Lato. Nie wiem jak i kiedy…Tegoroczne umknęło mi, przemknęło obok mnie. Cichaczem. Nie posmakowałam, nie nacieszyłam się. W piękne słoneczne i gorące dni najczęściej byłam w szpitalu albo w mieszkaniu czy domu dochodząc do siebie. Ani razu nie zanurzyłam się w morzu czy jeziorze…Ba! Nawet tam nie byłam. I znowu pod powiekami mam dziką plażę z domem z werandą…szum morza, trzepot skrzydeł…piasek i…spokój. Albo jezioro wysoko gdzieś w górach z przyjazną chatą. Wieczorami ognisko.
A na razie to zero stopni rano i…katar. Przyplątał się zaraz po powrocie do domu. Zimno mi było- spałam w cieplutkiej bluzie. Chuda i łysa to się telepię jak ten liść na wietrze 😉 OM chciał od razu napalić, ale nie pozwoliłam na noc ( przyjechaliśmy do domu o 21.). A dziś temperaturowy szok i coraz bardziej kapiący nos.
Dom przywitał mnie rześkością, zapachem, świeżością… Ale dopiero dziś, w świetle dziennym widzę, jak LP się postarała. W sypialni czekały na mnie słoneczniki w wazonie, a za oknem, na parapecie wrzos w doniczkach. Wszystkie okna umyte, co nie ukrywam, cieszy mnie najbardziej, bo po fachowcach, którzy malowali dom na zewnątrz, wymagały tego. Niespodzianka, której się nie spodziewałam, chociaż znając LP wcale mnie nie zaskoczyła 😉 Pewnie zaraz przyjedzie z czymś do jedzenia- jak to Ona 😀 A jutro wpadnie PT, bo będzie w okolicy :). Zaczynam doceniać to, że mam Przyjaciółkę psychoterapeutkę. Przynajmniej wiem, że to nie ze mną jest coś nie tak ;p
Z gadającego pudła z obrazem dochodzą coraz bardziej przerażające lub absurdalne treści. Smutne jest to, co się w naszym kraju dzieje. Mam wrażenie, że powoli ludzie obojętnieją z nadzieją, że kiedyś to wszystko minie. Kiedy mianowano obecnego Ministra Zdrowia, od razu wiedziałam, że będzie kiepskim ministrem, za grosz nie miałam do niego zaufania, po wcześniejszych różnych jego wypowiedziach i publikacjach. Szlag mnie trafia na to, co wyczynia się w MON i jaką kasę tam się pompuje, a środowisko medyczne ma się głęboko w doopie. Tak, znam powszechne opinie typu: znasz jakiegoś biednego lekarza? Nie znam. Ale znam ich drogę ( tak się składa, że i w rodzinie i wśród przyjaciół oraz znajomych mam ich lub miałam) do tego, co osiągnęli. I jeśli ona wciąż tak będzie wyglądała, to faktycznie większość z nich wyjedzie za granicę. Proste. I kto będzie nas leczył?
Kiepskie było to Twoje lato w tym roku, ale coś za coś. Czasem, żeby być zdrowym, trzeba się pomęczyć, niestety. Ale pomyśl, jakie będzie następne lato! Pojedziesz, dokąd będziesz chciała – morze, góry czy jezioro – do wyboru, do koloru. Będzie fajna pogoda, miłe towarzystwo i piękne widoki. I Pańcio – o rok starszy, o rok fajniejszy:)
A telewizji nie oglądaj, bo to szkodzi na psychikę;) No, chyba że jakieś programy podróżnicze, które pomogą zaplanować następne lato!
Uściski przesyłam:)
PolubieniePolubienie
Jedno jest pewne- za rok znowu będzie lato 😀 A jeśli tak, to zawsze jakaś szansa jest, że będzie łaskawsze dla mnie 😉
Oglądam kulinarne i podróżnicze i…się nad sobą rozczulam 😉 a potem przełączam na newsy i…krew mi się burzy…
Ściskam serdecznie 🙂
PolubieniePolubienie
Służba zdrowia schodzi na psy!
Moja mama od początku lipca ledwo łazi…potrzebuje intensywnej rehabilitacji; aby dostać się na oddział rehabilitacyjny trzeba czekać 3 lata! Do sanatorium 2 lata!
Jak na razie prywatnie usprawniam mamę, może uda sie na NFZ…ale codziennie będę ją wozić 24km w jedną stronę.
Niech ich szlag!!!
PolubieniePolubienie
Wszędzie brak kasy i ograniczone limity.
Co do rehabilitacji to znam temat, bo Misiek już kilka lat korzysta z prywatnej. Dobrze, że od dawna mieszka w DM, więc na miejscu, ale swojego czasu również dowoziliśmy w jedną stronę 30km.
Największym absurdem jest to, że zaraz po operacji, kiedy rehabilitacja jest niezbędna to NFZ czeka się dłużej niż powinno i trwa krócej niż powinna.
Szlag to powinien trafić system i tych, co wymyślają limity.
PolubieniePolubienie
Mam takie same odczucia w stosunku do lata…
szybko zleciało, a większość odbytych przeze mnie podróży miała medyczny kontekst. I rak przyszedł latem..
Ale przecież lato jeszcze przyjdzie. I mam zamiar spędzić go inaczej!
A Ty? 🙂
PolubieniePolubienie
Ja też! z wielką nadzieją.
I tego się trzymajmy! 🙂
PolubieniePolubienie
Ja w tym roku mam takie same odczucia do lata, nie wiem sama kiedy minęło, ale sobie obiecuję, że w przyszłe lato odbiję, to sobie, piesa w auto i nawet zamierzam wybrać się w okolice Krakowa. Pozdrawiam cieplutko. 🙂
PolubieniePolubienie
Zawsze można jeszcze przed latem 😉
Serdeczności 🙂
PolubieniePolubienie
I nadeszła paskudna jesien:(
PolubieniePolubienie
Nie lubię jesieni, mimo że potrafi być piękna, ale ma w sobie listopad i…jest zwiastunem zimy.
PolubieniePolubienie
dla mnie najgorszy listopad, styczen i luty, potem z gorki:)
PolubieniePolubienie
oj tak. marzec to już zwiastun wiosny 🙂
PolubieniePolubienie
A więc moi drodzy…byle do wiosny 😀
Ps.koniec lata a ja wytargałam rower…koledzy z pracy wycenili i odwiedli od sprzedaży na poczet roweru miejskiego. I chyba mnie przekonali do kilku modyfikacji aby było wygodniej 🙂
PolubieniePolubienie
Lepiej późno niż wcale ;p
No coś TY, miejskim za daleko nie pojedziesz ;p Już nie mówię o karkonoskich pięknych ścieżkach.
Jesienią jeszcze też można, tak jak dziś: słoneczko i dwucyfrowa temp.
PolubieniePolubienie
I ja mam dylematy. Częściej jeździłam po asfalcie i stąd ten pomysł ze sprzedażą/wymianą na typowo miejski(większe koła, inne przełożenia itd.) Ale dziś w drodze do pracy przez pola znowu bacyl mi się włączył…ciągnie wilka do lasu. Mieszczuchem nie da się po takich dziurach, jakie lubię 😀
PolubieniePolubienie
Najlepiej mieć oba 😀
PolubieniePolubienie
Mamuś by mnie zabiła gdybym zawnioskowała o drugi rower! 😀
PolubieniePolubienie
Witaj
Kochana z serca Ci życzę, aby ta jesień była dla Ciebie: łaskawa, miła i przyjazna, obfita w chwile radosne:)
Przytulam serdecznie:)
PolubieniePolubienie
Ślicznie dziękuję 🙂 ‚I niech dla Ciebie będzie łaskawa :)))
Uściski 🙂
PolubieniePolubienie