Pod moim niebem…

Każdy wyjazd do ŚM czy DM planuję tak, by nie jechać tylko w jednej sprawie: czy to prywatnej, czy zawodowej. Wprawdzie zawsze mogę przy okazji uprawiać shopping, ale nie zawsze mam na to ochotę. Dziś musiałam odwiedzić pracownię rtg, więc wczoraj wymyśliłam sobie, że przy okazji pójdę do  kina. Zaczęłam planować całą logistykę tak, by międzyczas był możliwie jak najkrótszy a ja jak najszybciej w domu. Trochę bruździła mi godzinna przerwa w samo południe w pracowni, ale miałam nadzieję, że zdążę, że kolejki nie będzie i takie tam…Nastawiłam więc budzik tak, by zdążyć do kina na 10. Obudziłam się dwie minuty przed czasem, wyłączyłam alarm w  telefonie i stwierdziłam, że właściwie to spokojnie mogę  jeszcze  podrzemać z  pół godziny. Obudziłam się po 1,5-ej godzinie, bez szansy na dojazd na czas. Przy kawie zastanawiałam się, czy do przychodni jechać przed, czy po przerwie, rezygnując w myślach z kina- nastawiona, że następny seans, kończy się zbyt późno i w ogóle już mi w tej logistyce nie pasuje. Coś mnie jednak tknęło i jeszcze raz sprawdziłam godziny: pomyliłam się- zaczynał się o pół godziny wcześniej. Pomyślałam sobie, że kolejne pół godziny, nie będzie mi tu bruździć w planach 😉 Wymyśliłam sobie, że jeśli uda mi się zrobić w przerwie zdjęcie, to zdążę na ten seans. Nie wiem, na co liczyłam, ale się nie przeliczyłam 🙂 Tak, tak, w naszej służbie zdrowia, niektórzy pracują nawet, jeśli na drzwiach jest napisane, że w tych godzinach mają przerwę 😀

A w kinie byłam na „Obce niebo”.  To obraz państwa nadopiekuńczego, absurdu prawa, i walki z  obowiązującym systemem jako walki z wiatrakami. Mocny, przejmujący ze świetną grą aktorską. Scenariusz, podobno jest zlepkiem prawdziwych historii, jeszcze bardziej tragicznych w skutkach.

Wracając do domu mokrą, upstrzoną liśćmi drogą, w przeważająco żółto- brązowych  kolorach- myślałam, jak to dobrze, że nade mną jest wprawdzie mgliste, ale swoje niebo 🙂 A w domu czekała mnie sama radość: Pędraczek odebrany przez OM z przedszkola 😀

Jak nigdy cieszę się z nadchodzącej ciszy wyborczej. Liczę na całkowity odpoczynek, również od polityki ;).  W czwartek jedziemy na wydłużony weekend nad Bałtyk. Popływam trochę, bo specjalnie zabukowałam miejscówkę z basenem, ale przede wszystkim liczę na długie spacery ( hotel nad samym morzem) i sporą dawkę jodu. Nigdy o tej porze nie byłam nad naszym morzem, nie licząc Sylwestra; mój sezon do tej pory to czas od maja do września. Czas na zmiany ;D