Samodzielnie…i jesiennie…

Potencjalnie to niechęć do garów powinien wyssać z mlekiem matki, ale ta jakby coś przewidując wzięła i go mu  poskąpiła 😉  Zostały jeszcze geny i to podwójne, bo przecież  ojciec  też ma coś do powiedzenia. Więc trzeba było się postarać by w tym przypadku jabłko spadło jak najdalej od jabłoni…;)

Okazało się, że wystarczyło  stworzyć odpowiednie warunki. Wyposażyć kuchnię w inteligentny sprzęt, który  zaciekawił młodego użytkownika 😉 Nawet publicznie  w wolnych chwilach , choć   budził niezdrowe zaciekawienie, czytał wszelkie dostarczone mu instrukcje. Aż przyszedł ten wielki dzień i…powstało  samodzielne kulinarne dzieło :)) W ilości tak wielkiej, że   zamiast kanapek, których od dziecka nie trawi, mógł zaszpanować w szkole i delektować się przez cały dzień opinią niezłego kucharza 😉 A nawet koleżankę zaprosić  do swej kuchni, żeby mu pomogła te ilości pochłonąć. Smaży, gotuje, piecze …o nie, ciasta jeszcze nie…tu geny silnie działają 😉 Jednak, kiedy w środę zawiozłam mu żurek, bo zupy to jeszcze dla Niego czarna magia, zapowiedział, że się tak wyspecjalizuje, że z rosołem się zmierzy ;)…Ja Mu tylko wytrwałości życzę i produkty podsuwam…

No co …też mam swój wkład…prawda ? 😉

 

 

Nie narzekam na Jesień…ja jej po prostu nie lubię. Nie za wiatr szalejący, za deszcz w przesadnej ilości tylko za  to ,że dopiero co zmusiła mnie by ubrać skarpetki, a teraz zmusza by ubrać cieplejsze buty. Zawsze się przed nimi bronię, bo wiem ,ze jeśli już je włożę to czasem i pół roku musi minąć by w końcu zmienić je na inne…

 

 

36 myśli na temat “Samodzielnie…i jesiennie…

    1. :))) ja też , ja też, ale te od mojej mamy się we mnie nie zakorzeniły , a ja je przekazałam córci, a teraz okazuje się ,że i syn nie stroni…Córcia z własnej woli…On by w ogóle coś jeść i zaoszczędzić na kupownaiu w mieście 😉

      Polubienie

    1. Wytrwa :))) tak myslę , choć pokus ma wiele i babcię niedaleko, ale…pieniędze które dostaje jak chce zaoszczędzić i wykorzystać na inne cele to musi sobie sam pichcic…bo wtedy taniej..w końcu prodkuty mu sami dostarczamy 😉

      Polubienie

  1. a wiesz jak to wkurza gdy od lat słyszę – no dziś „ociec” nie gotował!!! Nawet protesty organizuję i za karę następnego dnia nie gotuję. Tak więc nie radzę młodemu nauczyc się tego fachu za dobrze. Buziaki.

    Polubienie

  2. Ja zaczelam gotowac juz jako „mloda mezatka”. Na studiach- niestety sztuka ta mnie nie interesowala w ogole! Mama robila wysmietnite tortyi ciasta, babcia- gotowala wszystko- czego dusza i cialo zapragnely. Ja -nic. A teraz- milosc jak bumerang powrocila! Gotuje, pieke, smaze i co dziwniejsze- ja to lubie! Naprawde! Jem umiarkowanie, ale dla innych- prosze bardzo! Tak wiec Misiek jest na najlepszej drodze do pokochania sztuki kulinarnej miloscia prawdziwa. Czego Jemu i Przyszlej Drugiej Polowie- zycze! A jesieni nie cierpie. Juz dalam temu wyraz w poscie.

    Polubienie

    1. Dlatego ja dzieciaki nie zmuszałam , nie uczyłam na siłę, bo gotowanie trzeba chociaz lubić jeśli już nie kochać, z obowiązku to kiepsko idzie ;)…Usciski serdeczne.

      Polubienie

  3. Ja mojemu przekazałam w genach zamiłowanie do porzadku ale i pichci niezle….a jesien lubie te kolorowa z babim latem…sciskam i czekam na ten piekny jesienny czas moze bedzie jeszcze….

    Polubienie

  4. ja też — kupiłam nowe buty – zimowe!!!! Wszystko ok, bo i fajne i nawet mój rozmiar był, tylko…. ta cena. Akurat teraz jak… Uczuciowcowi kryzys przełużyli a mi wychowawcze się skończyło. ;O(((

    Polubienie

Dodaj komentarz