Dylematów. Rodzinnych zawirowań.

Ale nie każdy tak ma. Szczególnie jak ktoś jest mocno przywiązany do tradycji i pewnych konwenansów, i to one są ważniejsze, niż dobry nastrój wszystkich uczestników; bądź przeciwnie, chce od nich uciec, a bliscy nie pozwalają, wywołując wyrzuty sumienia…

I nastrój pryska…

albo w ogóle się nie pojawia.

***

Nikt nas nawet nie zatrzymywał. „Nie zatrzymywał”. czyli nie zaprosił- rodziców dwójki dorosłych dzieci (córki i syna) i dziadków dorosłej zamężnej wnuczki z rodziną. Syn spędza święta z byłymi teściami swojej żony- jak co roku- a z córką od lat nie mają dobrego kontaktu, mimo wciąż udzielanej jej materialnej pomocy, wnuczka z prawnuczką spędza ten czas z rodziną męża. Wyjazd  do sanatorium w takiej sytuacji jest dobrą opcją, któryś już rok z rzędu. Bez przygotowań, wśród ludzi, na gotowe…I wszystko byłoby okej, gdyby nie słowa wypowiedziane…nikt…

Z czasem dużo łatwiej  (a może się mylę?) zaakceptować, że nie usiądziemy razem z dziećmi przy wigilijnym stole. Bo mieszkają daleko, bo mają inne palny na ten czas. Myślę, że najważniejsze, aby nikt nie czuł się samotny i przygnębiony w tym szczególnym czasie, w którym to obecność bliskich jest bardzo ważna.

***

A jak u Was z nastrojem świątecznym? Jest już czy nie?

Mnie w nastrój świąteczny najbardziej wprawiają zapachy…a tu lipa…Drzewka jeszcze nie ma, a jak będzie to i tak nie zapachnie igliwiem, bo te jodły co nie gubią igieł, jakieś takie bez zapachu są. Pierniczków nie piekę, choć posiadam, bo lubię- najbardziej katarzynki ;p

IMG_1634

Nawet pastą do podłóg nie pachnie, bo nie pastuję i nie mam w planach jazdy na szmacie. (Dziwią mnie generalne porządki tydzień przed- no ale jak ktoś lubi albo musi 😉 ).  Do zapachu mandarynek już się przyzwyczaiłam, odkąd w sprzedaży są cały rok.

Może zapalę świece…

IMG_1635

i pogapię  się przez okno…gdzie jak na razie nie zapowiada się na śnieg…

IMG_1638

IMG_1639

Już tylko tydzień do wigilii i pewnie nie tylko ja mam odczucie, że czas przyspieszył, i nie chodzi mi o przygotowania, ale tak ogólnie- rok mija szybciej niż kiedyś…

Oddechu na ten tydzień życzę, bez gorączkowego pośpiechu 😉

Wdech…

Wydech…

pier…niczek!

25395824_521293948236028_7359126788908206209_n

Mam nadzieję, że u Was tak nie jest i nie będzie!