Zaplątana…

Zaplątałam się w sieć ludzkich cierpień, tak dobrze mi samej znanych. Dotykających i wyciągających na wierzch to, co na co dzień wrzucam w otchłań niepamiętania. Bo całkiem zapomnieć się nie da, ale nie pamiętać można. 

Potrzebuję złapać oddech, ale tak jak z łapaniem motyla nie jest to wcale łatwe.
Myśli się myślą same.
O nich…
O sobie…
O życiu, z którym w każdej chwili  nasz  kontrakt  może być unieważniony.
Ostatnio za dużo ludzi poszło boso zostawiając swoje rzeczy, sprawy niezałatwione… Nie zdążyło się  pożegnać albo  pożegnanie nastąpiło za szybko.
 
Muszę się wyplątać z sieci…Pewnie nie raz jeszcze dam się złapać, ale teraz mój płytki oddech potrzebuje spokoju.
 
Na duszący kaszel przechodzący w rwący aż do wytrzeszczu oczu może poradzi sympatyczny pulmonolog. Rozszyfruje  jego dotąd nieznaną  przyczynę.
Z resztą muszę poradzić sobie sama.
Bycie silną zobowiązuje!