Wyrzucony z domu nie zniósł swego losu i wziął się powiesił. Dalszy sąsiad, kat rodziny. Podobno ludzie wiedzieli, od lat, że się znęcał nad bliskimi. Jednak nikt nie chciał zaświadczyć, bo się go bali. Standardowe zachowanie: nic nie widzę, nic nie słyszę.
Z drugiej strony, jestem żywym przykładem na niewiedzę, co się w czyjej zagrodzie dzieje. Ale ja to ja- outsiderka. No chyba że ktoś mi przypadkiem doniesie. Co nadzwyczaj rzadko się zdarza, bo ludzie wiedzą, że to nie ten adres. A jak już coś dotrze, to grubo po fakcie. Jasne, że z LP czasem plotkujemy, ale najczęściej dotyczy to jej rodziny 😉
***
Szłam rześkim krokiem przez las, w którym słońce przedzierało się przez drzewa i ogrzewało moją twarz. Oddech bez zadyszki pełną piersią. Uśmiech zakwitł na twarzy a błogość na duszy. Pomyślałam, że mogę tak iść i iść… I że się mą szczęśliwością podzielę…
O parapet okienny odbijają się krople deszczu. Niebo zaciągnięte szarością. Drzewa tańczą w rytm szalejącego wiatru. Zastanawiam się czy wyjść spod kołdry…Już wiem, że mój cudowny spacer był tylko snem…
Już weekend…Zaraz poniedziałek i wyjazd do DM.