W niedoczasie tkwię, niby na niby…

Dopadł mnie niedoczas i nie odpuszcza jak zima tej wiosny. Z niedowierzaniem patrzę na ilość piętrzących się zaległości tych mniej przyjemnych i tych całkiem, całkiem…
Niby dzień dłuższy, niby…
Niby już wiosna, ale taka na niby…
Niby mam czas na książkę i film, ale stos tych nieprzeczytanych, nieobejrzanych rośnie i pokrywa się kurzem czasu…Tak jak dokumenty do ogarnięcia.

Wkurza mnie ten niedoczas, ale go mam! Myśli moje krążą wokół kogoś, kto czasu już nie ma…może kilka dni, tygodni. Skorupiak zatryumfował…Zakpił sobie z nas. Zaskoczył. Postanowił zabrać się za moje pokolenie w rodzinie. Zresztą już dawno, tylko trafił na oporną materię( mnie) więc po latach bitew zaatakował skutecznie- o rok młodszego kuzyna…

Nastrój mi siadł i pogłębia niedoczas, w którym już tkwię po uszy….

********
Za życzenia świąteczne dziękuję ślicznie, za emilkowe @ również!

Wiosna czeka aż się ociepli. Wcale  jej się  nie dziwię 😉